Nieudolny szef, nietrafione przetargi

Dymisja Lecha Witeckiego, przez prawie sześć lat p.o. Generalnego Dyrektora Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad, zbiegła się z publikacją raportu jednej ze światowych firm doradczych poświęconego analizie rynku infrastruktury drogowej w Polsce.
Witecki, niemal do końca uważany za jednego z bardziej zaufanych ludzi Tuska, został przez niego poświęcony w ramach „wietrzenia” kierowniczych stanowisk we władzach przed serią tego- i przyszłorocznych wyborów. To właśnie Witecki, pozostający na eksponowanym stanowisku szefa GDDKiA (a właściwie „pełniącego obowiązki” szefa - nie był w stanie uzyskać w tym czasie wszystkich wymaganych kwalifikacji by zostać „pełnym” szefem) był odpowiedzialny przez niemal sześć ostatnich lat za największe inwestycje drogowe w kraju, warte tylko w latach 2008-2012 ponad 45 mld zł.
Właściwie nie wiadomo, dlaczego dopiero teraz rozstał się z nim premier Tusk. Witecki bowiem poniósł spektakularna klęskę już w 2012 roku. Większa część odcinków autostrad i dróg ekspresowych obiecanych przez rząd, że zostanie ukończona przed Euro 2012 nie została wówczas wybudowana. Niektóre z tych inwestycji ciągną się zresztą do dziś, a ich końca nie widać.
Tylko częściowo tłumaczy tę sytuację opisane we wspomnianym raporcie Ernst&Young (na zlecenie Polskiego Związku Pracodawców Budownictwa) załamanie się branży budowlanej w ostatnich dwóch latach.
Dokument wskazuje, że do 2011 r. sektor ten rozwijał się wyraźnie szybciej niż polska gospodarka, co istotnie złagodziło skalę spowolnienia w czasie kryzysu. Jednak od początku 2012 r. do trzeciego kwartału 2013 r. spadek produkcji budowlanej w infrastrukturze wyniósł blisko 40%.
- Powodem tego spadku produkcji było gwałtowne schłodzenie rynku budowlanego polegające na ogromnym ograniczeniu liczby nowych inwestycji oraz kumulacja problemów i sporów mających źródło w kontraktach dobiegających końca – mówi Jan Styliński, prezes PZPB. W rezultacie rentowność sektora infrastruktury spadła w 2012 r. do -1,6% (choć we wcześniejszych latach również była relatywnie niska).
Według raportu E&E jednym ze źródeł załamania w branży budowlanej mogą być mechanizmy, które towarzyszyły procesowi realizacji inwestycji publicznych w sektorze infrastruktury. Dwiema głównymi instytucjami organizującymi w nim przetargi były PKP Polskie Linie Kolejowe oraz GDDKiA, kierowana przez Lecha Witeckiego.
Autorzy opracowania wskazują na wiele czynników, które przyczyniły się do kryzysu w budownictwie, zwłaszcza budownictwie infrastrukturalnym. Wskazuje się m.in. na presję cenową wynikającą z konkurencji na tym rynku oraz stosowanych procedur przetargowych.
„Istotnym problemem” - piszą autorzy raportu - „jest również praktyka w obszarze zamówień publicznych, która m.in. dopuszcza do realizacji inwestycji infrastrukturalnych podmioty bez odpowiedniego potencjału wykonawczego”. Ponadto w połączeniu z nadmiernym przenoszeniem przez publicznych organizatorów przetargów ryzyka realizacji inwestycji na wykonawcę, doprowadziło to do wystąpienia szeregu problemów, w tym wstrzymania inwestycji i upadłości firm budowlanych.
O ile nie zmienią się formalne zasady i praktyka zamówień publicznych w naszym kraju społeczeństwo będzie dalej ponosić koszty nietrafionych i źle prowadzonych inwestycji przez PKP PLK i GDDKiA (już pod nowym kierownictwem). A są one wysokie - wartość roszczeń wysuwanych przez firmy wykonawcze wobec GDDKiA szacowana jest na obecna chwilę przez PZPB na ok. 10-12 mld zł.