Samotna Ukraina

Polska, ta oficjalna, rządowa, jest praktycznie nieobecna na Ukrainie, wpada europoseł PO do Kijowa i pędzi zaraz na bal w Świdnicy – to kwintesencja polityki Platformy. Można się dziwić także, że nie powołano do tej pory sztabu kryzysowego, który monitorowałby rozwój wypadków na Majdanie. Ale może taki zespół działa, tylko super tajnie, jak wszystko, co działa w polskiej dyplomacji, czyli tajnie, a nawet tak tajnie, że w ogóle coś takiego nie istnieje. Oczywiście, zawsze znajdą się klakierzy, którzy powiedzą, napiszą, że Donald Tusk rozgrywa wszystko po mistrzowsku, ale za kulisami. Za kulisami, jak wszyscy wiemy, to jest Berlin i Putin. Sztab kryzysowy, szerszy personalnie, niż tylko rządowy, powinien powstać, ponieważ nasz wschodni sąsiad jest rzeczywiście na skraju wojny domowej, trwa  oddolna rewolucja, a z drugiej strony jest opozycja, która chciałaby chyba już to wszystko jakoś skanalizować. Być może obawia się Moskwy, być może uważa, że nie da się wyrwać Ukrainy z objęć Kremla i pożądania Berlina i kanclerz Merkel. Bo że Niemcy pożądają Ukrainy, to chyba jest bezdyskusyjne, a już na pewno nie chcą wolnej i niepodległej.

Sami Ukraińcy chcą iść dalej, chcą pełnej niepodległości, chcą wolności, ale geopolityka i interesy wielkich mocarstw są nieubłagalne. Dlatego kluczowe dziś jest pytanie, czy Ukraińców i opozycję stać na walkę do końca, na wyzwolenie się spod moskiewskiego żelaznego uścisku. I czy w ogóle, poza Ukraińcami, jest ktoś zainteresowany takim obrotem sprawy. Z wypowiedzi Sikorskiego na TT (skandalicznej: „Oczekuję od polityków PiS deklaracji ile polskich miliardów chcą wpompować w skorumpowaną gospodarkę UKR aby przekupić prez. Janukowycza”.) czy Tuska nic nie wynika, to ten sam dyplomatyczny bełkot jak u Barroso. Brukselę bardziej obchodzą stosunki handlowe z Rosją niż Kijów i o tym pewnie jest głównie mowa na dzisiejszym szczycie.
 
Jednocześnie nie widać wcale, żeby sprawą Kijowa przejmował się Waszyngton, który już raczej na długo powiedział: Żegnaj Europo, żegnaj Polsko! A przecież rozdzielnie Niemiec i Rosji, silną militarnie i gospodarczo Polską, i samodzielną Ukrainą powinno być w interesie USA. W innym razie, Europa jest dla Ameryki stracona na setki, a nie na dziesiątki lat. Może zresztą analitycy amerykańscy  słusznie postępują, uznając, że stary kontynent jest skazany na porażkę. Masa bankrutów i rozpychający się islam, co więc tu jest do roboty, skoro nasz prezydent zrobił z Putinem reset. Mogą więc nasi wschodni sąsiedzi być zdeterminowani jak my po 1980 roku, mogą nawet przegonić Janukowycza, ale nie pozbędą się nacisków wielkich tego świata. Innymi słowy, wątpliwe jest, by Moskwa i Berlin przełknęły wyzwolenie się Ukrainy spod ich kurateli. Ale to nie jest niemożliwe. Ani Niemcy, ani Rosja nie są tak silne jak w 1939 roku. Putin to jeszcze nie Stalin. A Niemcy czekają cierpliwie na swój kolejny dziejowy moment. Chcą powrócić na ziemie Polski zachodniej i będą do tego dążyli aż do skutku.

Gdyby jednak Majdan odniósł całkowite zwycięstwo, powstałoby śmiertelne zagrożenie dla mocarstwowych aspiracji Berlina i imperialnych zapędów Moskwy. W interesie Zachodu i Rosji jest cisza, święty spokój, i jest to także w interesie rządu Tuska. To jest w ogóle filozofia Unii Europejskiej: święty spokój, jak gdzieś coś iskrzy, pożyczyć, zapchać dziurę, byleby do kolejnego szczytu, na który podjeżdżają limuzyny z wesołymi politykami. Zachód i Tusk, a nawet Moskwa kalkują tak:  niech więc się dogadają jakoś tam w tym Kijowie, trochę zdemokratyzują, i będzie takie nie wiadomo co, zupełnie tak samo jak w Polsce będzie, jak w naszej III RP. O to tylko teraz chodzi, a po Olimpiadzie przyciśnie się śrubę. Problem tylko w tym, że do Majdanu dołączył prawdziwy, w dużym stopniu spontaniczny bunt Ukraińców przeciwko zsowietyzowanej władzy.
 
Dlatego ustąpienie premiera Azarowa, jakieś gesty Jakunowycza, zaproszenie opozycji do współrządzenia są kompletnie pozbawione jakiegokolwiek znaczenia. Wszystko idzie już dalej i oby tylko wystarczyło opozycji determinacji. Celem powinna być kapitulacja Jakunowycza i przyspieszone wybory parlamentarne i prezydenckie. Tylko na tej fali protestu możliwe jest budowanie niepodległej Ukrainy. Niestety, nawet w Polsce, doświadczeni politycy piszą bzdury o jakiejś stabilizacji, kompromisie, podziale władzy pomiędzy Jakunowycza i opozycję. Majdan jest osamotniony, bo nikt w Europie, poza PiS –em i niektórymi mniejszymi partiami prawicowymi, nie chce wolnej i niepodległej Ukrainy. Nikt. Ukraińcy doświadczają dziś na własnej skórze tego, czego Polska doświadczyła w 1982 roku. My mieliśmy jednak więcej szczęścia. Bo mieliśmy Ronalda Reagana, Ojca Świętego, silny Kościół i „Solidarność”. A i tak ostatecznie, zostaliśmy ograni.