Przejdź do treści
Strona główna

menu-top1

  • Blogerzy
  • Komentarze
User account menu
  • Moje wpisy
  • Zaloguj

SŁOWOWIRÓWKA – czyli nadal ciemność

Magdalena Figurska, 19.10.2013
 
Zatrzymałam się dzisiaj przez wystawą ksiągarni. Na samej górze, poza zasięgiem wzroku, powiewał niewielki plakat z reklamą kilkudniowej noblistki – Alice Munro. W samym centrum: D.Wałęsa, Marzenia i tajemnice, J.Kwaśniewska, Lekcja stylu dla mężczyzn i K.Kofta, Kobieta zbuntowana. Po jednej stronie duety: Mann i Materna, M.Szabłowska i K.Szewczyk (od Wideoteki dorosłego czlowieka) oraz  K.Cichopek solo - czyli Sexy Mama. Po drugiej stronie, wyjątkowa okazja! „Obłęd `44” P.Zychowicza z przeceny. -20%. Laureatki tegorocznej NIKE, Joanny  Bator, brak.
 
Większość widzi tylko okładkę, mniejszość czyta wstęp, nieliczni poznają treść, wszyscy wierzą znawcom, krytykom, badaczom, najlepiej zinstytucjonalizowanym. Bo oni czytają książki. Czytają bo lubią/chcą/muszą. Poprzez swoją profesję, do książek są przywiązani. Czytają jeszcze studenci polonistyki i innych wydziałów humanistycznych, niewielki odsetek uczniów wszystkich trzech szczebli edukacji i dobrze wykształceni mieszkańcy wielkich miast, najczęściej pochodzący z inteligenckich rodzin. Łącznie ok. 38% Polaków. Raport na temat stanu polskiego czytelnictwa, opracowany przez Instutut Książki i Czytelnictwa Biblioteki Narodowej jest bezlitosny. Według niego ponad 60 procent Polaków nie czyta ani jednej książki w ciągu roku, zastępując głód literackiej fikcji pociętą na odcinki fikcją seriali lub czepie wiedzę o świecie z krótkich tekstów-komunikatów w tabloidach. Niewielki procent żyje w przekonaniu, że tylko książeczka czekowa ma jakąkolwiek wartość, a reszta taniej siły roboczej uważa, że czytelnictwo to fanaberia klasy wyższej, a więc strata czasu.

Tyle sondaże i socjologowie.

A jaka jest prawda? Może zupełnie inna? Może społeczeństwo czyta, tylko nie to, co chciałaby, podsuwa i sonduje władza, nie to, co proponują wszystkowiedzący jurorzy literackich nagród, agresywnie wprowadzający na rynek polityczną poprawność jako sposób widzenia i autowartościowania świata, by wyhodować interpretacyjną wspólnotę, zbieżną z określoną linią polityczną, co jak pisał Alexis de Tocqueville, prowadzi do zniewolenia i duchowej schizofrenii. Może przeciwko temu buntują się myślący czytelnicy, przeciw tej księgarskiej witrynie reklamującej gimnazjalno-grafomańskie dokonania celebrytów i żon polityków oraz wszystkich tych zawodowych pisarzy czerpiących dziś ze skarbnicy zachodniego liberalizmu historycznego, etycznego i obyczajowego, by zohydzić Polakom własną ojczyznę, historię, wartości czy kulturową tradycję. Może tu leży prawda, wcale nie wstydliwa dla czytelników, bardziej dla propagatorów  wiodącego nurtu współczesnej literatury, ale i całej przecież kultury, którzy metodą kontroli politycznej kontynuują peerelowskie praktyki ustalania odgórnie polityki kulturalnej, dzisiaj już nie pod egidą PZPR, ale prywatnych firm, wychowanych na jej tradycjach. Przejęły one funkcje „Trybuny Ludu” i jej partyjnej młodzieżówki „Sztandaru Młodych”; odgórnie wywierają pożądany wpływ na określone zjawiska społeczne, także literackie i kulturalne, pełniąc służebną rolę wobec władzy i ustanawiając monopol na dozwolone tematy. Odwrotnie jak peerelowska cenzura, która wycinała - zakazując rozpowszechniania niedozwolonych tematów, ta, z jednakowym efektem, promuje treści poprawne politycznie, więc nie tylko decyduje o selekcji, ale upowszechnia je, nagradza i promuje.

Oczywiście, „polityka kulturalna” jako termin, który przez negatywne konotacje do dziś powoduje ciarki, obecnie nosi inną nazwę. Dawne ustawy, instrukcje, okólniki, narzucanie odgórnych reguł  i totalny nadzór nad tą sferą ludzkiej twórczości, nazywany jest dziś inaczej, bardziej nowocześnie i europejsko: projektem, promocją, ewentualnie prestiżową nagrodą werdyktu jury. Znaczy jednak to samo. Podejmowanie wartościujących decyzji i to nie na własny użytek ani nawet nie laureata, bo najczęściej o jego popularności decydują czytelnicy, nie jurorzy, ma za zadanie wpływać na decyzje innych. Sprawni laudatorzy, wciskający słowną watę typu: „szeroki oddech narracyjny”, „wycyzelowana fraza”, „dotykanie tematów dotąd nieeksploatowanych” czy „wielobarwność, banalna zwykłość i zwykła banalność zamienione w święto codzienności”,  to nie słowa-klucze, ale wytrychy manipulacji, narzucanie odgórnych reguł i hierarchii wartości ubranej, oczywiście, w kostium awangardy, która stała się służką w kształtowaniu świadomości i waloryzacją jej ideowo-politycznej treści. Przy wielu pozytywnych aspektach wszelkich konkursów literackich, szczególnie dzisiaj, gdy tak naprawdę życie literackie nie istnieje, a czasopism specjalnych, popularyzujących literaturę już prawie nie ma, jest też jeden, za to szczególnie niebezpieczny. To zaangażowanie jej w aktualną politykę, promocja nowego człowieka o nowej moralności, a jednocześnie nienawiść do wszystkiego, co dotąd było celem i sensem literatury: opowieści o człowieku, jego pięknie, dobroci i szlachetności. O tym wszystkim, co pozostaje po przepuszczeniu utworu przez filtr tytułowej maszynki zwanej SŁOWOWIRÓWKĄ. O kropli ożywczego, ponadczasowego soku, który pozostaje po oddzieleniu suchego miąższu słów, daje nam siłę, zjadaczy chleba przemienia w aniołów, a tchórzy uczy odwagi. Uczynienie z literatury narzędzia politycznej walki, szydzenia i niszczenia polskości, może być jej kresem i porażką; naturalnym mechanizmem odrzucenia takiej literatury i niezgodą na instrumentalną jej eksploatację w doraźnej walce politycznej.

Dlatego tegoroczna uroczystość wręczenia Nagrody Literackiej NIKE, Fundacji Agory, była widowiskiem żenującym, bo udowodniła, że liczy się tylko ideologiczna czystość przekazu, nawet grafomańskiego, a każda impreza, nawet literacka, jest świetną okazją do dokopania politycznym przeciwnikom. Dziwię się braku reakcji jurorów na kompromitujące, pełne hipokryzji i uproszczeń słowa Adama Michnika, że: "Są dwie Polski - literatury i religii "smoleńskiej". Czytając jednak wynurzenia jurorów o ich męczarniach związanych z koniecznością czytania długich książek zgłoszonych do NIKE, nie mam prawa się dziwić. Zanim przeczytałam książkę tegorocznej laureatki, Joanny Bator, antropolog kultury zajmującej się zagadnieniami gender, która nie widzi dla kobiety rozsądniejszej alternatywy intelektualnej i politycznej niż feminizm, próbowałam zastanowić się nad jej tytułem. Zwykle tak robię, konfrontując później zawartość powieści z celnością tytułu. Bo tytuł „Ciemność, prawie noc”, bardzo mnie zafrapował; jest idealnym określeniem obecnego stanu władzy i jej ciemnych interesów finalizowanych na cmentarzach, sprowadzeniem do ciemnej niszy i zamknięciem pod korcem tych wszystkich wartości, które od wieków były symbolem „jasności” i postępu, a ze sztucznego światła unijnych żarówek uczynieniem jedynej, obowiązującej prawdy światopoglądu, etyki i estetyki. Ale bardzo się myliłam. Autorka odkryła inną ciemność, na przeciwległym biegunie, choć jak mówiła w wywiadzie dla Creatio Fantastica, politykę ma  gdzieś. Ale polityka, w jej powieści (nowatorskiej tylko dla tych, którzy nie czytali Harukiego Murakami), jest obecna, wpleciona w wątek kryminalny, osobisty - powrotu do miasta dzieciństwa oraz historyczny. Bohaterka, alter ego autorki, gardząca światem, wchodzi w niego tylko pozornie; w rzeczywistości jest przybyszem z innego, lepszego i nowoczesnego. Ten obserwowany, jawi się jej niczym horror, pełen brudu, beznadziei, z tabunami prymitywnych moherów, modlących się pod krzyżem, których życie, płytkie i infantylne, polega jedynie na przywiązaniu do chrześcijańskich gadżetów. Nawiązanie do wydarzeń z Krakowskiego Przedmieścia po katastrofie smoleńskiej jest aż nadto czytelne, podobnie jak  słowa Adama  Michnika, by nie spostrzec, że nagrodzona powieść wpisuje się idealnie w czasy nagonki na katolicką Polskę; według autorki - zdegenerowaną i pełną nienawiści, a zapytana, dlaczego swą opowieść przestawia w konwencji horroru odpowiada: - Mnie Polska przeraża.

Czytelników też mogą przerażać nagradzane przez Michnika powieści. Bo nie tylko ciemno wszędzie, ale i przewidywalnie głupio i jałowo.
 
Opublikowano w "Warszawskiej Gazecie"
 
http://www.creatio.art.p…
 
 
 
  • Zaloguj lub zarejestruj się aby dodawać komentarze
  • Odsłony: 2469
Domyślny avatar

dogard

19.10.2013 12:24

te natretnie exponowane , czesto zolkna na sloncu-poszukiwane znikaja szybko, nawet ukryte w cieniu.Wiec nie ma co sie martwic; czytajacy doprawdy wiedza co warto nabyc.
Domyślny avatar

mostol

19.10.2013 14:35

może przerażać...
Magdalena Figurska
Nazwa bloga:
Słowa w sosie ostro gorzkim
Zawód:
filolog
Miasto:
Warszawa

Statystyka blogera

Liczba wpisów: 138
Liczba wyświetleń: 660,437
Liczba komentarzy: 702

Ostatnie wpisy blogera

  • Dyplomatyka i Łowy
  • Jak wykręcić numer „dobrej zmianie”? 
  • Piraci z Manhattanu

Moje ostatnie komentarze

  • Witam, specjalnie nie panowałam nad złagodzeniem słownictwa. Tak wyszło. Kobieca delikatność? Nieraz dosadne słowa szybciej trafiają do czytelników. Specjalnych złudzeń już też nie mam, a apel "…
  • Myślę, że to nie Błaszczakowi przeszkadzali. Jeśli on sam przywróci Kraszewskiemu dostęp do info tajnych, to będziemy wiedzieć wszystko. A w sondaże nie ma co wierzyć. Kto płaci, ten wymaga.…
  • Przejdzie, choćby przez przekorę HGW, która da im zgodę.Ale to już będzie inny marsz, niż ten, sprzed roku.

Najpopularniejsze wpisy blogera

  • Dyplomatyka i Łowy
  • Piraci z Manhattanu
  • „Pamiętaj, dla kurwów nie śpiewaj!”

Ostatnio komentowane

  • , Paweł Rabiej  utrzymywał dobre relacje z Piotrem P.  :-) dobre a co na to Jaruś Duck .Myślę ,że WSI mając ich fajne nagrania może trzymać ich za lejce .Chorych na tą chorobę można dowolnie…
  • Dark Regis, Słusznie. Za szybko leciałem na obiad :) Już poprawiłem.
  • Dark Regis, Sprawa senatora Koguta jest o dziwo i paradoksalnie traktowana jako zdrada ideałów "dobrej zmiany", bowiem wiemy jak oceniono dużo gorsze wyskoki Piniora, jak wożą się z Burym, jak wygląda osądzanie…

Wszystkie prawa zastrzeżone © 2008 - 2025, naszeblogi.pl

Strefa Wolnego Słowa: niezalezna.pl | gazetapolska.pl | panstwo.net | vod.gazetapolska.pl | naszeblogi.pl | gpcodziennie.pl | tvrepublika.pl | albicla.com

Nasza strona używa cookies czyli po polsku ciasteczek. Do czego są one potrzebne może Pan/i dowiedzieć się tu. Korzystając ze strony wyraża Pan/i zgodę na używanie ciasteczek (cookies), zgodnie z aktualnymi ustawieniami Pana/i przeglądarki. Jeśli chce Pan/i, może Pan/i zmienić ustawienia w swojej przeglądarce tak aby nie pobierała ona ciasteczek. | Polityka Prywatności

Footer

  • Kontakt
  • Nasze zasady
  • Ciasteczka "cookies"
  • Polityka prywatności