III filar na papierze

W cieniu rządowej batalii o osłabienie OFE (czytaj: zmniejszenie na papierze o 8 proc. prawie bilionowego długu publicznego) pozostaje kolejna z jakże wielu porażek władz. Tzw. III filar systemu emerytalnego zwija się, zamiast rozwijać. Przytłaczającej większości pracujących po prostu nie stać na dobrowolne oszczędzanie na emeryturę.
 
Tymczasem - jak niedawno przypomniała Gazeta Polska - już wkrótce wysokość emerytur sięgnie zaledwie 30 proc. naszych ostatnich zarobków. Otrzymujący minimalną pensję (na rękę niecałe 1,2 tys. zł) dostaną więc niecałe 400 zł, zarabiający 2 tysiące - 600 zł, 3 tysiące - 900 zł itd. Wobec tego bez dodatkowych źródeł dochodów trudno będzie nie tylko przeżyć do pierwszego ale przeżyć w ogóle.
Większość opinii społecznej nie zdaje sobie sprawy, że w założeniach wciąż obowiązującego od czasów rządu Buzka/Balcerowicza systemu postanowiono radykalnie zmniejszyć wysokość emerytur gwarantowanych przez państwo (z ZUS). To pracujący sami mieli ją uzupełniać poprzez indywidualne oszczędzanie: dobrowolne składki w ramach III filaru, np. poprzez tzw. IKE (indywidualne konta emerytalne). Cała ta sprawa została na papierze - państwo, zwłaszcza w ostatnich latach rządów obecnej koalicji nie zrobiło praktycznie nic, by zachęcić przyszłych emerytów do dodatkowego oszczędzania
Jak stwierdza oficjalny raport Komisji Nadzoru Finansowego obserwowany jest „od 2008 roku systematyczny spadek liczby prowadzonych i otwieranych IKE oraz liczby rachunków, na które dokonywano w danym roku wpłat”. Nawet podwyższenie w międzyczasie kwoty limitu wpłat na IKE nie przełożyło się na znaczące zwiększenie wpłacanych środków na ten cel. Wg KNF udział osób oszczędzających na IKE od początku funkcjonowania tego produktu nigdy nie przekroczył 6% liczby osób aktywnych zawodowo, a w 2012 roku wyniósł już tylko 5,2%. Niewiele zmieniło „rozszerzenie oferty produktowej w ramach
III filaru”. Od początku ub.r. bowiem wprowadzono tzw. indywidualne konta zabezpieczenia emerytalnego (IKZE) (oprócz IKE funkcjonują także tzw. pracownicze programy emerytalne opłacane przez pracodawców). Niewiele zmienia fakt, że można posiadać jednocześnie IKE i IKZE.
Okazuje się, że na koniec 2012 r. IKE posiadało 813,3 tys. osób (5,2% liczby osób aktywnych zawodowo), które zgromadziły na kontach aktywa o wartości 3,5 mld zł, natomiast 496,8 tys. oszczędzających na IKZE (3,2% liczby osób aktywnych zawodowo) posiadało zaledwie 50 mln zł aktywów. Tylko 6,6% IKZE zostało zasilone wpłatami od oszczędzających. Jak ocenia KNF „dane te świadczą o dość niskim zainteresowaniu tą formą oszczędzania”. W dodatku większość aktywów IKZE stanowią aktywa przeniesione przez oszczędzających z IKE.
KNF nie stwierdza tego in extenso, lecz jak na dłoni spomiędzy powyższych danych wyziera (kolejna) porażka obecnego rządu, który - za pomocą odpowiednich zachęt, np. ulg podatkowych mógłby zachęcić większą niż 5-procentową liczbę pracujących do III filaru.
Wg KNF co do szacunkowych wypłat z I i II filaru panuje „niska świadomość społeczeństwa”. Wobec tego państwo powinno konsekwentnie upowszechniać wiedzę „o konieczności uzupełniania poprzez własne oszczędności emerytury uzyskiwanej z I i II filaru”. Jak również kształtować edukację finansową młodych, „ukierunkowaną na
uświadamianie korzyści wynikających z wczesnego rozpoczęcia systematycznego gromadzenia środków emerytalnych”.
Choć od chwili opublikowania raportu KNF nt. III filaru minął już jakiś czas nic nie wskazuje na to, by władze miały cokolwiek uczynić dla reaktywacji tej metody dodatkowego oszczędzania na emeryturę.