Przejdź do treści
Strona główna

menu-top1

  • Blogerzy
  • Komentarze
User account menu
  • Moje wpisy
  • Zaloguj

"Baśń stołu dębowego"

Coryllus, 09.10.2013
Na spotkaniu w Opolu, ktoś, jak zwykle, zapytał mnie: co robić? I ja jak zwykle powiedziałem, że trzeba robić rynek, żeby na tym rynku mogli znaleźć się i działać ludzie, których wysokonakładowe tygodniki określają mianem ludzi zwykłych, a którzy są w istocie ze wszech miar niezwykli. Takie działania są konieczne, ponieważ to my wszyscy musimy być bohaterami naszych czasów, a nie jacyś wyznaczeni przez nie wiadomo kogo pismacy z aspiracjami. Ponieważ ja sam mam takie właśnie ambicje – żeby stworzyć rynek – a mam tu na myśli oczywiście rynek wydawniczy, szukam ludzi, którzy według mnie powinny się na takim rynku znaleźć. A właściwie ich nie szukam, bo sami się znajdują. Tak jak już napisałem tworzenie rynku zaczyna się od zawłaszczenia kryteriów oceny tekstu, czy w ogóle jakiegoś dzieła. I ja to mówię wprost – zawłaszczenie – czyli zamozwańcze przejęcie, bez oglądania się na kogokolwiek. To jest dość proste do zrobienia zważywszy na pychę i bezczelność mediów, którym nikt już nie wierzy. Kryteria owe zawłaszcza się poprzez organizowanie konkursów, wręczanie nagród i publikację informacji o owych wyczynach gdzie się da. Czynności te mają jeszcze jedną zbawienną funkcję, a mianowicie taką, że integrują i pomnażają środowiska.

No więc byłem w tym Opolu i tam spotkałem pana Zdzisława Bernackiego, miejscowego poetę. Mam silną alergię na poetów, staram się jednak nad nią panować, tak więc pogawędziliśmy sobie trochę z panem Zdzisławem i on mi powiedział, że napisał poemat. Na słowo „poemat” reaguję jeszcze silniej niż na słowo „poeta”, a bierze się to z moich ciężkich bardzo doświadczeń z poematami i poetami. Nie zemdlałem jednak i gadaliśmy dalej. Gadaliśmy i gadaliśmy, aż pan Antoni, który siedział naprzeciwko poszedł do samochodu i przyniósł ów poemat wydany w formie książki. Ja się mocno zdziwiłem i od razu zacząłem się poematem interesować, albowiem szata edytorska i staranność z jaką przygotowano to dzieło do wydania jest zaskakująca. Jak tylko wziąłem książeczkę do ręki od razu powiedziałem – to jest bardzo dobry produkt. A Pan Antoni na to – niech Pan zajrzy do środka. A ja – nie muszę, już widzę, że jest dobry. Nic mnie bowiem bardziej nie irytuje niż epatowanie nędzną formą po to by podkreślić jak ważka jest treść. Wydanie „Baśni stołu dębowego” jest po prostu perfekcyjne. Okładka ze skrzydełkami, elegancki format, pięknie napisana recenzja. Mówię jak handlarz, ale tym właśnie jestem – sprzedawcą, kramarzem jak kto woli, w dodatku detalistą, który bardzo interesuje się swoimi produktami. No, ale ludzie nie są kramarzami, chcą czego od serca do serca. Nie zaglądają – jak ja – poecie w zęby i nie sprawdzają czy nie ma jakichś wad i nie jest narowisty. Są wobec niego uczciwi i oczekują czegoś prawdziwego. O czym jest więc „Baśń stołu dębowego”? To jest proszę Państwa proste i ja Wam już zdradzam tę tajemnicę. Otóż „Baśń stołu dębowego” ma podtytuł, brzmi on: poemat wołyński.

Rzecz jest napisana dziewięciozgłoskowcem, przez potomka rodziny wysiedlonej z Wołynia, rodziny, który uniknęła śmierci. Ja nie będę się tutaj rozczulał, ani nie będę próbował nikogo kokietować, a to z tego względu, że nie mam żadnych związków z Kresami. Zdzisław Bernacki napisał swój poemat sercem. Jest to opowieść o stole dębowym, który jest narratorem całej historii kronikarzem dramatycznych dziejów polskiego Wołynia. I tyle.

No może jeszcze jedno, to jest jak mówiłem dobry produkt, wydawca, czyli Opolskie Stowarzyszenie Pamięci Narodowej, dołączył do niego płytę, z tekstem poematu deklamowanym przez Waldemara Kotasa.

Myślę, że od jutra rana, a może już dziś w nocy będzie można kupić go w naszym sklepie. Cena 25 złotych plus koszta wysyłki, liczba stron 62, do książki dołączona jest płyta.  
  • Zaloguj lub zarejestruj się aby dodawać komentarze
  • Odsłony: 2628

Statystyka blogera

Liczba wpisów: 820
Liczba wyświetleń: 3,931,812
Liczba komentarzy: 10,268

Ostatnie wpisy blogera

  • Syn pana prefekta dał głos
  • Szlachta i "szlachta"
  • Nasi bohaterowie

Moje ostatnie komentarze

  • wejdziesz na moją stronę. Nie mogę pozwolić na to, żeby mnie gównem obrzucali...przepraszam.
  • Moje komentarze nie były żadnymi prowokacjami, ale odpowiedziami na prowokacje. Niech się pan już tak mocno mną nie martwi, jak będzie pan chciał sobie coś poczytać, zapraszam na stronę www.coryllus.…
  • Tutaj niczego nie uprawiam, bo nie mam żadnej możliwości. Tymi blogami rządzi administracja, autorzy są tylko dodatkiem. A o takich jak ty to w ogóle szkoda mówić.

Najpopularniejsze wpisy blogera

  • Bezczelność Ziemkiewicza zwala z nóg
  • Czy Łysiak też kochał Monikę Jaruzelską?
  • Nasi bohaterowie

Ostatnio komentowane

  • , Dzień dobry Przeczytałam całość, niby się zgadzam z opinią o niedocenianiu niektórych Twórców, ale jakieś takie poczucie krzywdy we mnie rośnie. I dlatego piszę, by sprostować to, że niby Rapacki w…
  • , Nie zgodzę się z Pana oceną tej książki. Ale mam do tego prawo. Pan również ma prawo do własnej opinii na jej temat. Uderza mnie jednak to że nie prowadzi Pan rzetelnej krytyki ani polemiki z faktami…
  • , Rzeczywiście - tobie odpisywać nie warto. Więc tylko dla ewentualnych innych - Coryllus sam się stąd wynósł, jak obrażony smarkacz. Napisał o tym wyraźnie na blogu, z którego próbował zrobić…

Wszystkie prawa zastrzeżone © 2008 - 2025, naszeblogi.pl

Strefa Wolnego Słowa: niezalezna.pl | gazetapolska.pl | panstwo.net | vod.gazetapolska.pl | naszeblogi.pl | gpcodziennie.pl | tvrepublika.pl | albicla.com

Nasza strona używa cookies czyli po polsku ciasteczek. Do czego są one potrzebne może Pan/i dowiedzieć się tu. Korzystając ze strony wyraża Pan/i zgodę na używanie ciasteczek (cookies), zgodnie z aktualnymi ustawieniami Pana/i przeglądarki. Jeśli chce Pan/i, może Pan/i zmienić ustawienia w swojej przeglądarce tak aby nie pobierała ona ciasteczek. | Polityka Prywatności

Footer

  • Kontakt
  • Nasze zasady
  • Ciasteczka "cookies"
  • Polityka prywatności