Koniec kolejowej kwadratury koła?

Dołujący od miesięcy w sondażach rząd ima się rożnych sposobów, by podreperować swój wizerunek. O tym, że parokilometrowy kawałek dobrej drogi w Warszawie zostanie wybudowany za sześć lat ogłasza na specjalnej konferencji sam premier z ministrem transportu. Inna niedawna zapowiedź tego resortu, że rząd zwiększy w najbliższych latach nakłady finansowe na restrukturyzację kolejowej infrastruktury, wygląda na szczęście poważniej.
 
O tym jak wygląda polska kolej każdy widzi. Ciągnące się od lat remonty najważniejszych szlaków kolejowych, spóźnienia pociągów, kasowanie kolejnych połączeń, coraz wolniejsze tempo przejazdów. Ma zmienić się przede wszystkim dotychczasowa strategia transportowa władz. Obecnie stosunek nakładów finansowych przeznaczanych średniorocznie na koleje w stosunku do środków na drogi ma się jak 15:85 (wg Unii Europejskiej powinien wynosić 40:60). Jak napisała niedawno Gazeta Finansowa najgorzej wygląda sytuacja szlaków kolejowych na terenie województwa śląskiego. Tam, gdzie da się jeszcze jeździć w kraju średnia prędkość pociągu towarowego wynosi niewiele ponad 20 km/godz. (na Górnym Śląsku prędkość pociągów nieznacznie przekracza 10 km/godz.) - Skala prowadzonych remontów i modernizacji oraz zły stan obecnej infrastruktury skutecznie dezorganizuje pracę przewoźników – twierdzą eksperci.
Rząd inwestował przede wszystkim w infrastrukturę drogową. W latach 2010-2013 środki przeznaczane na ten cel były czterokrotnie wyższe niż nakłady na infrastrukturę kolejową. W dodatku jej państwowy zarządca - PKP PLK - stosował wobec przewoźników wyśrubowane, znacznie wyższe niż średnio w UE, tzw. stawki dostępu do - wciąż w dużej mierze zdewastowanej - infrastruktury. W ostatnich tygodniach firma ta zapowiedziała wreszcie oczekiwaną przez przewoźników obniżkę tych stawek średnio o 20 proc. W dodatku mają one nie rosnąć co najmniej do 2017 r.
Są też zapowiedzi poprawy w dłuższej perspektywie czasowej. PLK zadeklarowała, że w 2020 r. średnia tzw. prędkość handlowa pociągów towarowych ma wzrosnąć do 55-60 km/godz. - Przewidujemy, że do wykonania przewozów będziemy mogli zaangażować mniejsze zasoby taborowe – ocenił niedawno Łukasz Boroń, prezes PKP Cargo, największego przewoźnika towarowego w kraju. Na razie jednak z powodu remontów torów na terenie Śląska przewoźnicy kolejowi, w tym PKP Cargo, mają spore problemy z realizacją zamówień na transport węgla. Prowadzone remonty powodują bowiem znaczne ograniczenie prędkości poruszania się pociągów.
Przyszłość pokaże na ile zapowiedzi kolejarzy zostaną spełnione. Do ich spełnienia bowiem potrzebny jest podstawowy warunek: systematyczny dopływ w kolejnych latach ogromnych środków finansowych i to liczonych w miliardy. Jeśli budżet to uwzględni, a dopływ środków unijnych nie zostanie zmniejszony, wówczas remonty zostaną wreszcie dokończone, a tabor unowocześniony. Polska kolej nie może zostać zepchnięta na margines Europy.