WALTZBURG...

Tam gdzie meandruje płytka, dzika rzeka,
czas z zegara historii jak ciekł - tak wycieka...
Tu siedziby centr wszelkich – prawa & bezprawia
mur Starego Miasta z cegły kradzionej z Wrocławia.
Tu główny „cyrk na Wiejskiej” pyszniąc się wciąż radzi
i jak Mojżesz – przez kryzys – chce nas przeprowadzić.
Nie tutaj byłaby  - stolica, gdyby nie zaraza,
przed którą uciekał z Krakowa Zygmunt III Waza.
Teraz Waltzburg pręży mięśnie i wciąż przypomina,
że w mózgu tkwi iglica, a zachwyca pałacem Stalina.
I tu, na Pradze gdzie dokonał rzezi żołdak Suworowa,
pomnik „czterech śpiących” z uporem stawia Bufetowa
twierdząc, że teraz przyszło lat siedem – tych  chudych,
więc nad miastem zapada wieczna "noc Waltzpurgii"...
HGW śle widma SKM i tramwajów we wszystkie dzielnice,
mnoży mosty jak Budapeszt - grunt to obietnice(!).
A że nie jest to zbyt proste - starczy jeden mostek (sic!) -
tam tarza się Madonna - na pięciu milionach...
 ...pod najdroższym na świecie stadionowym daszkiem
soc-realnie vistość pełznie – jest śmiesznie & strasznie.
Pic & pitz – witzenjammer – puder & pomada
i  draka warta piątaka – zali max – żenada...
Ryby płyną od Wisły do metra – kanałem –
G-W wstęgi przecina – skręca to - TeVałeN.
Interesy tu skutecznie robi „niewidzialna ręka”,
(ba!) - sypie kokosami w Alejach – dziwaczna palemka...
I na koniec – Czytelniku – masz maleńki test –
jak myślisz – stolicą czego – Waltzburg – jest?!..
Kto ty jesteś? – Waltzczyk mały...
I cel mój jest doskonały...