Reforma NFZ czyli od mieszania herbata ma być słodsza

1. We wczorajszym porządku obrad Sejmu znalazła się informacja bieżąca w sprawie planowanych zmian, stanu przygotowań oraz harmonogramu działań reformujących Narodowy Fundusz Zdrowia.
Wszystkie te zagadnienia miał przedstawić posłom minister zdrowia Bartosz Arłukowicz ale niestety zaprezentował tylko ogólniki, także po tej debacie nawet nie wiemy, kiedy ta szumnie zapowiadana „reforma NFZ”, miałaby wejść w życie.
Minister powtórzył w zasadzie wszystko to co dwa tygodnie temu przedstawił na konferencji prasowej.
Poinformował , że jego zamiarem jest rozdzielenie funkcji płatnika od funkcji regulatora i kontrolera, a więc likwidacja centrali NFZ i przeniesienie jej kompetencji na poziom oddziałów regionalnych, powołanie w to miejsce Urzędu Ubezpieczeń Zdrowotnych, który ma nadzorować fundusze regionalne, ma być regulatorem (np. wyceniać usługi medyczne), a także kontrolerem jakości świadczonych usług przez placówki ochrony zdrowia.
Mówił także o przeniesieniu wielu kompetencji w zakresie ochrony zdrowia na poziom wojewódzki, nie sprecyzował jednak, gdzie mają być one umieszczone – w samorządach województw czy też u wojewodów.
Na poziomie wojewódzkim przygotowywane miałyby być regionalne plany zapotrzebowania zdrowotnego, a także obywałoby się planowanie inwestycji medycznych ale tylko w odniesieniu do tych podmiotów, które mają zamiar świadczyć usługi medyczne finansowane ze środków publicznych.          
Wreszcie elementem tej „reformy” miałyby być kolejne zmiany w ustawie refundacyjnej, przy czym nie jest jasne czy aby zamiarem ministra jest kolejne zmniejszenie kwot refundacji wypłacanych przez NFZ, a tym samym zwiększenie dopłat do leków ze strony pacjentów.
2. Zabierałem głos w tej debacie i poruszyłem 3 kwestie: poziom finansowania ochrony zdrowia ze środków publicznych, przenoszenie kompetencji zdrowotnych na poziom województw tyle tylko, że raczej do administracji rządowej, a nie tej samorządowej i wreszcie wzrost obciążeń pacjentów z tytułu odpłatności za leki.
Stwierdziłem, że od paru lat mimo wzrostu środków jakimi corocznie dysponuje NFZ pochodzących ze składek zdrowotnych, mamy do czynienia ze wzrostem kwot zobowiązań (długów) w placówkach ochrony zdrowia i problem ten dotyczy nie tylko samodzielnych publicznych placówek ochron zdrowia ale także tych przekształconych niedawno w spółki prawa handlowego.
Zobowiązania te wyniosły na koniec roku 2012 ponad 11 mld zł i cały czas rosną mimo tego, że od lat trwa przecież nacisk na racjonalizację wydatków na zdrowie, a szpitale są wręcz przymuszane do przekształceń w spółki.
Niestety środki publiczne na ochronę zdrowia mimo tego, że ich wartość przekroczyła już znacznie kwotę 60 mld zł, to w wielkościach relatywnych (około 4% PKB), są one wyraźnie niższe niż w wielu krajach Europy Zachodniej, ale niestety także niższe niż wielu krajach Europy Środkowo-Wschodniej.
3. Bardzo niejasne są także zamierzenia decentralizacji kompetencji zdrowotnych na poziom regionalny w tym umieszczenie ich w administracji rządowej czyli w urzędach wojewódzkich.
Kompetencje tych urzędów w zakresie ochrony zdrowia przez ostatnie lata były ograniczane, teraz ponownie miały by być rozbudowywane co wymagałoby jak przypuszczam znacznego zwiększenia zatrudnienia.
Wreszcie sprawa wzrostu obciążeń dla pacjentów w związku z refundacją leków w związku z nową ustawą refundacyjną. NFZ zaoszczędził w roku 2012 około 2 mld zł z tego tytułu tyle tylko, że znacząco wzrosły obciążenia dla pacjentów.
Próbuję ustalić wielkość tych obciążeń od 6 miesięcy, wymieniając korespondencję z resortem zdrowia ale minister nie chce ujawnić tych danych, stwierdzając, że nie ma obowiązku rejestrowania wydatków pacjentów na leki sprzedawane na recepty pełnopłatne.
4. Reasumując            mimo szumnych zapowiedzi ministra Arłukowicza „reforma NFZ” jest w powijakach, tak że nawet, nie można ustalić terminu jej wprowadzenia.
Przy dramatycznie pogarszającej się sytuacji finansowej wielu szpitali, wydłużających się kolejkach do lekarzy specjalistów, wzroście odpłatności pacjentów za leki, opowiadanie o jakiejś reformie za parę lat, która do złudzenia przypomina próby poprawienia słodkości herbaty poprzez jej intensywniejsze mieszanie, jest naprawdę skrajną nieodpowiedzialnością.

Forum jest miejscem wymiany opinii użytkowników, myśli, informacji, komentarzy, nawiązywania kontaktów i rodzenia się inicjatyw. Dlatego eliminowane będą wszelkie wpisy wielokrotne, zawierające wulgarne słowa i wyrażenia, groźby karalne, obrzucanie się obelgami, obrażanie forumowiczów, członków redakcji i innych osób. Bezwzględnie będziemy zwalczali trollowanie, wszczynanie awantur i prowokowanie. Jeśli czyjaś opinia nie została dopuszczona, to znaczy, że zaliczona została do jednej z wymienionych kategorii. Jednocześnie podkreślamy, iż rozumiemy, że nasze środowisko chce mieć miejsce odreagowywania wielu lat poniżania i ciągłej nagonki na nas przez obóz "miłości", ale nie upoważnia to do stosowania wulgarnego języka. Dopuszczalna jest natomiast nawet najostrzejsza krytyka, ale bez wycieczek osobistych.

Komentarze

Obrazek użytkownika Marek1taki

05-04-2013 [17:43] - Marek1taki | Link:

Pisze Pan: "Stwierdziłem, że od paru lat mimo wzrostu środków jakimi corocznie dysponuje NFZ pochodzących ze składek zdrowotnych, mamy do czynienia ze wzrostem kwot zobowiązań (długów) w placówkach ochrony zdrowia..."
a następnie ubolewa: "Niestety środki publiczne na ochronę zdrowia mimo tego, że ich wartość przekroczyła już znacznie kwotę 60 mld zł, to w wielkościach relatywnych (około 4% PKB), są one wyraźnie niższe niż w wielu krajach Europy Zachodniej, ale niestety także niższe niż wielu krajach Europy Środkowo-Wschodniej."
Pytam się po co zwiększać środki publiczne na ochronę zdrowia skoro prowadzi to do większych długów w placówkach ochrony zdrowia?
Składka zdrowotna ZUS jest tak samo łakomym kąskiem jak składka emerytalna. To ogromne kwoty, które pozostawione w rękach pacjentów spowodowałyby realną reformę usług medycznych - na miarę potrzeb i możliwości pacjentów, a nie na miarę potrzeb polityków, urzędników i instytucji finansowych, które chętnie pomogą pacjentom wydać ich pieniądze - z tym samym skutkiem co ZUS i OFE.
To nie wypaczenia tylko żelazna reguła socjalizmu.
Szanowny Panie Pośle! Każda reforma jest tylko mieszaniem. Pytanie ile jeszcze zostanie zabrane obywatelom pieniędzy aby po raz kolejny oddłużyć albo dofinansować państwowe przychodnie i szpitale, a na końcu przekazać je za grosze "poważnym inwestorom" z gwarancją finansowania ze składek ściąganych pod przymusem.
Tu nie ma miejsca na reformy. Tu trzeba likwidacji państwowej służby zdrowia, likwidacji ingerencji administracyjnej, ograniczenia do minimum finansowania świadczeń przez państwo.

Obrazek użytkownika tagore

05-04-2013 [18:34] - tagore | Link:

Zasadnicze źródło skoku kosztów leczenia w Polsce tj.
sprzedaż przez Buzka należących do państwa firm farmaceutycznych
stabilizujących ceny leków na polskim rynku.
Za kluczową firmę uzyskano "zawrotną" sumę 147 mln PLN ,a w
ciągu 2-3 lat ceny leków skoczyły kilka razy i to nie o 50 %.

tagore