Polska współczesna ma niewątpliwe zaległości w propagowaniu na świecie zrywu solidarnościowego z roku 1980, jako tego zdarzenia, które decydująco wpłynęło na obalenie systemu sowieckiego, tego „imperium zła” jak określił to Reagan. Dla świata znacznie bardziej upadek ten kojarzy się z obaleniem muru berlińskiego, chociaż to spektakularne zdarzenie było rezultatem, a nie przyczyną rozpadu obozu sowieckiego.
Przyczyn było zapewne kilka, niektóre z nich pozostają w ukryciu i może tak jak sprawa katyńska zostaną ujawnione dopiero po wielu latach. Dziś obchodząc trzydziestolecie tamtych wydarzeń możemy jedynie skojarzyć pewne fakty i wyciągać z tego wnioski może przydatne do oceny obecnej sytuacji nie tylko Polski.
Rok 1980 był to dziwny rok, w którym rozmaite znaki na niebie i ziemi, itd.... według Sienkiewicza można snuć refleksje na temat najdziwniejszego zdarzenia w całym XX wieku. Oto, bowiem bez wystrzału i przemocy rozpada się największe przestrzennie imperium, jakie kiedykolwiek istniało na ziemi. Cokolwiek by się nie powiedziało na temat sekwencji wydarzeń, polski sierpień 1980 roku będzie zawsze punktem wyjścia dla całego tego procesu. Ale sam sierpień ma swoje źródło w odpowiednim biegu poprzedzających go wypadków. Ósma dekada ubiegłego wieku stała pod znakiem rywalizacji Sowietów ze Stanami Zjednoczonymi prowadzonej w warunkach przewagi tych ostatnich, ale niewykorzystanej przez słabego Cartera w zetknięciu z dogorywającym Breżniewem. Na szczęście dla ludzkości klęska irańska uniemożliwiła Carterowi ponowny wybór i na jego miejsce w 1980 roku został wybrany silny człowiek Ronald Reagan. Uzyskał on pomoc w postaci pontyfikatu Jana Pawła II znającego doskonale reżim komunistyczny, a ponadto pozycję Sowietów osłabiła klęska w Afganistanie i niemożność wywikłania się z przegranej sprawy. Korupcja panująca w Sowietach w okresie „późnego Breżniewa”, która objęła również jego rodzinę pozwoliła na przejęcie spadku po nim przez KGB, którego czołowym przedstawicielem był Andropow. Były to typowe objawy schyłkowego okresu egzystencji sowieckiego imperium. Próby ratowania go polegały głównie na umacnianiu wpływów aparatu bezpieczeństwa i odpowiedniego doboru ludzi z kręgu „paczotnawo czekista” Susłowa. Takimi z pewnością byli zarówno Andropow oraz Gorbaczow. Wobec nieodpowiedzialnego rozpasania, do jakiego dopuścił Breżniew należało również dokonać zmian nie tylko w samym Związku Sowieckim, ale także i w krajach podległych. Na pierwszy ogień poszła Polska z podejrzanym Gierkiem. W oczach rasowych czekistów Gierek nie był nawet podejrzany, oni wiedzieli, że jeżeli ktoś przebywa 15 lat w kraju kapitalistycznym i prowadzi tam działalność komunistyczną, a potem dobrowolnie wraca do obozu sowieckiego to z całą pewnością musiał podpisać odpowiednie zobowiązania. Ponadto jego kontakty z zachodem i łatwość, z jaką uzyskiwał tam wielkie kredyty nie mówiąc o przyjacielskich stosunkach z zachodnimi przywódcami jak choćby z Girardem d’Estingiem, z którym odbywał tajemnicze rozmowy po francusku – wskazywały wyraźnie na taką jego rolę. Wprawdzie Sowiety korzystały znakomicie z tych kredytów, które w znacznej mierze były transferowane do nich, ale kredyty były już na wyczerpaniu, a facet zostawał. Nie ratował go nawet fakt pilnowania przez sowieckiego człowieka w postaci prawosławnego Jaroszewicza, gdyż nie było pewne czy Jaroszewicza też nie kupiono. Stąd w ostatniej fazie rządów Gierka pozwolono mu na pozbycie się Jaroszewicza, lub też polecono mu opuszczenie skazanego na wycięcie Gierka, chociaż to ostatnie wydaje się mało prawdopodobne.
Z całego otoczenia Gierka najbardziej zaufani byli niewątpliwie Kruczek odsunięty na boczny tor przez śląską sitwę i Jaruzelski. Ten ostatni musiał mieć szczególne zaufanie gdyż był użyty przy obalaniu Gomułki. Jaruzelski miał jeszcze jeden atut w ręku w postaci wojska cieszącego się większym zaufaniem Sowietów niż zarażona moczarowskim bakcylem i skorumpowana bezpieka. Organy partii zostały praktycznie wyeliminowane z rozgrywki, wprawdzie przejściowo po usunięciu Gierka I sekretarzem PZPR został Kania, jednak jego władza była zupełnie iluzoryczna i miał jedynie za zadanie oczyszczenia terenu dla Jaruzelskiego. Sowieccy organizatorzy nowego układu byli pewni powtórki z poprzednich rozgrywek z lat 56 i 70, tymczasem najzupełniej niespodziewanie naród polski umocniony nadzieją rozbudzoną pielgrzymką papieską z 1979 roku udzielił spontanicznego poparcia „Solidarności” tworząc z niej największą organizację w dziejach Polski liczącą około 10 mln. członków. Rozgrywka z „Solidarnością” została przeprowadzona według sowieckich wzorów i instrukcji, zabrakło sprytu i przebiegłości matadorów „października” 1956 roku. Jaruzelski nie wykorzystał szansy ażeby chociażby spróbować wygrać sytuację politycznie korzystając ze słabości Breżniewa.
Nie skorzystał przed wszystkim z autorytetu i gotowości do działania prymasa Wyszyńskiego i ugodowości Wałęsy. W ostateczności rzeczywista rozgrywka potoczyła się na zasadzie konfrontacji betonu partyjno ubeckiego z tak zwaną ekstremą solidarnościową. Dla reżimu w ostatecznym rozrachunku była to akcja samobójcza, ale wszystko, co popsuły partyjne „chamy” ocaliły „żydy” podejmując w ostatniej chwili decyzję o „okrągłym stole”. Niestety dla Polski rezultaty takiego finału rozgrywki nie tyle „Solidarności”, co „Solidarnością” i nadziejami Polaków okazały się żałosne. Zgniły kompromis reżimowo – korowski, lub jak kto woli „różowych z czerwonymi” funkcjonuje do dzisiaj, a za sprawą „platformianej” mimikry ma się znacznie lepiej aniżeli w początkach swego panowania. Rzeczywistymi beneficjentami tego układu są ci, którzy „sprywatyzowali” sobie stan posiadania PRL, przy czym ich ośrodki decyzyjne znajdują się poza granicami Polski /wystarczy przytoczyć, że przeszło dwie trzecie kapitału polskich banków znajduje się w ich władaniu/. Dla tego układu Polska jest tylko przedmiotem eksploatacji bez zaangażowania w perspektywę rozwojową.
Utrzymywaniu tego stanu sprzyja rozproszenie życia społecznego, masowa emigracja zarobkowa, obrzydzanie zaangażowania politycznego skutkujące małą frekwencją wyborczą, a nade wszystko praktyczny monopol informacyjny służący głównie dezinformacją.
W tej sytuacji najważniejszym zadaniem świadomych elit polskiego narodu jest prowadzenie akcji uświadamiającej o rzeczywistym stanie spraw polskich. Podobny stan świadomości pozwolił na stworzenia ogólnopolskiego ruchu „Solidarności”, obecnie położenie Polski wyraźnie sprzyja tworzeniu takiego ruchu.