Wysoki Sądzie!

Dzisiaj chciałem się zająć czymś, co wykracza poza horyzont czasowy bieżącej polityki, a więc czymś, co wybiega poza sześć miesięcy podarowane przez Putina rządowi Tuska do czasu, kiedy analizy rosyjskich laboratoriów wywrócą całą strukturę władzy politycznej w Polsce, bądź też nie wywrócą. Będzie to zapewne sześć miesięcy wytężonej jak nigdy dotąd pracy skupiającej się zmianach strukturalnych i własnościowych różnych istotnych z politycznego i gospodarczego widzenia gałęzi gospodarki. Najweselsze w tym wszystkim jest to, że nawet jeśli do tych zmian dojdzie, to żadnej gwarancji, że wujek Wołodia wysadzi, bądź też nie wysadzi. Będzie, jak mu się tam widzi, w każdym razie my widzimy, że może, a jeśli pułkownik KGB może, to korzysta, i to jest fakt, niezależny od tego czy wyznajemy brzozy, czy inne święte przedmioty.

Ale wróćmy do rozważań ogólniejszej natury. Zazwyczaj skupiamy naszą uwagę na bieżąco wałkowanych przez mainstream detalach (choćby kluczowych i istotnych), a analizę pewnych hasłowych zapowiedzi zdarzeń przyszłych zostawiamy na czas, kiedy staną się bardziej aktualne. Tak jest z zapowiedziami powołania przyszłej komisji międzynarodowej w sprawie smoleńskiej, tak jest również w przypadku zapowiedzi rozpoczęcia śledztwa na nowo, czy też powołania komisji, która publicznie będzie prowadziła dochodzenie w sprawie wydarzeń 10 kwietnia 2010 roku tak, by już nic w tej sprawie nie udało się zamieść pod dywan.

Zacznijmy od międzynarodowej komisji. Najpierw jednak zacznijmy od zdefiniowania problemu, czyli zastanówmy się nad międzynarodowym znaczeniem zagadnienia Smoleńska. Jeśli 10 kwietnia doszło do wypadku komunikacyjnego w wyniku którego zginął polski prezydent i sztab WP (zawężam wymienianie ofiar do tej kategorii osób właśnie ze względu na międzynarodowy aspekt sprawy) to sprawa jest nie-międzynarodowa. Jest to sprawa wewnętrzna, a w pewnym zakresie sprawa w ramach dwustronnych relacji Polska – Rosja, gdzie ta druga jest krajem miejsca zdarzenia. Uprawdopodobnienie się hipotezy wypadku ma swoje międzynarodowe znaczenie w postaci katastrofalnego obniżenia się prestiżu kraju, który jako pierwszy w historii po Komanczach, Czejenach i ludzie Wintu pozwolił sobie zdekapitować starszyznę (a odmiennie niż np. Zulusi, Tuaregowie i Eskimosi).

Sprawa natomiast staje się międzynarodowa, gdyby 96 osób polskiej delegacji stało się ofiarami aktu terroru, tyle, że sprawa staję się międzynarodowa nie w momencie, w którym Polacy wykażą, że taki właśnie był przebieg wydarzeń (według któregoś z przyjętych scenariuszy), ale NIĄ JEST i to od przedpołudnia 10 kwietnia 2010 roku. Mówienie o „umiędzynarodowieniu” 10 kwietnia nie ma więc w tym przypadku większego sensu: można jedynie mówić o nagłośnieniu sprawy światowej opinii publicznej, ale i to dokonałoby się w przypadku uprawdopodobnienia hipotezy zamachu dzięki światowym mediom niejako samoistnie.

Warto tutaj zwrócić uwagę, że przywrócenie wiary wewnętrznej i światowej opinii publicznej w wersję wypadkową leży całkowicie w zakresie możliwości premiera Tuska. Donald Tusk może (a być może nawet powinien, bo narastające wątpliwości naszemu krajowi szkodzą w związku z faktem, że nie można sobie wyobrazić jakiegokolwiek scenariusza zamachowego bez szerokiego udziału polskich służb i instytucji) wszcząć na nowo zakończone prace badawcze, wymóc przeniesienie śledztwa do innej prokuratury, objęcie go (ponownie) nadzorem prokuratury cywilnej; może ciągle odwołać się do pomocy NATO, może wreszcie zlecić PKBWL opracowanie wyczerpującego aneksu do raporty komisji obalającego wszelkie narosłe po zakończeniu jej prac wątpliwości. Podpisany przez urzędników państwowych dokument podważający w sposób nie budzący wątpliwości wszelkie krytyczne omówienia raportu byłby istotnym przełomem w toczonym sporze, i nie byłoby już więcej potrzeby pochopnego dekonspirowania współpracowników służb wojskowych (wraz z ich kapelanem) i cywilnych w drodze obsadzania ich roli ekspertów i wyroczni. Współpracownik to rzecz cenna, nawet jeśli odziedziczony po poprzednikach (zobacz: wyrok w sprawie T.Turowskiego).

Jeśli Donald Tusk nie robi czegoś, co leży nie tylko w najżywotniejszym interesie kraju, którym rządzi, ale również w jego własnym i jego środowiska politycznego, to znaczy, że nie może.

Przypominam, że działania rządu Donalda Tuska doprowadziły do sytuacji, w której decyzja o tym, czy potwierdzą się doniesienia o obecności materiałów wybuchowych we wraku Tu-154 ma zapaść na Kremlu, a decyzja o zgodzie na udział Rosjan w prywatyzacjach kluczowych segmentów polskiej gospodarki w Warszawie. Nawet największy przeciwnik „zamachów” przyzna, że nie jest to sytuacja komfortowa dla polskiego rządu, a bardzo komfortowa dla Rosjan, i to bez związku z rzeczywistym przebiegiem wydarzeń z dnia 10 kwietnia 2010 roku.

Ale wróćmy do naszej międzynarodowej komisji badającej wydarzenia z dnia 10 kwietnia 2010 roku. Jak wydaje mi się udało mi się wykazać powyżej powołanie takiej komisji ma uzasadnienie jedynie w przypadku przyjęcia hipotezy zamachu. A przyjęcie hipotezy zamachu na terytorium rosyjskim powoduje napięcia w stosunkach międzynarodowych, bo niejako z samej istoty państwo rosyjskie zostaję włączone w krąg podejrzanych, a w każdym razie to od państwa rosyjskiego społeczność międzynarodowa będzie oczekiwała wytłumaczenia, że nie miało zamachem nic wspólnego, poza tym, że doszło do niego na rosyjskim terytorium.

A jak formalnie mogłoby dojść do powołania takiej komisji?

Jest precedens powołania tego typu komisji przy ONZ. W kwietniu 2005 roku decyzją Rady Bezpieczeństwa na mocy umowy podpisanej przez rząd Libanu i RB ONZ utworzono komisję dochodzeniową w sprawie śmierci premiera Libanu Rafika Haririego, której misja, po opracowaniu raportów (działała jak międzynarodowy prokurator), wygasła, a sprawa została przekazana Specjalnemu Trybunałowi d/s Libanu z siedzibą w Leidesham, który orzeka na podstawie libańskiego prawa karnego. O zabójstwo premiera Libanu podejrzewano libańskich, pro-syryjskich, i syryjskich oficerów służb specjalnych, jednak to właśnie Trybunał w Leidesham jednym z pierwszych swoich aktów nakazał zwolnić przetrzymywanych w libańskim więzieniu czterech pro-syryjskich generałów ze względu na brak wystarczających dowodów związków z zabójstwem.

Nie wdając się w szczegóły tego, konkretnego przypadku, warto podkreślić, że powołanie takiej komisji dochodzeniowej musiałoby nastąpić w drodze porozumienia rządu polskiego z Radą Bezpieczeństwa ONZ, a na powstanie takiej komisji zgodę musiałaby wyrazić Rosja – stały członek Rady Bezpieczeństwa, a więc warunkiem (na mój rozum) sine qua non musiałaby być zmiana władzy i w Polsce i chyba w Rosji.

Istnieje jednak druga, obok powołania tego typu komisji, droga do szukania międzynarodowej sprawiedliwości w sprawach karnych. Tą drogą jest Międzynarodowy Trybunał Karny w Hadze powołany na mocy Statutu Rzymskiego z 1998 roku. Zakresem jurysdykcji Trybunału objęte są sprawy oskarżeń przeciw indywidualnym osobom o ludobójstwo, zbrodnie przeciw ludzkości, zbrodnie wojenne, oraz zbrodnie agresji (i ten ostatni przypadek byłby dla nas interesujący), przy czym ta ostatnia kategoria stanie się częścią zakresu jurysdykcji Trybunału począwszy od roku 2017, o ile uda się do tego czasy wypracować definicję „agresji” w stosunkach międzynarodowych. Problemem tutaj jest jednak to, że pośród 32 krajów, które podpisały, ale nie ratyfikowały Statutu Rzymskiego znajduje się (obok Stanów Zjednoczonych) również Rosja, a więc znów – bez woli rządu rosyjskiego trudno sobie wyobrazić wszczęcie tego typu postępowania. Zakres terytorialny jurysdykcji Trybunału ogranicza się do krajów – stron porozumienia, których sprawca zbrodni był obywatelem; kiedy zbrodni dokonano na terytorium kraju – strony porozumienia, albo jeśli przypadek został Trybunałowi poddany pod jurysdykcje decyzją Rady Bezpieczeństwa ONZ. W ostatnim przypadku pamiętamy o Rosji, jako o stałym członku Rady Bezpieczeństwa, natomiast pozostałe przypadki powinny nas doprowadzić do wniosku, że w polskim interesie (przy założeniu, że w polskim interesie jest oddanie sprawy w ręce Trybunału w Hadze) nie jest hipotetyzowanie na temat (na przykład) umieszczenia ładunków wybuchowych w Rosji, ale właśnie w Warszawie, bo tylko taka lokalizacja pozwoli uniezależnić się przyszłym, polskim władzom od decyzji Kremla w tej sprawie.

Tutaj jednak trzeba sobie postawić kolejne pytanie, a mianowicie takie, czy przekazywanie sprawy śledztwa instytucjom międzynarodowym przy obecnym stanie regulacji karno-miedzynarodowych jest rzeczywiście w polskim interesie?

Stany Zjednoczone, oraz szereg innych krajów (Chiny, Indie z tych ważniejszych) kwestionują w ogóle ideę wykonywania władzy sądowej w sprawach karnych na szczeblu ponadpaństwowym podnosząc argument suwerenności, której wyłączność w sprawowaniu jurysdykcji karnej jest atrybutem. Rzeczywiście, przegląd spraw, którymi Trybunał dotychczas się zajmował wskazuje, że pod jurysdykcję Trybunału uciekały się kraje o skomplikowanej sytuacji wewnętrznej. Kraje, w których skuteczne wykonywanie jurysdykcji w sprawach ludobójstwa, zbrodni przeciwko ludzkości, czy zbrodni wojennych było niemożliwe.

Musimy sobie postawić pytanie, czy chcemy, by Polska została w oczach światowej opinii publicznej zaliczona do takich krajów, i drugie – kluczowe – czy uważamy, że nie jesteśmy w stanie zapewnić przeprowadzenie uczciwego procesu w kraju?

I na koniec tego etapu rozważań argument (nieco populistyczny, ale jestem publicystą, więc mnie wypada): otóż powinniśmy sobie odpowiedzieć na pytanie, czy takie postaci jak śp. Prezydent Lech Kaczyński, śp. Prezydent Kaczorowski, śp. Anna Walentynowicz, Janusz Kurtyka, chciałyby widzieć Polskę uciekającą się do pozbycia się części suwerenności ze względu na niemożliwość zapewnienia uczciwego i rzetelnego procesu w sprawie ich nagłej śmierci?

Ja bym nie chciał, żeby tak się stało, ale to moje zdanie – jestem przywiązany do definicji niepodległości pochodzącej jeszcze z XIX wieku, w czym wspierają mnie między innymi USA, Rosja, Chiny i Indie.

Dodatkowym argumentem przeciw zrzekaniu się części polskiej suwerenności na rzecz instytucji międzynarodowych jest fakt, że na każdym etapie możliwych do uruchomienia międzynarodowych mechanizmów prawno-karnych kluczowa pozostaje wola Rosji, tak w zakresie wszczęcia postępowania, jak i po ewentualnie wyrażonej zgodzie, w zakresie dostarczania materiałów dowodowych, zeznań świadków, etc... Myślę, że dotychczasowe doświadczenia nie nastrajają optymistycznie.

Poza wymienionymi powyżej drogami podnosi się czasami postulat powołania jakiejś komisji ad hoc, czy to w oparciu o NATO, czy Unię Europejską. Cóż, warunkiem koniecznym postania komisji takiego typu jest zmiana władzy w Polsce. Przykro mi jeśli rozwieję czyjeś nadzieje, ale nie znam przypadku, by o powstaniu takiej komisji decydował głos opinii publicznej, to mrzonka.

A jeśli w Polsce doszłoby do zmiany władzy, a więc powstałyby warunki przeprowadzenia rzetelnego śledztwa, to powstanie takiej komisji stałoby się chyba bezcelowe. Materiały dotyczące tej sprawy od NATO dostalibyśmy bez konieczności powoływania komisji i znów – rezygnacji z części suwerenności – a opieranie się w tej sprawie na Unii Europejskiej nie ma sensu politycznego, jeśli pamiętamy, że Niemcy są największym sojusznikiem Rosji na kontynencie, a uderzenie w Rosję równałoby się uderzeniu w mocarstwowe aspiracje Niemiec. Można mieć również daleko posunięte wątpliwości, co do postawy takich krajów jak Francja, czy zadłużone po uszy w niemieckich i francuskich bankach kraje Południa.

A więc Polska. To tu, w Polsce, powinno dojść do rzetelnego, całościowego, skutecznego i uczciwego procesu w sprawie wydarzeń 10 kwietnia 2010 roku. Ponieważ sprawa ma wymiar międzynarodowy, a poza tym ma związek oczywisty z wewnętrzną, polską polityką, nie sprzeciwiałbym się włączeniu w prace śledztwa, czy późniejszego procesu, biegłych bądź obserwatorów z krajów tradycyjnie uznawanych za neutralne.

A jaką formę taki proces powinien przyjąć?

Jestem zdecydowanym przeciwnikiem formy jawnej śledztwa, podobnie jak nie wydaje mi się, by sam proces mógł być jawny w całości.

Rozumiejąc szlachetne, republikańskie przesłanki stojące za takimi postulatami nie mogę nie zauważyć, że jawność śledztwa na każdym jego etapie sprzyja podejrzanym (czy później oskarżonym). Istotą skutecznego śledztwa jest jego tajność i związana z tym niewiedza podejrzanych co do materiałów zgromadzonych w śledztwie oraz treści zeznań innych podejrzanych i świadków. Zachowanie wymogu tajności jest absolutnie konieczne dla uniknięcia bezprawnego wpływania na bieg postępowania prokuratorskiego; pozwala wyeliminować, a w każdym razie skutecznie przeciwdziałać, mataczeniu, procederowi zastraszania (czy likwidowania) świadków.

Owszem, wielu z nas nie ma zaufania do większości struktur systemu wymiaru sprawiedliwości i systemu penitencjarnego. Dlatego dla potrzeb rozwikłania tej konkretnej sprawy potrzebne jest powołanie niezależnego organu o charakterze śledczym, oraz powołania ad hoc Trybunału do przeprowadzenia procesu, związanego jakimiś relacjami z Sadem Najwyższym, czy Trybunałem Stanu (w charakterze II instancji, by zachować zasadę instancyjności wymiaru sprawiedliwości?).

W skład organu śledczego powinni wejść najwybitniejsi obecni i przeszli polscy śledczy ze wszystkich struktur policyjno-prokuratorskich, oraz wszystkich służb specjalnych, o nieposzlakowanej opinii, wsparci przez niezależnych ekspertów i obserwatorów (jeśli obserwatorów to też specjalistów do kryminalistyki, a nie od jeżdżenia i ględzenia o prawach człowieka za ciężkie pieniądze) patrzących im na ręce.

Zakres uprawnień organu śledczego w zakresie tej, indywidualnej sprawy powinien być możliwe szeroki z przekazaniem wszelkich możliwych uprawnień i kompetencji przewidzianych prawem dla wszystkich organów śledczych, służb specjalnych (w tym możliwość wykonywania pełnego zakresu działań wywiadowczych i kontrwywiadowczych) i prokuratorskich; być może należałoby przy tej okazji uchwalić jakąś spec-ustawę o szczególnych uprawnieniach związanych z niebezpieczeństwem wystąpienia aktów terroryzmu oraz (na wzór amerykański) poszerzyć możliwość przetrzymywania podejrzanych bez zgody sądu na okres, powiedzmy, sześciu miesięcy lub poddać decyzję o tymczasowym aresztowaniu powołanemu Trybunałowi, który będzie w tej prawie sądził.

To tyle uwag na frapujące tematy przyszłe, mam nadzieję na ciekawą wymianę poglądów i dyskusję.

Forum jest miejscem wymiany opinii użytkowników, myśli, informacji, komentarzy, nawiązywania kontaktów i rodzenia się inicjatyw. Dlatego eliminowane będą wszelkie wpisy wielokrotne, zawierające wulgarne słowa i wyrażenia, groźby karalne, obrzucanie się obelgami, obrażanie forumowiczów, członków redakcji i innych osób. Bezwzględnie będziemy zwalczali trollowanie, wszczynanie awantur i prowokowanie. Jeśli czyjaś opinia nie została dopuszczona, to znaczy, że zaliczona została do jednej z wymienionych kategorii. Jednocześnie podkreślamy, iż rozumiemy, że nasze środowisko chce mieć miejsce odreagowywania wielu lat poniżania i ciągłej nagonki na nas przez obóz "miłości", ale nie upoważnia to do stosowania wulgarnego języka. Dopuszczalna jest natomiast nawet najostrzejsza krytyka, ale bez wycieczek osobistych.

Komentarze

Obrazek użytkownika Zdenek Wrhawy

04-11-2012 [16:44] - Zdenek Wrhawy (niezweryfikowany) | Link:

Cześć Rolexie!

Pierwszy błąd,to olbrzymi artykuł...zajmujący ze dwa arkusze A-4 i to pisane maczkiem.

Percepcja wyrobionego czytelnika...obejmie całość,ale mniej wytrwałego...zgasnie w polowie...mniej więcej.

To jest aksjomat w psychologii.

Czyli "lepiej mniej,ale lepiej" :-)

Przypomniało mi zakończenie pewnego posiedzenia...bardzo poważnej Komisji.

Wystapienia były przeraźliwie długie,mętne i naszpikowane terminami naukowymi.

Podsumowanie wygłosil delegat rosyjski:

"Znajetie...u nas tyle sie nie gada...wystarczy knut!"

Śmiech było słychać na Sardynii :-))

Obrazek użytkownika Rolex

04-11-2012 [16:46] - Rolex | Link:

:/

Chciałem, żeby wyczerpująco było... Wczoraj było za to krótko!

:)

Pozdrawiam serdecznie, dzięki za koment i anegdotę

Obrazek użytkownika Zdenek Wrhawy

04-11-2012 [17:00] - Zdenek Wrhawy (niezweryfikowany) | Link:

Wyczerpująco dla cierpliwości czytelnika? :-))

Widzę,ze gustujesz w Senece i Katonie...ja wole zwięzłość Juliusza Cezara!

PS.To nie anegdota! Facet był pod wpływem,a że miał dobry humor...to walnął,jak z kałacha. :-))

Obrazek użytkownika dogard

04-11-2012 [17:26] - dogard | Link:

spoko starczy 1/3--tylu blogierow ,ze zwartosc jest w cenie.Oczywiscie pod warunkiem,ze zawartosc warta uwagi--tu jest.

Obrazek użytkownika chris

04-11-2012 [16:50] - chris | Link:

25.XII.1989
Sto osiemdziesiąt strzałów z karabinu, tyle aż wystrzelano, by zabić Nicolae i Elenę Ceausescu.
Główny punkt oskarżenia to ludobójstwo. "Nie poznaję tego sądu. Możecie nawet mnie zabić. Chcę, by osądził mnie parlament" - warczy Ceausescu, podnosząc się i ciskając karakułową czapką o ławkę.
"Chcę umrzeć razem z mężem, nie chcę żadnego aktu łaski".
Przed plutonem egzekucyjnym do płaczącego męża mówi chłodno: "Przestań. Zobacz, Nicu, zastrzelą nas jak psy".
Dekret powołujący trybunał został podpisany dwa dni później – 27 grudnia

Obrazek użytkownika Rolex

04-11-2012 [19:43] - Rolex | Link:

Owszem, ale do tego potrzeba AK, a do Ak ochotników, a  nie ma, więc raczej bym nie liczył.

SErdeczności

Obrazek użytkownika kaczazupa

04-11-2012 [21:02] - kaczazupa | Link:

Widzę, że po sprawnej ewakuacji z wykolejonego pociągu maskirowki do pędzącego wybuchowego, w wybuchowym rozgościł się Pan już na dobre. Nieśmiało zapytam - czemuż to luksusowy cyrkonowy wagon pierwszej klasy zamienił Pan na siermiężny trotylowy klasy drugiej.
Pańska analiza nie odnosi się w żaden sposób do znanych faktów technicznych. Z sześciu miesięcy, po których Pana zdaniem coś się zdarzy albo i nie zdarzy uczynił Pan osnowę rozważań, które mają sprawiać wrażenie nadzwyczaj poważnych.
Notka wpisuje się w szeroki wachlarz tekstów nurtu pseudopatriotyczno - pseudoprawicowego wykluczających możliwość awarii, czy błędów ludzkich popełnionych na niższym szczeblu, jako przyczyny katastrofy. Ma to za zadanie postawić grono osób zajmujących się technicznymi aspektami "wydarzeń z dnia 10 kwietnia 2010", jak Pan mawiał, podróżując jeszcze pociągiem maskirowki, w sytuacji ogłoszenia zamachu jako obowiązku patriotycznego. Konferencja 22.10. pokazała, że grono osób mogących wnieść istotny wkład w badanie katastrofy jest dużo szersze niż to było dotychczas widoczne, a takie postawienie sprawy może ich od tego tematu odstręczyć. Nie każdy miałby na przykład ochotę ustalić przyczynę zatrzymania się silnika skutkiem jakiejś niedoróbki i być za to oskarżonym o sprzeniewierzenie się ideom patriotyzmu.
Nie od rzeczy będzie też przypomnieć Panu, iż do niedawna twierdził, że PAN zaprosiła dr.Przywarę do głoszenia jego chorych wizji na organizowanej przez siebie Konferencji Smoleńskiej. PAN nie miała nic do organizacji, a dr.Przywara być może będzie miał szansę dopiero na konferencji medycznej - jako temat.

Obrazek użytkownika Rolex

04-11-2012 [21:28] - Rolex | Link:

ja nie o tym, pisałem już, że Pańskie fobie są dla mnie mało interesujące, mam wrażenie, ze dla moich Czytelników również

Obrazek użytkownika kaczazupa

04-11-2012 [21:43] - kaczazupa | Link:

Nie jestem inż.elektryk - jestem Pańską fobią!
Na temat odpowiedzieć Pan nie umie, a pytania bardzo proste:
- dlaczego pociągiem wybuchowym podróżuje Pan na gapę?
- czy alternatywa CFIB vs. zamach wyczerpuje wszystkie możliwości, jeżeli nie, to czy jest poprawna metodologicznie?
To, czy moje uwagi są interesujące dla czytelników, zależy od tego, ilu z nich to mało ambitne kucharki.