Polski głos rozsądku w zapyziałym Oxbrydżu

W 1990 roku Królestwem wstrząsnęła straszliwa katastrofa. Podróżująca na groby stu tysięcy brytyjskich żołnierzy – jeńców wojennych wziętych do niewoli w czasie nieudanego lądowania na plażach Normandii w roku 1944, a rozstrzelanych później w Ardenach – delegacja państwowa, poruszająca się wysłużonym pasażerskim Heinkelem, rozbiła się przy próbie podejścia do lądowania na nieczynnym lotnisku Luftwaffe położonym w pobliżu kompleksu upamiętniającego „przykrą pomyłkę skutkującą masowymi samobójstwami”.

Już po minucie od tragicznego wydarzenia burmistrz kwitnącego pod niemiecką ręką Goebbelsstadt (dawniej Reims) przekazał wstrząsającą wiadomość: „Sie sind alle tot”, a to oznaczało wyrok na podróżującą na uroczystości rodzinę królewską, sztab generalny w całości, oraz członków największej opozycyjnej partii Zjednoczonego Królestwa „Law and Justice” – kontrowersyjnej w swojej kampanii przeciw rzekomej korupcji ugrupowań powstałych po „demokratycznych przemianach”, i oddaniu władzy przez sir Oswalda Mosleya w roku 1989 w efekcie porozumień „Hexagonale Concrete Table”.

„Państwo zdało egzamin!” oświadczył urzędujący premier Zjednoczonego Królestwa Ronald von Pompke, podkreślając szybkość z jaką poległych członków sztabu generalnego zastąpiono sprawdzoną kadrą wykształconą w czasach Ludowo-Nacjonalistycznej Republiki Brytanii, Walii, i Szkocji, i udał się z trzydniową wizytą do Berlina, gdzie został przyjęty na obiedzie przez samego Cesarza Adolfa III Hockerschwanna, po którym ogłoszono, że wzajemne stosunki pomiędzy obydwoma krajami jeszcze nigdy nie były tak bliskie, jeśli nie liczyć „okupacji róż” z lat 1945-1970, kiedy to Anglo-Sasi wrócili do korzeni zrzucając łacińskie i frankońskie naleciałości kulturowe.

„Vi art entiehring ai nu epoch in o’r mutual relazionschiff!” entuzjazmował się wzruszony do łez Ronald von Pompke w nowo-saksońskim.

Po czasach niepokojów wszystko zdawało się wracać do normy wśród zielonych pół England, Wales und Schottland, ale brytyjskie demony nie chciały dać za wygraną, i już wkrótce po ulicach Londynu zaczęły swoje marsze korowody oszołomów, a to żądających postawienia poległemu królowi pomnika, a to podważające ustalenia śledztw prowadzonych pod wybitnym kierownictwem prokuratury III Rzeszy, której szef, Edwin von Streicher, zapewnił, że nikt nigdy w historii ludzkości nie prowadził śledztwa tak drobiazgowo, jak to miało miejsce w przypadku tego nieszczęśliwego wydarzenia. To, że wrak Heinkla spłonął podczas transportu do Zagłębia Ruhry, gdzie miał być poddany badaniom, nie miało oczywiście żadnego wpływu na ostateczny wynik dochodzenia, gdyż – jak zapewniał Streicher – przed samozapłonem pobrano miliony próbek, a więc i tak z samego wraku (po pobraniu) mało co zostało (stąd zresztą gwałtowny pożar praktycznie już ażurowej konstrukcji).

Pozostali jeszcze świadkowie. Początkowo dawało się wychwycić w ich zeznaniach pewne sprzeczności, znane publicznie, bo przesłuchiwano ich publicznie, aby każdy mógł mieć kontrolę nad tym, jak daleko odważą się zapędzić, które jednak potem ustały. Ustały tym bardziej, że w miarę upływu czasu świadków w naturalny sposób ubywało, na co miał wpływ zauważalny statystycznie wzrost ilości samobójstw na 1000 mieszkańców Królestwa, związany zresztą z „mową nienawiści”, którą ziali publicznie spadkobiercy Churchilla. Na trzydziestu świadków samobójstwa popełniło dwudziestu siedmiu i choćby to doskonale oddaje, jak nieprzejednana i nienawistna była to nienawiść.

Oliwy do ognia dodały ekshumacje niektórych ciał ofiar tragedii. Ekshumacje nie wykazały nic ponadto, że pogrzeby przeprowadzono szybko i sprawnie, bo przecież tego chciała londyńska ulica. A że po drodze nagie zwłoki Króla zapakowano w worek na śmieci, a zdjęcia jego okaleczonego ciała obiegły brukowce, no cóż... w świetle ogromu tragedii mogły zdarzyć się niedociągnięcia. Ultra-krytyczne głosy domagające się dymisji w związku z tym, że dokumentacja medyczna miała się nijak do ciał, a ciała do przypisanych im miejsc ostatecznego pochówku, wzbudzały zrozumiały niesmak wśród przybyłych z poza granic III Rzeszy z przyległościami (Frankreich, England, Wales, und Schottland) oświeconych gości.

Jeden z nich, pochodzący z Krakowa, a przyjęty gościnnie przez samego Oswalda Mosleya w roku 1968, by mógł kontynuować pracę naukową w ramach zagadnienia „Bitwa o Anglię”, na podstawie której ostatecznie się habilitował, choć pod nieco zmienionym tytułem: „Wybrane zgadnienia aktów terroryzmu z użyciem samolotów myśliwskich”, Polak, Norbert Dawisiński, nie krył swojego zniesmaczenia i z właściwą narodowi doświadczającemu ponad pięćdziesięcioletniego okresu prosperity zbudowanej na bazie planu Marshalla oświadczył: „Naród brytyjski jeszcze nigdy w swojej historii nie znajdował się w tak sprzyjającym położeniu! Doskonałe stosunki z III Rzeszą, pokojowa granica z Republiką Irlandii w Kornwalii (po raz pierwszy w historii po 800 latach ciągłych wojen i niepokojów!), rozwój po okresie błędów i wypaczeń, prywatyzacja state-farms i zakładów pracy (working units) powinny napawać dumą mieszkańców tego zapomnianego przez Boga i ludzi ogonka Europy! Jeszcze nie tak dawno, jeszcze pięćdziesiąt-sześćdziesiąt lat temu reżim dynastii Sachsen-Koburg und Gotha, używający dla kamuflażu nazwiska Windsor, sprawował niepodzielną władzę nad wyspami transferując zyski z rąk klasy pracującej Wschodniego Londynu, Bermingham, Menczesteru i Leeds w ręce arystokracji, w czasie, gdy dzieci w familokach nie miały mleka, a na tysiąc mieszkańców nie przypadał nawet jeden telewizor.

Pytany, czy zasadne są zarzutu post-churchillowskiej opozycji w sprawie rzekomych masowych defraudacji dokonywanych na majątku narodowym przez członków partii koalicji rządzącej (United Farmers’ Union i Concrete Block) wybitny naukowiec oświadczył w wywiadzie dla czołowego brytyjskiego dziennika „Daily Sausage Gazette”: „Oczywiście, zdarzają się wypaczenia i błędy, wicie rozumicie. Ale trudno po tak peryferyjnej kulturze oczekiwać cudów. Musicie się cieszyć z tego, co macie – na nic więcej nie możecie wszak liczyć. Rozwój cywilizacyjny dokonuje się stuleciami”.

Indagowany (trochę to nieuprzejme!) o głośną w parlamencie Rzeczpospolitej Trojga Narodów aferę, w efekcie której szesnastu członków parlamentu zostało pozbawionych immunitetów, miejsc w parlamencie, a później skazanych na długoletnie wyroki więzienia za wyłudzenia trolejbusowych biletów miesięcznych o łącznej (zawrotnej jak na warunki Rzeczpospolitej) wartości szesnastu złotych polskich i dwudziesty trzech groszy profesor Narbert Dawisiński wyjaśnił, że to normalny i zdrowy objaw działania państwa szanującego prawo i tysiącletniej pracy przy cywilizacji.

Dopytywany (wyjątkowo bezczelne), czy istnieje jakaś płaszczyzna porównania pomiędzy wielomilionowymi defraudacjami wdas Vereinigte Königreich, a „aferą trolejbusową” w Rzeczpospolitej, odparł po dłuższym namyśle, z właściwą narodom cywilizowanym i kształconym flegmą i dowcipem: „Ależ oczywiście, zawsze istnieje jakaś płaszczyzna porównań, nawet pomiędzy gównem, a twarogiem”. Jak dobrze, że mamy głos rozsądku i sumienia w naszym zapyziałym Oxbrydżu!

Forum jest miejscem wymiany opinii użytkowników, myśli, informacji, komentarzy, nawiązywania kontaktów i rodzenia się inicjatyw. Dlatego eliminowane będą wszelkie wpisy wielokrotne, zawierające wulgarne słowa i wyrażenia, groźby karalne, obrzucanie się obelgami, obrażanie forumowiczów, członków redakcji i innych osób. Bezwzględnie będziemy zwalczali trollowanie, wszczynanie awantur i prowokowanie. Jeśli czyjaś opinia nie została dopuszczona, to znaczy, że zaliczona została do jednej z wymienionych kategorii. Jednocześnie podkreślamy, iż rozumiemy, że nasze środowisko chce mieć miejsce odreagowywania wielu lat poniżania i ciągłej nagonki na nas przez obóz "miłości", ale nie upoważnia to do stosowania wulgarnego języka. Dopuszczalna jest natomiast nawet najostrzejsza krytyka, ale bez wycieczek osobistych.

Komentarze

Obrazek użytkownika Zdenek Wrhawy

29-10-2012 [16:10] - Zdenek Wrhawy (niezweryfikowany) | Link:

Nic nie jest niemozliwe...

W "lengwidżu" nie ma podwójnego przeczenia,ale to innego języka :-)

Gratuluje pomysłu i paraleli.

Addio--semper idem P.

Obrazek użytkownika gregoz68

29-10-2012 [17:43] - gregoz68 | Link:

Panie Tomaszu!
Pisz czytelnie i zrozumiale. Chodzi o te książki, co je wyp... do śmietnika w Krakowie? 'Fioletowa gwiazda i niebiański półksiężyc'? Plus "Igraszki z diabłem", w których zauważa, że nic gorszego stać się nie mogło aniżeli Księstwo Warszawskie:) Wy tam wszyscy z powodu deszczu dostajecie kwiatka na punkcie Cesarza. My mamy depresje. Halny wieje (albo chalny - sam już tera nie wiem) i popełniamy samoubijstwa.

Obrazek użytkownika Secesh

30-10-2012 [03:38] - Secesh | Link:

Zależy kto tym "lengłydżem" gada i gdzie. Są jeszcze ładniejsze kwiatki niż podwójne przeczenie.