Symptomy wajchy

Symptomem nadchodzącego przesilenia były nawarstwiające się problemy reżimowych mediodajni z „Agorą” i ITI na czele.


I. Mądrość po fakcie

W tekście „Przed drugim expose Tuska” poświęciłem nieco miejsca rozważaniom o naturze „społecznej wajchy”, który sprawia, że wyborcy do pewnego momentu gotowi są wybaczyć politycznemu obiektowi swego uwielbienia absolutnie wszystko, by po przekroczeniu pewnej nieuchwytnej granicy „przestawić wajchę” emocjonalnego zaangażowania i strącić wybrańców z piedestału, mimo że ci nie zrobili nic, czego nie robiliby do tej pory.
Gdzie leży ta granica, nie wiem. Można oczywiście wskazywać na psychomanipulacyjną rolę mediów, tajnych służb i innych takich, ale sądzę że nie dotyka to sedna problemu. Media i służby są mocne, ale - trzymając się przestrogi prof. Zybertowicza – biorąc ich wpływ pod uwagę, nie należy wpaść w pułapkę przeceniania ich znaczenia. Zagadnienie jest bowiem bardziej skomplikowane, niż schemat: „macherzy ze służb coś postanowili, media transmitują i to ma się przekładać na społeczne zachowania”. Niestety, nie jest to aż tak proste.

Zatem, psychospołeczny mechanizm „wajchy” jest terenem dziewiczym, który czeka na swego odkrywcę wyposażonego w odpowiedni aparat badawczy – przypuszczam, że byłoby to wspaniałe pole do popisu dla tzw. „psychologów społecznych”, gdyby tylko znalazł się jakiś odważny, by wkroczyć na ten grząski grunt. Póki co, odważny się nie znalazł. A szkoda – taka wiedza byłaby warta każdych pieniędzy.

Jako prosty bloger, nie mając narzędzi by wedrzeć się w samą tkankę społecznej świadomości, byłem siłą rzeczy skazany na obserwowanie zewnętrznych symptomów zbliżającego się społecznego przesilenia. I właśnie jeden z takich symptomów objawiał się nam wszystkim od dłuższego czasu. Samokrytycznie muszę stwierdzić, że mając go przed oczyma, ba – opisując go nawet – byłem na tyle tępy, że nie przyszło mi do głowy, by przełożyć go na społeczno-polityczne realia. Pozostaje mi więc jedynie podzielić się mądrością nabytą po fakcie.

II. Zapaść „rodziny ITI”

Otóż, symptomem nadchodzącego przesilenia, które ujawniło się niedawno w sondażach, a którego detonatorem stał się marsz „Obudź się Polsko!”, skorelowany z jesienną ofensywą PiS i skandalem ekshumacyjnym z zamianą ciał Anny Walentynowicz i Teresy Walewskiej-Przyjałkowskiej, były nawarstwiające się problemy reżimowych mediodajni z „Agorą” i ITI na czele.

Niby wszystko szło jak należy: ludziska deklarowali poparcie dla Dyktatury Matołów na zasadzie: PO plus Donek i wieloprocentowa przewaga nad PiS. Na logikę, powinni więc wykupywać „Wyborczą”, będącą głównym rzecznikiem Obozu Beneficjentów i Utrwalaczy III RP na rynku prasowym i gwarantować swą obecnością przed telewizorami, by „rodzina TVN” nie musiała się martwić o intratnych reklamodawców.

Tymczasem, nic z tego. Na nic spiżowe słowa szefa programowego TVN, Edwarda Miszczaka, że „wyborcy PO to są jednocześnie wyborcy TVN” i w związku z tym „nie chcą, żeby się specjalnie śmiano z Platformy Obywatelskiej” (przy okazji wywalenia z TVN Szymona Majewskiego – żaden bohater, ale warte odnotowania, jak skrupulatnie należy trzymać się ortodoksji, by przetrwać w TVN-owskim światku). ITI ma wyniki finansowe grubo poniżej medialnej pozycji, pracownicy lecą – ostatnio TVN rozstało się z reporterkami Joanną Komolką i Aleksandrą Chalimoniuk, dodatkowo podziękowano grupie researcherów programu „Polska i świat” (za wirtualnemedia.pl).

Jakże kabotyńsko brzmią w zestawieniu z ponurymi realiami słowa czynownika Miecugowa z wywiadu dla „Wyborczej” o „tabloidyzacji odbiorców”, którzy chcą „o 20.00 oglądać rozrywkę przaśną”. No, to równaliście konsekwentnie w dół, a nawet zagrzebaliście się metr pod mułem. Teraz tniecie do gołej kości, zwalniacie swych wyrobników... Warto było? Ale rozumiem, nieoficjalne struktury podległości są ważniejsze – nawet, gdy spada się na pysk. A poza tym – kryzys. Tak, tak - nie zapominajmy o „kryzysie”. Takie oficjalne wytłumaczenie, będące odpowiednikiem PRL-owskich „obiektywnych trudności” z pewnością trafi do przekonania zwalnianej medialnej siły roboczej.

III. Ostatnie paróweczki w „Agorze”

Weźmy jeszcze taką „Agorę”. Proszę sobie wyobrazić, że w „Agorze” powołano związek zawodowy... NSZZ „Solidarność” (szerzej pisałem o tym w notce „Swoje ucapić”). Jakoś nie dali się zauważyć na marszu „Obudź się Polsko!”. Szefem owej Agorowej „Solidarności” jest hipster – związkowiec Wojciech Orliński (ten sam, który onegdaj wyzwierzęcał się nad „biurową klasą średnią”), zaś jego zastępczynią – Magdalena Żakowska. Niedługo, 10 grudnia, tej „Solidarności” stuknie okrągły roczek, zaś całe przedsięwzięcie było konstruowane w konspiracji przed władzami koncernu – by podłączyć się pod prawo chroniące związkowców przed zwolnieniami.

W międzyczasie sprzedaż „Gazety Wyborczej” leciała na łeb na szyję, podobnie jak akcje „Agory”, w których zatrudnione w koncernie sprzedajne mendy lokowały swe materialne nadzieje. Przykład: W ciągu ostatniego roku (od 17.10. 2011 do 12.10.2012) akcje „Agory” straciły na wartości o 46,76 %.

Agora - spadek wartości akcji

Tymczasem, w czerwcu 2012, zarząd spółki przeznaczył na dywidendę nie tylko cały zysk netto z ubiegłego roku, czyli 20,25 mln zł, lecz również postanowił nadszarpnąć kapitał zapasowy na sumę 30,69 mln zł. Krótko mówiąc – są to „ostatnie paróweczki w Agorze S.A.”. Kto się załapał na duży pakiet akcji, może coś dzięki tej dywidendzie jeszcze wyssać, zaś reszta – w tym pracownicy – okazała się bandą frajerów, którzy za bezdurno sprzedali swe sumienia.

Obecnie „Agora” likwiduje magazyn „Happy”, zwija lokalne dodatki do „GW”... Pozostało „futrowanie” niby-reklamami ze strony różnych struktur utrzymywanych z pieniędzy podatników (tu gratulacje dla wPolityce.pl za opisanie procederu). Co się stanie, gdy i tego zabraknie?
Ale to nic. Z pewnością winny jest wszechświatowy kryzys. „Obiektywne trudności” i tak dalej. A już na pewno nie jest powodem to, że pogardzana ludność tubylcza dotarła do granicy za którą jest „przestawienie wajchy”...

IV. Wszystko gra, tylko kasa się nie zgadza

Ach, wiem – jest „Newsweek” Lisa i „Polityka” Sroki-Baczyńskiego. One sobie radzą. Ale Lisowy „Newsweek” obsługuje garniturową żulernię – to taki współczesny odpowiednik „NIE” Urbana. Żulernia zawsze kupi treść „informującą”, że klechy i inni „moralizatorzy” są bardziej zdeprawowani niż czytelnicy, ale nie musi się to przekładać na realne wybory. „Polityka” zaś to pismo „tożsamościowe” i jest niezłym wyznacznikiem żywotności mitu post-peerelowskiej „inteligenckości” a la „socjalistyczno-konserwatywny liberał”. Ale to promil glosujących. Oni kupią „Politykę”, by podkreślić swój „inteligencki sznyt”, lecz nie zrobią nic konkretnego. To ludzie bez tożsamości. Są „bezobjawowi”.

Zwróćmy uwagę – to nie media „przestawiły wajchę”, jak onegdaj wściekał się Donald Tusk. Mediodajnie nadają, jak nadawały. To Polacy z jakichś powodów to „nadawanie” odrzucili. Niby w sondażach wszystko było teges, a jakoś coraz mniej rąk w kioskach sięgało po „Wyborczą”, coraz mniej atrakcyjny dla reklamodawców zrobił się, mówiąc Miszczakiem, „elektorat PO i TVN”. Czyli – wszystko gra, tylko kasa się nie zgadza.

***

Powyżej opisałem zaledwie jeden z symptomów, który odczytany w porę, uzmysłowiłby nam zbliżające się przestawienie społecznej „wajchy”. Ale, jak wspomniałem, to tylko objawy zewnętrzne, sam mechanizm pozostaje niezdiagnozowany. Powtórzę pytanie, będące osią przewodnią niniejszego tekstu: gdzie jest ta niewidoczna granica, do której „elektorat” wybacza wszystko, a po jej przekroczeniu – kosi dotychczasowych wybrańców równo z glebą?

Posiąść tę wiedzę znaczy – panować.

Gadający Grzyb

Notek w wersji audio posłuchać można na: http://niepoprawneradio.pl/

Forum jest miejscem wymiany opinii użytkowników, myśli, informacji, komentarzy, nawiązywania kontaktów i rodzenia się inicjatyw. Dlatego eliminowane będą wszelkie wpisy wielokrotne, zawierające wulgarne słowa i wyrażenia, groźby karalne, obrzucanie się obelgami, obrażanie forumowiczów, członków redakcji i innych osób. Bezwzględnie będziemy zwalczali trollowanie, wszczynanie awantur i prowokowanie. Jeśli czyjaś opinia nie została dopuszczona, to znaczy, że zaliczona została do jednej z wymienionych kategorii. Jednocześnie podkreślamy, iż rozumiemy, że nasze środowisko chce mieć miejsce odreagowywania wielu lat poniżania i ciągłej nagonki na nas przez obóz "miłości", ale nie upoważnia to do stosowania wulgarnego języka. Dopuszczalna jest natomiast nawet najostrzejsza krytyka, ale bez wycieczek osobistych.

Komentarze

Obrazek użytkownika marekagryppa

22-10-2012 [21:22] - marekagryppa | Link:

Gadający Grzybie swietny tekst i diagnoza jak zwykle .
Zawsze z przyjemnością czytam Twoje taksty na Niepoprawnych.
Pozdrowienia tak trzymać Twój fan.

Obrazek użytkownika Gadający Grzyb

22-10-2012 [21:43] - Gadający Grzyb | Link:

Dzięki :)

pozdr.
GG

Obrazek użytkownika ASPAL

22-10-2012 [21:38] - ASPAL | Link:

Ba,też chciałbym wiedzieć.Ale mnie bardziej interesuje co się stanie po przekroczeniu tej niewidocznej granicy.Nowy Okrągły Stół? Nie daję wiary temu,że w ludziach nastąpiło "przezbrojenie moralne".

Obrazek użytkownika Gadający Grzyb

22-10-2012 [23:14] - Gadający Grzyb | Link:

"Przezbrojenie moralne" - fakt, zbyt piękne, by było prawdziwe. Na razie jest "zmęczenie materiału" rządami Tuska - i może to stanowić dobre podłoże pod pracę nad owym "przezbrojeniem".

pozdr.
GG

Obrazek użytkownika dogard

22-10-2012 [22:31] - dogard | Link:

jednak wazniejsze jest bezterminowe i bezwarunkowe popieranie zwyklych,a nawet i tych mniej zwyklych , praw normalnych ludzi,do bycia rzadzonymi przez uczciwszych ,a nie przez manipulacyjne polityczne znajdy, chocby najlepiej POobstawiane kasa i piarem.Na styku tych zwarc dochodzi w koncu do przesilenia--przeciez kazdy czlek chce zyc w normalnosci,a nie w zaczadzeniu magikow propagndy.Wiekszosc dojrzewa do tego wolno.Przychodzi moment i ludzie mowia stop,zdajac sobie sprawe,iz ich wlasna ' obludka'jest nawozem dla wampirow politycznych.Na to zgody nie moze byc.Nie mowie tu o zatwardzalych antykomuchach--NIEPODLEGLOSCIOWCACH, DO KTORYCH SAM MAM ZASZCZYT NALEZEC BEZWARUNKOWO,WRECZ GENETYCZNIE.