Wielka mistyfikacja w cieniu smoleńskich ofiar

Dziś nadarzyła się - smutna niestety – okoliczność do przyjrzenia się temu, co wyczyniał Donald Tusk wraz ze swoimi ludźmi w sprawie niezależnego – czytaj polskiego – wyjaśnienia tego co stało się w Smoleńsku. Tusk doskonale zdawał sobie sprawę, że oddanie śledztwa w całosci Rosjanom, będzie odebrane negatywnie w Polsce przez większość społeczeństwa. Pomyślał więc o swoistym antidotum, jakim miała być Komisja Millera.   Warto więc prześledzić, jak ta komisja powstała i jakie posiadała uprawnienia. Powołanie Komisji nastąpiło zgodnie z § 6 ust. 2 rozporządzenia Ministra Obrony Narodowej z dnia 26 maja 2004 r. w sprawie organizacji oraz zasad funkcjonowania Komisji Badania Wypadków Lotniczych Lotnictwa Państwowego (…) w związku z artykułem 11 Porozumienia między Ministerstwem Obrony Narodowej Rzeczypospolitej Polskiej a Ministerstwem Obrony Narodowej Federacji Rosyjskiej (…) podpisanego dnia 14 grudnia 1993 . Tak, Szanowni Czytelnicy – powołanie komisji nastąpiło  zgodnie z porozumieniem polsko-rosyjskim z którego strona polska nie skorzystała, godząc się na  konwencję chicagowską dotyczącą lotnictwa cywilnego, a w zasadzie na jej słynny załącznik 13, oddając śledztwo całkowicie stronie rosyjskiej.   To jednak nie wszystko. W celach politycznych i propagandowych, zanim powołano Komisję Millera, znowelizowano (27.04.2010) rozporządzenie ministra obrony ( z dn. 26.05.1994). Zmiany wprowadzone przez  ministra  Klicha  dotyczyły tylko i wyłącznie badania wypadku polskiego Tu-154M .Zmienione zostały tylko artykuły rozporządzenia stanowiące , że protokół końcowy  komisja przekazuje premierowi i nie podlega ministrowi obrony. Także przewodniczący komisji jest „ niezależny” i podlega bezpośrednio pod premiera Donalda Tuska. W taki więc sposób  powstała Komisja Badania Wypadków Lotniczych Lotnictwa Państwowego , zwana skrótowo Komisją Millera.   Nie będę tu pisał o innych uchybieniach, których nie ustrzeżono się w pospiesznej nowelizacji rozporządzenia, a było ich sporo, bo to w tej notce nie jest istotą sprawy. Przejdźmy jednak do jej istoty . Paragraf 6 rozporządzenia  mówi w ustępie drugim: „Komisja może prowadzić badania wypadków i poważnych incydentów lotniczych zaistniałych poza terytorium Rzeczypospolitej polskiej, w których uczestniczyły statki powietrzne lotnictwa państwowego, jeżeli przewidują to umowy międzynarodowe albo jeżeli właściwy organ obcego państwa przekaże Komisji uprawnienie  do przeprowadzenia badania albo sam nie podjął badania.”   W świetle smoleńskiego zdarzenia, żadna z wyżej wymieninych przesłanek – okoliczności – nie zaistniała. Skutkowało to w drodze prostej tym, że Komisja nie mogła „dochodzić” do swoich ustaleń na podstawie zgromadzonych przez nią samodzielnie  dowodów, bo takie miała prawo gromadzić komisja MAK i rosyjska prokuratura. Co więcej – zwrócone rodzinom ofiar  ich rzeczy osobiste , a także ciała, noszą do dziś charakter dowodu, opisanego chociażby w aktach zgonów. Przeprowadzenie zaś jakichkolwiek innych badań na ciałach, nie zostałoby i tak uznane przez stronę rosyjską jako dowody. Paradoksalnie, ale Polsce groziłaby poważna kompromitacja i poważne konsekwencje międzynarodowe związanie z łamaniem podjętych ustaleń. I tego właśnie boi się Donald Tusk.   Komisja Millera pracowała więc tylko na kopiach dowodów uzyskanych z Rosji. Dodajmy, że niekompletnych, bo stosowne wnioski prawne i tak nie zostały zrealizowane w całości. Nawet Prokurator Greneralny posunął się do sporej nieścisłości, by nie napisać, że do kłamstwa, twierdząc, że grupa polskich prokuratorów i ekspertów dokonała badań wraku samolotu. Abstrahując już od tego, że ci ludzie byli na lotnisku w Sewiernym 3 dni, więc żadnych badań nie mogli wykonać.   Dokonano jedynie oględzin szczątków wraku, zrobiono zdjęcia, oraz przywieziono kopie dokumentów MAK, które im udostępniono. To wszystko. Zapewne z tej  wizyty powstał stosowny raport, ale brak już jakichkolwiek dokumentów świadczących o tym jakie badania wykonano i jakie uzyskano wyniki. Takich dokumentów nie ma, bo być ich po prostu nie mogło. Co więcej – do dziś nie podano oficjalnego składu owej delegacji. Komisja Millera była więc jedną wielką mistyfikacją obliczoną na uspokojenie nastrojów społecznych. Sprawa „podmiany” trumien, czy też ciał, jest wynikiem grzechu pierworodnego, który został popełniony przez Donalda Tuska.   Kogóż innego o to wszystko obwiniać ?