Jak nie kijem to pałką.

Próby organizowania masowych protestów z powodu rzekomych prześladowań gruzińskich odpowiedników "Blidy", Sawickiej, doktora G., łódzkiej ośmiornicy, mafii paliwowej itd, z powodu gruzińskiego odpowiednika "pisofaszyzmu" z powodu rzekomego "braku wolności i demokracji" czy jakiegokolwiek innego, to jeden ze stałych wątków scenariusza realizowanego przez szympansów Putina dla "bliskiej zagranicy". Na Ukrainie i w Polsce Moskwie już udało się za pomocą takich środków wprowadzić "wolność i demokrację", a w Gruzji i na Węgrzech jeszcze nie, stąd nieustanne podkręcanie właściwych z punktu widzenia mądrości etapu emocji, jakże dobrze znane nam z lat 2005-2007.

Gazeta Wyborcza zamiast to swoim czytelnikom wyjaśnić robi za tubę moskiewskiej agentury wpływu.

Jej bardzo "mądry" przekaz zadziwiająco zgodnie współbrzmi z propagandą Kremla. Jest to, jak widać, skuteczna propaganda. Jej ofiary czują się dowartościowane, myślące i wrażliwe.

Rosja jest światowym mocarstwem w tej dziedzinie gry na emocjach mas. Mało kto zastanowi się jak się ma owa "wrażliwość" niesłychana np. na "prawa człowieka" u innych do brutalnego i powszechnego łamania wszelkich cywilizacyjnych norm u siebie i u kontrolowanych przez siebie reżimów. Podstawą takiej manipulacji jest zwyczajne kłamstwo zbudowane w warunkach niepełnych informacji na temat wydarzeń. Jest to stała praktyka.

Wszystko co wiemy o sposobach działaniach szympansów Putina, a Gruzja od 7 lat, kiedy pojawiły się projekty ograniczające monopol na dostawy surowców strategicznych do Europy, stała się głównym ich kierunkiem, każe zachować, mówiąc delikatnie, ostrożność.

Jak zatem odróżnić działania dezinformujące i manipulacje od rzeczywistości? Przede wszystkim szukać informacji szczegółowych o zdarzeniach, w oparciu o które powstają przekazy zawierające takie sformułowania jak te zaprezentowane w artykule GW. Należałoby także rozumieć cały kontekst zdarzeń i towarzyszące im okoliczności. W sumie trzeba zadać sobie sporo trudu. Jeśli nie mamy takich informacji to pozostaje daleko idąca powściągliwość.

W przypadku Gruzji podbój prowadzony jest od lat jednocześnie na wielu płaszczyznach.

Rozsadzanie od wewnątrz.
Pamiętajmy, że Gruzja była republiką. Nafaszerowanie ludźmi, których Kreml może szantażować za skrywane "zasługi w budowie socjalistycznej ojczyzny" jest większe niż państwach satelickich. Do tego dochodzą nowe smycze zawiązane w trakcie uwłaszczania się nomenklatury i służb. Ta potężna piąta kolumna skutecznie zabezpiecza imperialne aspiracje Putina w Polsce czy na Słowacji, a co dopiero w dawnych republikach. W ciągu 20 lat we wszystkich krajach obozu socjalistycznego tak jakoś dziwnie się działo, że protesty częściej wybuchały, gdy dochodzili do władzy ludzie nieakceptowani przez Kreml.

Kompromitacja w oczach opinii światowej
oparta w większości wypadków na kłamstwie, manipulacji i dezinformacji. Temu też służy także rozdmuchanie do monstrualnych rozmiarów rzeczywistych przewin.

Podporządkowanie sobie mediów.
Mechanizm jest prosty. Oprócz szantażu dysponentów mediów opartego na wspomnianych "zasługach" i pozyskiwaniu nowych materiałów kompromitujących, (agentura rosyjska jest wszędzie bardzo aktywna) mamy wspólnotę interesów beneficjentów "obozu postępu".

Uzależnienie Finansowe.
Oligarcha, kontrkandydat Saakaszwilego popierany przez Kreml dysponuje zasobami finansowymi porównywalnymi z budżetem Gruzji.

Uzależnienie surowcowe.

Uzależnienie handlowe.

Prowokacje
mające na celu skompromitowanie i eliminację z życia publicznego osób zagrażających rosyskim wpływom.

Zastraszenie i skrytobójstwa.

Szantaż militarny.
Potężne manewry przy granicy z Gruzją powtarzające się przed wyborami.

Inwazja militarna.
Putin "pomógł" "zbuntowanym" (czytaj tym, w których agentura wpływ była skuteczniejsza niż gdzie indziej i zdołała obsadzić władzę swoimi ludźmi) obwodom. Choć w innej skali, to jest ta sama pomoc jakiej Stalin udzielił Litwie, Białorusi i Ukrainie 17 września 1939 roku.