JAK WYGRAĆ WYBORY?

Ze względu na nieubłagany postęp „POSTĘPU” ludzie są coraz głupsi. Głupsi nie w kategoriach ilorazu inteligencji, znajomości języków, wiedzy książkowej, czy stopni naukowych. Tu oczywiście święcimy rewolucyjne tryumfy. Niedługo w CV na sprzątaczkę trzeba będzie legitymować się przynajmniej licencjatem przysłowiowej Wyższej Szkoły Nauk Inżynieryjno-Porządkowych w Pcimiu Dolnym. Ludzie są coraz głupsi w sensie zdroworozsądkowym czy inaczej biblijnym: Kto ufa własnemu sercu, ten jest głupi; kto mądrze postępuje, jest bezpieczny. Przyp. 28:26 Do podobnych wniosków dochodzi współczesna psychologia i socjologia. Upada rola rodziny w kształtowaniu młodego pokolenia. Tradycyjny model wychowania opartego na fundamencie karności i mozolnego rozwoju zastąpiono permisywizmem („róbta co chceta”) połączonym z filozofią natychmiastowego zaspokojenia. Tak „hodowane” społeczeństwo szybko zmienia swe wewnętrzne proporcje – coraz mniej jest ludzi kierujących się rozumem, posiadających zdolność samodzielnego, krytycznego myślenia, gotowych do poświęceń w imię wyższych wartości, a coraz więcej osób określanych w Biblii mianem bydląt: Choćby za życia swego mienił się szczęśliwym; choćby się chwalił, że mu się dobrze wiedzie, pójdzie do pokolenia ojców swoich, Którzy już nigdy nie ujrzą światłości.Człowiek, który żyje w przepychu, tego nie pojmie, Podobny jest do bydląt, które giną. Ps. 49:19-21 Przysłowiowe bydlęta to osoby na niskim poziomie rozwoju osobowości. Dla nich głównym kryterium, za pomocą którego oceniają rzeczywistość jest: „co JA z tego będę miał”, a sens życia sprowadza się do zażywania trójszczęścia: „Wypić, w…ć i radia posłuchać” (należy uściślić, że takie motto miał siermiężny człowiek sowiecki, człowiek europejski ma szerzą ofertę rozrywkową niż słuchanie radia). Takich ludzi w społeczeństwie mamy obecnie ponad 70%. I do tego mamy demokrację…Pewnym pocieszeniem, jest fakt, że zdecydowana większość z nich ma wszelkie wybory w głębokim poważaniu. Niska frekwencja przywraca więc nieco właściwie proporcje. Spece od psychomanipulacji nauczyli się jednak sięgać skutecznie po ten elektorat, by na chwilę wyborów wzbudzić w nim odpowiednio silne emocje, by zmusił się do wysiłku odwiedzenia lokali wyborczych. Spektakularnym sukcesem tego był plebiscyt PO kontra PiS (2007 r.). Za pomocą rzekomo apolitycznego hasła „Zmień kraj. Idź na wybory” połączonego z wtłaczaniem bydłu rzekomego wstydu z powodu rządu PiS, europejczycy – w sile 3 milionów – łatwo przechylili szalę zwycięstwa na PO. Za tą manipulacją bez żadnego skrępowania stanęła finansowana przez rząd Niemiec Fundacja Konrada Adenauera, która z kolei ma wśród partnerów Forum für Bürgerschaftliche Entwicklung in Warschau (co się wykłada: Forum Obywatelskiego Rozwoju w Warszawie). Właśnie ta niepozorna na pierwszy rzut oka organizacyjka, założona całkiem przypadkowo na krótko przed wyborami 2007’, dokonała w Polsce medialnego zamachu stanu. Można o tym poczytać w Internecie, ale żadne polskie służby ochrony państwa się tym nie zajęły. Omówienie tego przekrętu pojawiło się na portalu Salon24 - „JAK ZMANIPULOWANO WYBORY W 2007 ROKU?" - a znany publicysta, Krzysztof Kłopotowski tak to skomentował:”Jeśli tym nie zainteresuje się Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego, to nie wiem, czy mamy jeszcze samodzielne państwo. Nie wyobrażam sobie, żeby taka akcja - jeśli rzeczywiście miała miejsce - uszła organizatorom bezkarnie czy to w demokratycznych Niemczech, czy w autokratycznej Rosji. Na pewno nie uszłaby w II Rzeczpospolitej. Czy ujdzie w III RP?Przeszedłem okres nihilizmu narodowego. Dalej mam rozmaite zastrzeżenia do polskości i Polski. Jednak jest granica, której nie należy przekraczać. To wciąganie obcych potęg do polskich rozgrywek. To się może skończyć tylko źle dla Polaków.” źródłoMożna mieć niezachwianą pewność, że pod rządami PO sprawcom tej interwencji włos z głowy nie spadnie, a kłopoty może mieć co najwyżej red. Kłopotowski…Gwarantem i twarzą całej operacji „Idź na wybory” był zasłużony bojownik o dobrobyt inaczej państwa polskiego i o kieszeń jego obywateli … Leszek Balcerowicz, przewodniczący rady Fundacji. Czy są jeszcze jakieś pytania?!?

A więc mamy pobieżny ogląd elektoratu. Argumentami zdroworozsądkowymi można trafić do góra 5’% populacji, do kolejnych 20’% za pomocą wytycznych od przyjętego przez nie zewnętrznego autorytetu (tak funkcjonuje elektorat Radia Maryja i Gazety Wyborczej – obydwa się kurczą, co pokazuje słuszność tezy o postępującym zbydlęceniu), do reszty trzeba dotrzeć na poziomie koryta. Janusz Korwin-Mikke skutecznie marnuje od lat głosy młodego, myślącego elektoratu (0,5%-2%) publicznie przedstawiając wyborczej gawiedzi absolutnie dla niej niezrozumiałe filozoficzne rozważania. W połączeniu z jego ekscentryczną, „teatralną” osobowością rodzii to u „wyborców” reakcję w postaci epitetów, z których najłagodniejszy to wariat. Nomenklaturowi komuniści świetnie zdawali sobie sprawę z nieszkodliwości tego rodzaju retoryki, co trafnie wyraził spec odo okołookrągłostołowej propagandy, Jerzy Urban pisząc w swoim „Alfabecie” o JKM: „Przywódca Ruchu Polityki Realnej. Barwna postać zawsze w muszce. Łączy nas stara znajomość i niechęć do "Solidarności". Korwin-Mikke stworzył własną, kieszonkową partię - Ruch Polityki Realnej. Jest to ugrupowanie konserwatywno-liberalne, sprzymierzone z monarchistami, których mamy razem trzech. (...) Wielki oryginał, co podkreśla wiążąc sobie zawsze muszkę. Facet postrzelony w najsympatyczniejszym sensie tego słowa. Kiedy zostałem szefem telewizji, Korwin-Mikke skarżył mi się, że go nie pokazują na ekranie. Poleciłem dawać go na ekran, ile tylko wlezie (...)” Inną drogę obrał Declan Ganley – wszem i wobec plótł androny o demokracji, o silnej i zasobnej Unii Europejskiej, o jej zasługach dla pokoju itp. Jednocześnie zręcznie grał na ambicji „europejczyków” - że zostali zlekceważeni, że ich, jakże „ważny”, głos został przez eurokratów zlekceważony, że nie dano im „świętego” prawa do wypowiedzenia się, że potraktowano ich jak … bydło. Tu ma absolutną rację – jeśli bydłu odpowiednio zagrać na emocjach, jeśli wzbudzić uczucie zlekceważenia, to kto wie, kogo może stratować. Bydło lubi pozory – można je uważać za bydło, ale trzeba traktować z wielką atencją. Nie można jednak bydła denerwować mówiąc mu wprost kim jest. Eurokomuna zręcznie prowadziła swą unijną hodowlę, ale ostatnio, przynaglana czasem, traktowała „podopiecznych” zbyt obcesowo. Nawet złotousty Bronisław Geremek, przed poznaniem wiecznej rzeczywistości, prawdomównie stwierdził, że niemądre jest przyjmowanie traktatu lizbońskiego za pomocą głosu ludu, bo … lud się na tym nie zna!!! Jak wiemy, były pewne trudności z ratyfikacją i trzeba było posłużyć się dodatkowymi prezentami dla Irlandczyków i demonstracyjnym wycofaniem się prezydenta Obamy z zainteresowania Europą. Sytuacja jest więc niezwykle trudna. Jeśli mamy wygrać z Politycznymi Oszustami musimy się … nimi stać! Nie w takim zakresie jak eurokomuna, ale jednak. Nie można ludowi mówić całej prawdy. Trzeba akcentować elementy mało dla rozsądnych ludzi istotne, a pomijać drażliwe dla gawiedzi. Trzeba się wdzięczyć i powściągać swoje prawdziwe emocje. Trzeba łagodnie traktować na wizji złodziei, krętaczy, czy głupków z przeciwnego obozu, ponieważ człowiek-bydło nie ocenia argumentów, tylko sposoby zachowania… To oczywiście czysta manipulacja. Od PO różnimy się tylko jej celem. Chcemy dobra Polski, dobra jej uczciwych i pracowitych obywateli. To jakościowa różnica. Czyniąc tak, nie przekraczamy też granic moralnych (jeśli nie posuwamy się do kłamstwa). Jezus nakazał swoim uczniom: Oto Ja posyłam was jak owce między wilki, bądźcie tedy roztropni jak węże i niewinni jak gołębice. Mat. 10:16  a apostoł Paweł tak w praktyce stosował zasadę uwzględniania stanu wyjściowego odbiorcy w doborze metody perswazji: Będąc wolnym wobec wszystkich, oddałem się w niewolę wszystkim, abym jak najwięcej ludzi pozyskał. I stałem się dla Żydów jako Żyd, aby Żydów pozyskać; dla tych, którzy są pod zakonem, jakobym był pod zakonem, chociaż sam pod zakonem nie jestem, aby tych, którzy są pod zakonem, pozyskać. Dla tych, którzy są bez zakonu, jakobym był bez zakonu, chociaż nie jestem bez zakonu Bożego, lecz pod zakonem Chrystusowym, aby pozyskać tych, którzy są bez zakonu. Dla słabych stałem się słabym, aby słabych pozyskać; dla wszystkich stałem się wszystkim, żeby tak czy owak niektórych zbawić. 1 Kor. 9:19-22 Czy jednak stosując metody skuteczne w demokracji, nie ulegniemy pokusom profitów władzy dla kasty wybranych? Czy wspinając się po szczeblach popularności, nie przestraszymy się naszych wrogów i nie przejdziemy na ich stronę? Wielu już tak skończyło…Kogo nam trzeba? Ludzi sprytnych i wytrwałych, a jednocześnie na wskroś ideowych. Ludzi, ofiarnych dla sprawy, a jednocześnie zdolnych do długotrwałego opierania się pokusom zniechęcenia z jednej, a pokusom popularności z drugiej strony.Gdzie takich ludzi szukać? Komunistyczna propaganda o „brudzie polityki” (i postkomunistyczna rzeczywistość to potwierdzająca) skutecznie odepchnęła od społecznego zaangażowania ludzi prawych i autentycznie pobożnych. Jeśli mamy wygrać, oni muszą wrócić do polityki i mądrze zaadoptować reguły jej medialnej gry. Droga mówienia prawdy przerastającej możliwości poznawcze większościowego elektoratu cieszy tylko Politycznych Oszustów…

Wiem, że przed Świętami nie czas zawracać sobie głowy takimi pytaniami, ale właśnie dlatego zajmę się dziś tym tematem licząc, że dalej zabrną tylko osoby specyficzne.