Dwaj oficerowie, dwa zdjęcia – a gdzie PRAWDA?

Znajdowało się na nim oprawione w ramki zdjęcie.

                                                   

                                    Widać, że było ono ważne dla Kuklińskiego. Dobrze, że przynajmniej takiego uhonorowania się doczekał – audiencji u Papieża. Nie mogę się jednak opędzić od myśli, że inny oficer - ten, który wydał wojnę własnemu narodowi, też ma takie. Uprzedzając rady moich przyjaciół, bym nie pisał niczego krytycznego pod adresem JP2, odpowiadam, że ludziom należy się mówienie prawdy. Racja, że prawda ta musi być podana w sposób strawny. Zakładam jednak, że blog na elitarnym portalu to miejsce, gdzie zaglądają wyrobieni czytelnicy, którzy powinni poradzić sobie z opiniami odbiegającymi od stereotypów. Wróćmy do głównego wątku. Co ma myśleć przeciętny Kowalski, gdy widzi raz Kuklińskiego, raz Jaruzelskiego na audiencji u Papieża, który jest dla niego niekwestionowanym autorytetem moralnym? Kiedyś zdrajców wieszano, a bohaterzy chodzili w glorii. I człowiek to rozumiał. Dzisiaj Jaruzelski chodzi wolno po ulicach, ma willę i dobrą emeryturę. Ba, był nawet pierwszym prezydentem III RP! Kukliński do Polski przyjechał dopiero w 1998 roku i do końca życia mieszkał w ukryciu (jego dwaj synowie zginęli w niewyjaśnionych okolicznościach w 1994 roku).Los obu tych oficerów i rola kościołów w preparowaniu sumień Polaków to smutny fundament III RP. Gruba kreska ostatecznie załamała w narodzie poczucie sprawiedliwości. Można powiedzieć górnolotnie, że przetrąciła nasz kręgosłup moralny i skalała nasze sumienie. Czy jest szansa na ozdrowienie? W tym wypadku tylko prawda, która zaboli, może pomóc. Prawda o bohaterach, prawda o zdrajcach, prawda o tych, którzy kształtowali fałszywe autorytety…

Właśnie obejrzałem dokument Dariusza Jabłońskiego „Gry wojenne” o płk Ryszardzie Kuklińskim. Ta postać jest mi szczególnie bliska ze względu na swój heroizm i tragizm. Nie o niej jednak napiszę tym razem. Zaintrygował mnie pewien szczegół na biurku naszego Bohatera.