Ciężko zabrać się za pianie recenzji filmu „Mroczny Rycerz Powstaje”, bez wciskania co pewien czas klawisza backspace z obawy przed banalnością. Bo wiele już na ten temat zostało powiedziane, a trylogia o Batmanie zaczyna nas przyzwyczajać do braku banalności, w jaką swego czasu wpadali reżyserzy przenoszący komiksowe historie na duży ekran. Christopher Nolan po raz kolejny jednak pokazał, że dla niego Batman to temat na dzieło, przed duże D.
W najnowszym Batmanie, można dostrzec wiele wątków, które odnoszą się do współczesnego świata. Jeden z nich wydaje mi się jednak szczególnie bliski naszym polskim realiom. Jest nim sprawa Harvea Denta. Dlatego, też skupię się na tej jednej kwestii, zamiast komentować cały film, który jest po prostu znakomity.
Harvey Dent to legenda Gotham City, symbol walki z przestępczością, zabity przez Batmana. Pamięć tego bezkompromisowego stróża prawa uczczono aktem prawnym jego imienia i dniem jego pamięci. Jak twierdził, ojciec tego mitu komisarz Gordon Gotham potrzebowało symbolu, które da temu miastu nadzieję. Ale ta legenda oparta była na kłamstwie, w rzeczywistości Dent okazał się psychopatą skłonnym do zamordowania dziecka, tego jednak nie powiedziano mieszkańcom, aby nie niszczyć mitu.
Konsekwencją stworzenia legendy opartej na kłamstwie, było również odrzucenie przez obywateli miasta ich obrońcy Batmana. Człowiek, który troszczył się o nich najbardziej stał się dla nich wyklęty, wegetował w odosobnieniu 8 lat, dopóki nie okazało się, że Batman jest znowu potrzebny dla ratowania mieszkańców.
Zastanów się teraz drogi czytelniku, czy w naszej ojczyźnie nie mamy mitów opartych na kłamstwie? Czy nie mamy prawdziwych bohaterów, którzy wegetują na uboczy, w przeciwieństwie do filmowego Batmana, pozbawieni wielkich fortun.
Społeczności potrzebują legend i mitówSpołeczności potrzebują legend i mitów, które je umacniaj, dają im nadzieję, Ale nie mogą, one być oparte na kłamstwie. Skutki takiego oszukiwania rzeczywistości obserwujemy zarówno w filmie Nolana jak i w III RP.
Fałsz sprawia, że mieszkańcy Gotham, odrzucają swojego obrońcę, w obliczu ujawnienia prawdy przez terrorystę, stają się podatni na jego hasła, lub zwyczajnie po zderzeniu z prawdą obojętnieją na otaczającą ich rzeczywistość, byle tylko dożyć do kolejnego dnia, nieważne, że ten kolejny dzień może się okazać ostatnim.
W III RP, jest trochę innej sytuacji, tutaj kłamstwo nie zostało jednoznacznie zdemaskowane. Wiadomo, że obywatelskie legendy chociażby o Wielkim Bolesławie walczącym z komuną są kłamstwem, ale klimat systemu w jakim funkcjonują obywatele, każe trwać w tym kłamstwie w imię mitu założycielskiego, który chociaż wszyscy widzą, że jest chwiejny, trwać musi, bo przecież potrzebujemy bohaterów.
Każdy, kto temu mitowi zagraża, kto go może podwarzyć, staje się wrogiem publicznym. Nasze elity, w przeciwieństwie do komisarza Gordona, nie potrafią przyznać się do kłamstwa nie są skłonne uczynić czegokolwiek by naprawić swoje błędne decyzje sprzed lat, wreszcie, co jest ich największym błędem nie potrafią wskazać, na polskich Batmanów, obrońców, którzy chociaż są zasłużeni dla ojczyzny i mogliby stać się fundamentem nowego opartego na prawdzie mitu. Nie potrafią, a raczej nie chcą, bo w przeciwieństwie do filmowego komisarza umacnianie kłamliwej legendy jest im na rękę.
W filmie potrzebny był atak terrorystyczny, wprowadzenie rewolucji, która odesłała funkcjonujący system w niebyt i groźba nuklearnej zagłady, aby obywatele miasta ostatecznie mogli zrozumieć, kto jest ich prawdziwym obrońcą.
Nie potrzeba było filmu o Batmanie, aby stwierdzić, że do przebudzenia Polaków, konieczny jest również wielki wstrząs. Katastrofa Smoleńska okazała się nie wystarczająca, obecnie kiedy spora część obywateli trwa zauroczona zabawą w tuskolandzie, wieszczone są kasandryczne wizje kryzysu ekonomicznego, który ma zniszczyć „zieloną wyspę”.
Gospodarcza katastrofa może być burzą, którą w filmie zapowiadała ponętna kobieta-kot, czy ta burza spowoduje przebudzenie Polaków, sprawi, że zaczną postrzegać dobro i zło z perspektywy rzeczywistości, a nie kłamliwych mitów? Trudno jednoznacznie odpowiedzieć.
Jest jednak nadzieja. Tak jak Bruce Weyne w filmie Nolana, mówi, że Batmanem mógł być każdy, tak w naszym kraju, funkcjonuje spora grupa potencjalnych obrońców. Są to konserwatyści, ludzie dostrzegający ułomności obecnego systemu, organizujący się i próbujący coś z tym zrobić, niczym Bruce Weyne, w pierwszych dwóch częściach Nolanowskiej Trylogii, ale są również tacy, którzy są wycofani, funkcjonują na marginesie niczym Bruce Weyne w „Mroczny Rycerz Powstaje”.
Nie z powodu nieszczęśliwej miłości jak bohater filmu, ale często dlatego, że na margines odsunęło ich społeczeństwo, bo nie byli postępowi, bo nie mówili tego co mainstream., co było modne, bo psuli innym zabawę przypominając o tym co trudne.
Jest polska legenda, o śpiących rycerzach, którzy powstaną, gdy nasz kraj będzie w niebezpieczeństwie. Teraz gdy nadchodzi burza, przypominając słowa wypowiedziane przez Anne Heatheway w filmie Nolana, dla Polski pozostaje nadzieja, nie kłamliwych mitów, a właśnie powstających rycerzy.
Obserwując rzeczywistość III RP, należy zdać sobie również sprawę z tego, że zawieruchę kryzysu, obrońcy kłamliwych legend, mogą się starać zatuszować sztormem antychrześcijańskim. I na to każdy konserwatysta powinien być gotowy. Pamiętajmy, że każdy może być mrocznym rycerzem, każdy z tych, który kocha swoją ojczyznę i pragnie jej dobra, tak jak Batman swoje Gotham.
- Zaloguj lub zarejestruj się aby dodawać komentarze
- Odsłony: 1834
Zastanawia mnie, ile osób, oglądających film zobaczy tę, tak przecież wyraźną, analogię, która mnie osobiście uderzyła dokladnie tak samo mocno, jak Pan opisuje powyżej.
Ktoś wypowiedział się o filmie, że "nudna bajka, słabe efekty specjalne". Czy naprawdę trzeba znać Mackiewicza, by zobaczyć opis dzisiejszej Polski, ba, świata nawet? Chociaż nie uważam, by Nolanowi chodziło o kraj nad Wisłą. Ukazał w skrócie, lecz dokładnie, jak następuje bolszewizacja - demoralizacja zastraszonego społeczeństwa. To, co u nas oglądamy od jakiegoś czasu z rosnącym przerażeniem.
Rycerze śpiący? Przydaliby się...
Ale może potrzebne są jeszcze jakieś dokręcenia śruby w postaci kolejnych podatków, w tym wywłaszczeniowego (czyli tego właśnie, co niby nie jest katastrem) - i już nie mam pomysłu, czego jeszcze, by się obudziło jeszcze kilkanaście procent Polaków.
Pozdrawiam.