Witaj: Niezalogowany | LOGOWANIE | REJESTRACJA
Fałsz w chórze żałobników
Wysłane przez leszek misiak w 09-03-2009 [13:27]
Mam wątpliwości, czy ci o których piszę, wypowiadają słowa żalu całkowicie szczerze, raczej robią to, bo nie chcą wyłamać się z ogólnego tonu pełnego szacunku po śmierci Profesora. Mówiąc wprost: czy mówią to uczciwie, dla Profesora, czy dla siebie, na rachunek swojego wizerunku – sądzę, że z tego drugiego powodu, choć wolałbym się mylić. Trudno zapomnieć, że ci profesorowie transplantologii, którzy dziś ubolewają nad Jego śmiercią, nie tak dawno wygwizdali (!!) Go na zjeździe transplantologów, bo miał odwagę, wbrew korporacyjnej zmowie środowiska, powiedzieć prawdę – że w transplantologii dzieje się źle. To właśnie po tym zjeździe powiedzieli, że jeżeli Profesor będzie nadal poddawał krytyce ich działania, zniszczą Jego syna - bo transplantologia, oprócz szczytnych celów, to także olbrzymi biznes, w którym jest wiele patologii. To straszna groźba i realna – środowisko może odsunąć każdego niewygodnego, czy niechcianego lekarza w niebyt, ma taką siłę sprawczą. I świadcząca o wielkim cynizmie tego środowiska medycznego, niestety nie tylko tego. I niestety, nie tylko korporacji lekarskiej. Dlatego te żałobne nuty, na przykład w ustach pewnego wiekowego już profesora, brzmią fałszywie, zwłaszcza, że ci ludzie stoją wciąż na swoich dawnych stanowiskach. W wywiadzie, którego Profesor Religa, jeszcze jako minister zdrowia, udzielił „GP” wprost powiedział:
GP: - Czy widzi Pan Minister potrzebę zmian w transplantologii?
Profesor Religa: - Zdecydowanie tak. Uważam, że w pewnym momencie, w pewnym wieku, człowiek musi odejść za stanowiska i zostawić całkowicie wolne pole młodszym. Nie powinien wpływać swoją obecnością na innych ludzi, na swoich następców. Jestem przeciwny pozostawianiu, nawet bardzo zasłużonych ludzi, na stanowiskach za zasługi, czy wydzielaniu im gabinetów, bo to ogranicza swobodę działania następców.
GP: - Czy to ma związek z ostatnimi wydarzeniami dotyczącymi szpitala MSWiA?
Profesor Religa: - Owszem. Transplantologia polska była tworzona przez grupę ludzi, którym trzeba za to oddać honory, ale przyszedł czas wymiany pokoleniowej. Muszą pokierować transplantologią nowi ludzie, a są tacy.
GP: - A więc nie jest to zmiana wyłącznie naturalna - ma związek z patologicznymi wydarzeniami dotyczącymi szpitala MSWiA oraz opisanymi przez „GP”?
Profesor Religa: - Ma związek. Środowisko lekarskie ponosi ogromną odpowiedzialność za to, że opisane przypadki patologii, nie tylko dotyczące transplantologów, miały miejsce, ponieważ nie mogło się to odbywać w całkowitej tajemnicy. Pojedyncze zdarzenia można ukryć przed personelem, ale nie proceder trwający miesiącami czy latami.
GP - Inni lekarze akceptowali to, a przynajmniej przyzwalali…
Profesor Religa: - Właśnie. Nie reagowali w porę. Dotyczy to na przykład znanej sprawy dr Mirosława G. Środowisko doskonale wiedziało o tym, co robi. I nic nie zrobiło, by to zmienić, ukrócić.”
Wielkość Profesora jako człowieka, lekarza i polityka polegała na tym, że był niezależny, prostolinijny, szczery, uczciwy. Wyobrażam sobie jak wiele musiało kosztować Donalda Tuska wypowiedzenie słów żalu po śmierci Profesora, bo przecież obecny premier dobrze wie, że w swojej książce, wywiadzie-rzece, Profesor powiedział, że zawiódł się na Tusku, że w ciągu ostatnich kilku lat Tusk bardzo się zmienił na niekorzyść. Janek Osiecki, który ten wywiad przeprowadził, powiedział to w niedzielę w TVN24. Donald Tusk wie także bardzo dobrze jak bardzo emocjonalnie Profesor reagował na projekt PO dotyczący tzw. prywatyzacji szpitali, którego wprowadzenie w życie, według Niego byłyby tragedią dla pacjentów.
W niedzielę, 8 marca, w dniu śmierci Profesora Zbigniewa Religi, TVN24 nadawało przez wiele godzin wspomnienia o tym Wielkim Kardiochirurgu. Ale kiedy podczas rozmowy dziennikarka TVN spytała Jana Osieckiego o rozdział książki, poświęcony sprawie dr Mirosława G. i Osiecki zaczął opowiadać, że Profesor miał osobisty żal do G. m.in. w związku ze sprawą chorej dziewczynki, dziennikarka błyskawicznie przerwała mu: tak tak, znamy to…. Inne wątki dziennikarz mógł rozwijać, bez przeszkód. Jakby chodziło o to, by wspomnieć Profesora, ale nie uwydatniając niewygodnego dla TVN wątku. Bo to ta stacja przedstawiała G. inaczej niż widział go jako lekarza i człowieka Profesor Religa.
Nie znałem Profesora, zetknąłem się z Nim kilka razy. Ale te kilka rozmów przekonało mnie, że to Wielki Człowiek. Bardzo prostolinijny, myślę, że nawet czasem naiwnie wierzący tym, którzy go otaczali, przychodzili z różnymi sprawami, myślę głównie o koteriach profesorskich i farmaceutycznych, które „kręciły lody” kosztem podatników. Taki rodzaj naiwności jest przydany wielkim – bo to nie brak przenikliwości każe im ufać ludziom, ale otwarcie na drugiego człowieka i wiara, mimo niejednego zawodu, w dobre intencje ludzi. Ciągła wiara, mimo wieku i bagażu doświadczeń, która przynosi rozczarowania i znów odradza się, nie zmieniając Wielkich w cynicznych graczy i cwaniaków. Dlatego Wielcy, tacy jak Profesor, mimo ogromnej inteligencji i przenikliwości nie potrafią zostać cwaniakami. To powoduje ich wiara w ludzi, nie zawiść, wyrachowanie. To taka refleksja na marginesie wspomnień po Panu Profesorze.
Pamiętam, jak Paweł Trzciński, rzecznik ministra Religi i kilku poprzednich ministrów powiedział do mnie: „Profesor jako minister zaskoczył mnie swoją siłą charakteru, niezależnością, uczciwością i otwartością. Nie znałem Go wcześniej tak dobrze. To wyjątkowy człowiek. Kiedy dzwoniłem do Profesora służbowo, a On słyszał w słuchawce głos mojego płaczącego dziecka, wypytywał, co mu jest, czy jest zdrowe. Taki ludzki odruch. Miał odwagę postawić się środowisku, z którego się wywodził, a to niełatwe”.
Mnie Profesor uwiódł swoją siłą charakteru, zwłaszcza w trzech przypadkach. Gdy jako pierwszy minister zdrowia odważył się stanąć przeciwko zorganizowanej grupie osób z resortu i wokół ministerstwa, które od 1993 roku grabiły polski rynek osocza kosztem zdrowia pacjentów i podatników. A zamieszane w ten proceder były osoby z dawnych służb specjalnych. To dzięki Profesorowi powstał raport na ten temat, który trafił do ówczesnego koordynatora służb specjalnych Zbigniewa Wassermanna i do prokuratury. Drugi raz – gdy stanął przeciwko układowi transplantologów. Gdy powiedziałem Profesorowi w Jego gabinecie ministerialnym, po przeprowadzeniu z Nim wywiadu: Wie Pan, jak mówi się o grupie rządzącej polską transplantologią? Banda chciwych starców. Odpowiedział: „To niestety jest prawda”. Czy musiał w rozmowie z dziennikarzem, którego prawie nie znał, krytykować własne środowisko? Po prostu był szczery.
Trzeci raz Profesor urzekł mnie, gdy udzielił wywiadu Dziennikowi na temat swojej choroby, umierania i wiary w Boga. W kraju takim jak Polska udzielenie takiego wywiadu to oznaka ogromnej siły charakteru, lat przemyśleń, doświadczenia i ogromnego dystansu do otaczającego świata oraz odwagi. Wywarło to na mnie wielkie wrażenie.
Wielka chwała Jankowi Osieckiemu za to, że uratował dla nas to przesłanie Profesora, bo tak będę odczytywał to, co w ostatnim wywiadzie powiedział.
Leszek Misiak
Zastanawiałem się, czy pominąć milczeniem wypowiedzi niektórych transplantologów i polityków, którzy po śmierci Profesora Zbigniewa Religi wypowiadali i wypowiadają się o Nim z wielkim uznaniem, choć za życia zwalczali Go. Bo z jednej strony taki wyraz szacunku może powinien pozostać bez jakiegokolwiek komentarza, że powinniśmy pochylić się nad śmiercią Tego Wielkiego Człowieka w ciszy, skupieniu, ponad podziałami. Z drugiej jednak postawa tych ludzi wywołuje wewnętrzny bunt.