dodaję do blogu tekst, który napisałem jakiś czas temu. Tytuł wpisu godny Jackowskiego, choć gdzie mnie do tego polskiego Nostradamusa.
...i mecz się odbył...
Mówią, że było ponad pięćdziesiąt tysięcy osób...
...było dobre widowisko... Stadion, ponoć, jest piękny! Szczególnie wnętrze jest wspaniałe! Na meczu były najważniejsze postaci w PO i państwie... Nawet Owsiak do nich dołączył.
Ostatni dzień lutego - 29 - roku przestępnego, czyli wyjątkowego bo mający miejsce raz na cztery lata, Platforma zapisze na plus...
Jest taka telewizja - „sam wiesz jaka”, by zacytować filmową klasykę – w której od 6 rano szczebioczą, pieją, peany niemal piszą obrazem i słowem dla „cudu” jakim stał się Stadion Narodowy w Warszawie. Z ekranu, z ledwo widoczną ale jednak, łezką w oku Drzewiecki mówi o swym betonowym dziecku – Narodowym Stadionie...
Ogr Grześ, błyszczy swoim nowym garniturem licówek lub implantów, szczerząc się z radości, że będzie w loży obok Donalda.
Czy może być piękniejszy widok?
Jest i wisienka...
PZPN kolportuje informacje o zachwyconych Portugalczykach i szefach europejskich struktur związków piłkarskich.
No i co z tego?
Pytam nie retorycznie, bo większość podziela ten zachwyt nad towarzyskim meczem Polska – Portugalia.
Było niemal super... Brakowało tylko bramki strzelonej przez ( nomen omen) Jelenia. Nie oglądałem całości widowiska. Dla mnie było nudne. Gdyby poluzować ( bo nie całkiem puścić) wodze fantazji mógłbym zarysować taki obraz:
„Czerwiec 2012 roku.
Piękna słoneczna pogoda. Taka polska. Ciepło ale nie upalnie. Idealne warunki dla sportu.
Do czterech polskich , piłkarskich świątyń – stadionów – suną doskonale przygotowanymi „stradami” złaknieni wrażeń kibice.
Polska wychodzi z grupy.
Polska w finale pokonuje...
Wygrywamy Mistrzostwa Europy w piłce nożnej!” Koniec fantazji.
Gdyby nawet taki scenariusz się spełnił, czego życzę nam wszystkim, czy rozwiązałoby to nasze problemy?
Pewnie Tuska tak. Znów na jakiś czas, szczególnie kibice, byliby spokojniejsi. Rząd dalej, skutecznie uprawiałby PR-owską politykę.
Twierdzę, że my jako państwo wcale na tym nie zyskamy. Są oczywiście osoby, które myślą inaczej. Choćby były prezes, który ma zainkasować ponad pół miliona złotych premii. Takich jak on jest kilku. Może kilkudziesięciu. Z pewnością nie więcej niż dziesiąta część kibiców zgromadzonych wczoraj na „Narodowym”.
Żeby lepiej zobrazować moją myśl posłużę się porównaniem.
Warszawski stadion narodowy jest takim współczesnym odpowiednikiem imperialnych aren budowanych przez Cesarstwo Rzymskie na przestrzeni 3 wieków. Pierwszą i najbardziej znaną jest Teatr Flawiuszów, z racji skali nazwanym Colosseum. Jego repliki powstawały w każdym większym ośrodku Imperium.
Czemu miały służyć takie budowle?
Były narzędziem o podwójnym zastosowaniu. Z jednej strony służyły cywilizowaniu ( kształtowaniu postaw pożądanych przez władze). Z drugiej zaś pacyfikowały potencjalne negatywne nastroje. Areny było miejscem doświadczania zbiorowej rozrywki. Wtedy była ona niezwykle kosztowna dla Imperium. Gladiatorzy, zwierzęta, inscenizacje. To pochłaniało fortuny! Dzisiaj mamy lepszy sposób. Dwa zespoły, razem 22 mężczyzn, biega przez 90 minut za skórzanym pęcherzem... Taniej a nie mniej widowiskowo...
Co innego budował Rzym w swoich nowych prowincjach?
Najtrwalszymi i najważniejszymi były słynne rzymskie drogi. Bez nich system szybko by się rozpadł. Ale drogi musiały prowadzić do konkretnych miejsc. Drewniane, warowne fortyfikacje zastępowano z czasem, poza arenami – cyrkami , forami - to takie nasze hipermarkety i łaźniami – centrum fitness. Te elementy stanowiły o spójności i tożsamości Imperium Romanum.
Czy mimo upływu XX wieków zmieniło się coś w sposobie sprawowania władzy rozumianej szerzej niż panowanie nad kilkoma chałupami?
Wiedział o tym Wielki Stalin. W Warszawie zainstalowano taki sowiecki odpowiednik rzymskiej areny. Oczywiście musiała ona być inna, choć cele jej była takie same. Dla odróżnienia, stworzenia wrażenia oryginalności, komunistyczni przyjaciele z Moskwy wybudowali nam strzelistą arenę. Ten symbol poddania radzieckiemu władcy – nazywany darem – straszy przyjezdnych swą zimną, choć monumentalną, brzydotą socrealizmu. PeKiN jest jedynie inną wersją teatru Flawiuszów.
Czym jest Nasz Stadion Narodowy i komu służy?
To pytanie retoryczne.
Nie podzielam powszechnego zachwytu nad tą budowlą i jej podobnym. Tym bardziej, że prócz nich nie udało się zbudować innych, ważnych elementów kosmopolitycznej indoktrynacji. Z tych opisanych wyżej powodów zostaną one jedynie pustymi, zarastającymi zielenią upadłymi symbolami Nowego Europejskiego Imperium.
Niczym norymberski stadion staną się jedynie miejscami postoju monstrualnych ciężarówek do których prowadzić będą drogowskazy opatrzone wyblakłymi napisami: „Narodowy ...ion”, „Bal.ic Arena”.
więcej w "Społeczeństwo zniewolone" www.motyleksiazkowe.pl&n…;
- Zaloguj lub zarejestruj się aby dodawać komentarze
- Odsłony: 2066