“O tym, że Lech Kaczyński chce wziąć udział w uroczystościach katyńskich Donald Tusk miał dowiedzieć się z mediów - już po tym, jak pojawiła się informacja o planowanym spotkaniu w Rosji szefa rządu z Władimirem Putinem. Tak wynika z zeznań poznanych przez tvn24.pl, które premier złożył w śledztwie dotyczącym organizacji smoleńskich wizyt.
"Kancelaria Prezydenta nie miała w planie informować Kancelarii Premiera o wydarzeniach z udziałem prezydenta. Współpraca była bardzo trudna. Ja nie orientowałem się o przygotowaniach ze strony Kancelarii Prezydenta (...)" - tak Donald Tusk odpowiadał na pytania prokuratorów o to, dlaczego doszło do rozdzielenia wizyt premiera i prezydenta w Katyniu w kwietniu 2010 roku.
Inny obraz wyłania się z dokumentów, które krążyły między kancelariami i ministerstwami. Dlaczego? Na to odpowiedzi w zeznaniach nie ma. Tusk powtarza tylko, że współpraca między kancelariami nie układała się najlepiej, a prezydenccy ministrowie nie mieli w zwyczaju informować go o zamiarach głowy państwa.
Prokuratorzy z warszawskiej Pragi ustalili jednak, że najbliżsi współpracownicy premiera znali plany prezydenta już w styczniu. Świadczą o tym dokumenty wysyłane z Kancelarii Prezydenta do MSZ, których treść opisano w uzasadnieniu umorzenia śledztwa. 27 stycznia prezydencki minister Mariusz Handzlik napisał do swojego odpowiednika w MSZ Andrzeja Kremera (zmarł w katastrofie pod Smoleńskiem – przyp. red.), że "Lech Kaczyński planuje oddać hołd oficerom na Polskim Cmentarzu Wojennym w Katyniu w kwietniu br." Pismo zostało przekazane do wiadomości m.in. prof. Adama Rotfelda, współprzewodniczącego Polsko-Rosyjskiej Grupy ds. Trudnych i jednego z najbliższych doradców szefa rządu”.
Tyle za wp.pl
Jeśli już, tfu, TVN24 “dociera” do takich informacji to świadczy to o tym, że buldogi ostro zagryzają się pod dywanem. Cóż korytko staje się coraz płytsze i nie dla wszystkich wystarcza konfitur... Tak. Złodziejstwo staje się jednak coraz trudniejsze. Zwyczajnie, coraz mniej jest do zajumania. I to staje się coraz większym “bulem” już nie tylko dla tej złodziejskiej władzuchny ale i ( i to jest być może najważniesze ) dla sieci postsowieckiej agentury, która władzuchnę tę oplata i trzyma za mordę. Mocno.
Sprawa Czempińkiego i Petelickiego, odejście Grada, spotkania Sikorski-Kamiński-Giertych to tylko kilka z bardzo wielu faktów świadczących, że coś się dzieje. A dzieje się zwyczajnie początek ich końca.
Nasilenie działań propagandowych, przy których zwłaszcza “późny Gierek” wydaje się być ministrantem, też tego dowodzi. I trudno oprzeć się wrażeniu, że dupa bardzo wielu zaczyna się palić...
Stety albo niestety dla wielu z tych świń koniec ich władzy oznacza także ich osobisty koniec. Bo jest jasne, że “Smoleńsk”, wcześniej czy później, oznacza dla wielu z nich kryminał. A to musi skutkować “nerwowymi ruchami”, które już widać. Ruchy nerwowe są z zasady głupie. A czymże jest atak Olejnikowej-Stokrotki na Dorotę Kanię czy (chi, chi, chi) najnowszy, przepraszam, “sondaż” lisowej gadzinówki, z którego wynika, że większość Polaków nie chce międzynarodowego śledztwa?
I kłamliwe zeznania Tuska, składane wszak pod pod przysięgą, też można zaliczyć do tej kategorii. A składał jej jeszcze w poczuciu bezkarności. Z naciskiem na “jeszcze”....
Zresztą takie i podobne przykłady mógłbym mnożyć.
Ale jest jeszcze jeden czynnik. Być może decydujący. A jest nim Mitt Romney, kandydat Republikanów na Prezydenta USA. Niestety jego wybór nie jest pewny. W Stanach trwa skomasowana nagonka “sił postępowych”. Wyciąga się jego “mormonizm”, szuka haków finansowych, przykleja gębę ultrasa. No, skąd my to znamy... Ale czar Obamy jest też już historią.
Gdyby jednak wygrał Romney to, jak słychać, przedefiniuje on rozumienie interesów strategicznych Stanów i “Obamowy” reset w stosunkach z Matiuszką Rassiją przejdzie do historii. Amerykańscy Republikanie zdają się inaczej postrzegać rzeczywiste ineresy Stanów i lepiej rozumieją prawdziwy charakter i cele Rosji Putina.
Coraz wyraźniej mówi się, że ewentualna “Ameryka Romney’a” zakończy proces wycofywania się Stanów z Europy. A, w rzeczywistości, wypychania jej ze Starego Kontynentu, zwłaszcza przez Rosję i Niemcy. A to oznacza, że Polska stanie się jednym z głównych teatrów cichej walki służb o dominację. Problem polega na tym, że Jankesi “czuli się dobrze” w jakimś kraiku wówczas, kiedy mieli po swojej stronie wpływowe lobby składające się w głównej mierze z przewerbowanych agentów umieszczanych tam gdzie trzeba.
Tyle, że w Polsce, dzisiaj, o takich trudno, więc... Więc wówczas w interesie Stanów będzie całkowita zmiana układu rządzącego Polską bo tylko wtedy Jankesi będą mogli bezpiecznie dla siebie, realnie wpływać na decyzje podejmowane nad Wisłą. A nie jest tajemnicą, że dysponują oni i odpowiednią wiedzą, i sposobami by wiedzę tę zacząć upowszechniać. Wówczas listem palikotowj żulii do ambasadora rosyjskiego cara można będzie sobie to i owo podetrzeć, a podpisana przez ponad trzydzieści tysięcy petycja o międzynarodowe śledztwo, zacznie odpowiednio ważyć...
A to oznacza śmiertelne zagrożenie dla obecnie niemiłościwie nam panujących i rzeczywisty pożar w burdelu...
- Zaloguj lub zarejestruj się aby dodawać komentarze
- Odsłony: 4184
Oby Twoje słowo ciałem się stało...
PT strażacy nie dali ciała i zanadto się nie pośpieszyli...
Pozdrawiam: