Przemoc, o ile nie jest w obronie własnej, wymaga potępienia - co do tego chyba nikt nie ma wątpliwości. Ale oprócz przemocy na potępienie zasługuje hipokryzja.
Hipokryci wszystkich mediów załamują dziś rączki nad zachowaniem kilku bandytów.
Nie, nie tamtych - tych bandytów. Tamci byli OK, bo tamci napadali w "słusznej sprawie". Tamci, czyli zamaskowane niemieckie bojówki terroryzujące Warszawiaków w dniu naszego narodowego święta.
*
"Zróbmy Rosjanom święto" postulował kilka dni temu Wacław Radziwinowicz na łamach GW. link
Zróbmy ponieważ: "Godząc się na marsz Rosjan w Warszawie w tym samym czasie, kiedy władze Moskwy nie pozwalają Rosjanom wyjść na ulice ich stolicy, pokazujemy naszym sąsiadom, że mają prawo do publicznego wyrażenia swoich poglądów. Nie tylko w Polsce, ale mają to prawo w ogóle, a powinni je mieć przede wszystkim u siebie" - pisał, wyjaśniając: "12 czerwca to Dzień Rosji przypominający, że akurat tego dnia w 1990 r. Zjazd Deputowanych Ludowych - najbardziej demokratyczny parlament, jaki nasi sąsiedzi mieli w całej swojej historii - przyjął Deklarację Suwerenności Państwowej".
Nie wnikam w to, ile wspólnego z suwerennością mają (zapowiadane) symbole sierpa i młota, które pojawiły się na marszu - ubolewam, że w dniu gdy Polacy obchodzili swoje Święto Niepodległości, ci sami ludzie, to samo środowisko zachęcające do "wspólnego z Rosjanami świętowania", wzywając do blokady, odebrało POLAKOM prawo do publicznego wyrażania poglądów,
Dlaczego? Czym różni się maszerujący Rosjanin od maszerującego (u siebie!) Polaka? A niemiecki bandyta od polskiego bandyty? Nie ukrywam, że najbardziej ciekawa byłabym odpowiedzi pana Blumsztajna - zawsze na stanowisku, gdy trzeba potępić Polaków.
- Zaloguj lub zarejestruj się aby dodawać komentarze
- Odsłony: 2180
Pozdrawiam