1. Wczoraj odbyła się w Warszawie uroczystość, podczas której prezydent Komorowski wzniósł się na szczyty hipokryzji. Razem z prezydent Warszawy Hanną Gronkiewicz-Waltz, otworzył Skwer Wolnego Słowa obok budynku na ulicy Mysiej, będącego siedzibą PRL-owskiego urzędu cenzury.
Otwarcie takiego skweru w dniu 4 czerwca (w dniu wyborów będących rezultatem okrągłostołowego porozumienia) w tak historycznym miejscu, ma być zdaniem prezydenta potwierdzeniem powszechnej wolności słowa słowa w Polsce.
Niestety rzeczywistość jest zgoła inna, nigdy jeszcze w ostatnich 22-latach, ograniczenia wolności słowa nie były tak powszechne i to na skutek otwartych działań zarówno większości parlamentarnej PO-PSL i w wyłonionego przez nią rządu, a także niestety samego prezydenta Komorowskiego.
2. Najbardziej widocznym tego potwierdzeniem jest nie przyznanie przez KRRiT miejsca na pierwszym multipleksie dla telewizji TRWAM. Za taką, a nie inna decyzję w tej sprawie, powiedzmy wprost decyzję polityczną, odpowiada głównie przewodniczący KRRiT Jan Dworak , nominowany do Rady właśnie przez prezydenta Komorowskiego.
W związku z uczestnictwem w posiedzeniach sejmowej komisji kultury, która zajmowała się tą sprawą, miałem możliwość zapoznania się z zawartością wniosków koncesyjnych podmiotów, które o miejsce na multipleksie się ubiegały.
Już pobieżne zapoznanie się z ich zawartością, każe jednoznacznie stwierdzić, że miejsca na multipleksie otrzymały niestety spółki, które nie miały majątku, środków finansowych na kontach, a w konsekwencji zdolności kredytowej, która pozwalałaby finansować działalność nadawczą z pożyczek bankowych.
Ba niektóre z nich nie miały nie tylko możliwości finansowych ale także kadrowych i programowych aby nadawać jakikolwiek program, a mimo to znalazły uznanie u członków KRRiT i koncesję na multipleks uzyskały.
I nic tu nie zmienia rozstrzygniecie WSA w Warszawie, oddalające skargę fundacji Lux Veritatis (zresztą niejednogłośne) na decyzję KRRiT, ponieważ sąd nie badał zawartości finansowej wniosków koncesyjnych, a jedynie procedurę administracyjną.
3. Ba przewodniczący KRRiT nic sobie nie robi, ani z ponad 2,2 mln podpisów pod protestem w sprawie nieprzyznania miejsca na multipleksie telewizji Trwam, ani z licznych marszów protestacyjnych, które miały miejsce w blisko 100 miastach, w których uczestniczyło już kilkaset tysięcy osób, wreszcie uchwał protestacyjnych ponad 100 różnych samorządów w tym 4 samorządów województw.
Wręcz przeciwnie kolejnymi swoimi publicznymi wypowiedziami wręcz prowokuje wszystkich protestujących, informując na przykład na posiedzeniu sejmowej komisji kultury, że w KRRiT jest ponad 50 tysięcy kopert ale nie wie ile zawierają podpisów, ponieważ nikt ich nie rozpakował (KRRiT zatrudnia blisko 130 pracowników).
4. Ale nieprzyznanie koncesji telewizji TRWAM to najbardziej dobitny ale przecież nie jedyny przykład ograniczania wolności słowa w Polsce.
Cenzura tolerowana przez KRRiT jak nigdy w tym dwudziestoleciu jest wszechogarniająca w mediach publicznych w Polsce. Po wyrzuceniu z mediów publicznych większości dziennikarzy, kojarzonych z prawicowymi poglądami, powszechna jest cenzura prewencyjna, nie pozwalająca dziennikarzom, na zajmowanie się jakimikolwiek materiałami krytycznymi wobec obecnie rządzących.
Tylko olbrzymie protesty społeczne spowodowały, że rządzący telewizją zdecydowali się na razie zachować 40 minutowy program publicystyczny Jana Pospieszalskiego, który raz w tygodniu o godzinie 22.30 w TVP Info, prezentuje krytyczne materiały albo dyskusje dotyczące rządzących.
Podobnie jest w w drugim publicznym medium Polskim Radiu. W najbardziej słuchanym programie I tego radia w programach publicystycznych, prowadzący dziennikarze zachowują się gorzej w stosunku do opozycji niż dziennikarze w stanie wojennym. A już programy publicystyczne nadawane w każdą niedzielę tuż po godzinie 12-stej są tak skrajnie tendencyjne, że przedstawicieli opozycji nie zaprasza się do nich wcale.
Wszystko to dzieje się pod czujnym okiem KRRiT ale jej przewodniczący Dworak pytany o ten wręcz dojmujący brak pluralizmu w mediach publicznych i wszechobecną cenzurę prewencyjną, zawsze odpowiada, że nie widzi tutaj żadnych problemów.
Choćby tylko z tych powodów, prezydent Komorowski jest obecnie ostatnim człowiekiem w Polsce, który powinien świętować otwarcie Skweru Wolnego Słowa.
- Zaloguj lub zarejestruj się aby dodawać komentarze
- Odsłony: 2191
Zdrowo myślący ludzie mówią protestują i przecież nie tylko w kwestii wolnego słowa a oni rządziciele III RP uważają, że to deszcz pada i mają te wszystkie protesty w d..ie i realizują swoje idee fiks. Wszystko to wynika z ich buty i arogancji do narodu ale naród a właściwie tzw jego większość wyborcza tego chciał i chce w dalszym ciągu bo wcale to poparcie dla tych ulubieńców narodu znów tak nie spada przynajmniej sądażowo a do wyborów to jeszcze daleko i mając media będzie można tak przerobić ludek swoimi zagrywkami propagandowymi jak otwarcie tego skwerka, że znów tzw. wiekszość ich wybierze na złość moherom czy oszołomom.
tej nazwie tutaj na niezależnej, myślałam ,że to jakiś żart.A tu wczoraj w telewzji 'trwam'widzę rzeczywistość,uśmiechnięte głupkowato gęby, przemowy co poniektórych. Cholera ,miałam wrażenie ,że się znalazłam w prl-u za czasów gomułki lub gierka.I ciągle te same facjaty,że też nie było ludzi ze zbukami, żeby to towarzycho obrzucić.Przecież i tak śmierdzą, żadnej różnicy by nie było tylko ubaw na antenie.Ja tak mówię, ale po kątach ulic chyba były szwadrony policji do obstawy,których przed ludzmi poukrywali.Patrząc na nich obrzydzenie bierze, ale kiedyś Naród morze rzeczywiści rzygnąć.Czego im życzę .Amen.
kościelne procesje i starał się pokazywać wśród katolików i patriotów - dopiero później pokazał morderczy, krwawy pysk.
POdobnie jest z POlitykami z partii miłości - najpierw POkazywali się jako liberalni nowocześni i tolerancyjni działacze a teraz POkazują swoje zachłanne i okrwawione mordy (mordo ty moja) i już są tak bezczelni, że zawłaszczają nawet wolność słowa jednocześnie udając że propagują wolność słowa.
Robią dokładnie to samo co stalinowscy propagandyści w czasch powojennych.
Teraz tą samą frazeologię stalinowską stosuje Komorowski. Ten człowiek nie ma w słowniku słów określających to co robi więc nie ma poczucia złą. Ale to do gruntu załagany i zdemoralizowany facet.
w przeddzień sesji w Brukseli - a półgłówek leming powie w oparach piwa: "osohozzi? mają przeciez sgwerr..."(beknięcie, pdłubanie w zębach, zmiana kasetyvideło)
Swoją drogą: proponowałabym na tym skwerze skorzystać z wolności słowa, postawić małe podium - i - prszę mówić, słuchamy; postawić policję dla ochrony mówców, żeby nie padli ofiarą np. "kolorowej niepodległej" i jej zbrojnego ramienia zza Odry.
Wreszcie Solidarni 2010 będą mieli gdzie postawić swój namiot!