Odbyło się ono w Muzeum Niepodległości przy al. Solidarności w Warszawie 31 maja 2012. Było poświęcone promocji najnowszej książki profesora zatytułowanej "Między Wisłą a Potomakiem". Jest to zbiór tekstów z lat 2007-2012 opublikowanych pierwotnie m.in. w "Najwyższym Czasie", "Tygodniku Solidarność" i "Arcanach" . Impreza miała się zacząć o 18:30, lecz prof. Marek Jan Chodakiewicz spóźnił się ponad kwadrans, po czym przybył z dwiema kilkuletnimi dziewczynkami oraz ich babcią. Tłumaczył , że jego córka Helenka koniecznie chciała iść z nim na wykład. No cóż, dzieci siedziały przez jakiś czas na scenie, po czym zaczęły brykać i trzeba było wyprowadzić je z sali.
Profesor Marek Jan Chodakiewicz jest profesorem historii i szefem Katedry Studiów Polskich im. Tadeusza Kościuszki na prestiżowej uczelni podyplomowej Institute of World Politics [Waszyngton]. Uczy tam m.in dyplomatów i oficerów wywiadu. Stwierdził, że jest to jedyna taka uczelnia finansowana z nie z podatków, ale z czesnego i darowizn majętnych osób. Spotkanie z profesorem prowadził pan Adam ????? /przedstawił się, lecz niewyraźnie/. Zaczęło się ono od sprawy gafy Obamy mówiącego o "polskich obozach śmierci". Profesor przypomniał przy tej okazji, że Obama ogłosił rezygnację z tarczy antyrakietowej akurat 17 września.
Powiedział, iż świadczy to o tym, że Polska uważana jest za kraj nieważny i nieistotny. Gdyby było inaczej to ludzie przygotowujący przemówienia prezydenta sprawdzaliby wszelkie daty i wyrażenia. Stwierdził, że ogół Amerykanów nie wie o Polsce nic, a jeśli coś sie przebija, to na ogół antypolska propaganda głosząca n.p., iż Polacy pomagali Niemcom w mordowaniu Żydów. Opowiadał też, jak wygląda sytuacja w kręgach akademickich i naukowych "na poziomie ezoterycznym", jak to określił. Wśród zajmujących się historia Polski jest tam wielu wrogów Polski w rodzaju Grossa, ale są też uczeni badający n.p. dzieje naszego kraju w XVI-XVIII wiekach, wręcz zafascynowani naszymi ówczesnymi rozwiązaniami ustrojowymi. W sumie jednak tematyka ta interesuje niewiele osób.
Problem ten nie dotyczy wyłącznie Polski. Chodakiewicz podawał przykłady: projektu naukowego dotyczącego współczesnego Północnego Kaukazu, w którym nie wspomniano ani o Moskwie, ani o radykalnym islamie oraz 34-letniej pani nie wiedzącej co to był kryzys kubański. Dwadzieścia parę lat temu w college'ach wspominano o Polsce tylko przy okazji bitwy pod Wiedniem i Solidarności. Obecnie nie robi się nawet tego. Profesor krytykował amerykańskie uniwersytety za lewicowe, a nawet lewackie odchylenie i uleganie "politycznej poprawności". Stwierdził, że doprowadziło to do tego, ze poważne badania naukowe prowadzone są tylko w think tankach oraz fundacjach, takich jak Heritage Foundation, a ludzie na uczelniach zajmują się bzdurami typu "gender studies". Zauważył też, iż trzeba bardzo uważać, gdy chce się ufundować katedrę studiów polskich na jakimś uniwersytecie bo może się ona przekształcić w katedrę studiów antypolskich. Lepsza sytuacja niż w dziedzinie historii jest w slawistyce, gdzie działają dwie panie profesor: Eva Thompsom i prof. Trojanowska.
Chodakiewicz podawał recepty na zmianę obecnego stanu rzeczy, czyli n.p. publikowanie przez polskich profesorów książek po angielsku w USA, zamawianie recenzji, fundowanie stypendiów i t.d. Narzekał, że jego propozycje spotykają się najczęściej z reakcją typu: "Fajny pomysł, ale to się nie da zrobić". Prelekcja trwała ok 45 minut, po czym przyszedł czas na pytania z sali. Pytano o książkę prof Biskupskiego o antypolskim Hollywood, o energetyczna politykę Rosji, a na koniec Grzegorz Rossa wszczął dyskusję na temat definicji liberalizmu. Impreza zakończyła się o 20:10, trwała niecałe półtorej godziny. Odbywała się w pięknej sali konferencyjnej, ongiś sali kinowej. Było dużo osób, na moje oko ze sto.
- Zaloguj lub zarejestruj się aby dodawać komentarze
- Odsłony: 3022
Do Dość: Studia w Polsce nie są już dawno za darmo, kosztują sporo, szczególnie w prywatnych uczelniach. Za darmo to przyjmują na studia państwowe uniwersytety niewielka kwotę studentów, reszta płaci bajońskie pieniądze.
Byłam na spotkaniu, było szalenie ciekawe, potwierdzało wiele naszych przypuszczeń na temat liczności i wagi antypolskich macherów, mających wpływ na amerykańską opinię publiczną; odniosłam wrażenie, że Profesor mówiąc do grupy polskich patriotycznych emerytów, biednych jak mysz kościelna, widzi bogatych staruszków, których trzeba przekonać na co mają dać wolne 10 mln dolarów, i nie wyobraża sobie, czy oni w ogóle mogą cokolwiek dać ("fundujcie stypendia dla Amerykanów w Polsce").
Ale powiało wielkim ciekawym światem, wolną myślą i świetnym profesjonalizmem.