1. W prezydenckiej kampanii wyborczej nie było dnia, żeby Marszałkowi Komorowskiemu nie przytrafiła się jakaś gafa. Były różne i te lżejsze kiedy mylił deficyt finansów publicznych z długiem publicznym ale były i cięższe kiedy powodzianom tłumaczył, że woda ma to do siebie, że najpierw się zbiera, a później spływa do morza.
Wtedy wszyscy, którzy zwracali uwagę, że często kandydat na prezydenta szybciej mówi niż myśli, zastanawiali się co będzie kiedy Bronisław Komorowski już Prezydentem RP zostanie.
No i został, dziennikarze przestali śledzić jego wypowiedzi, choć czasami niektóre z nich prezentowane bez kartki przyprawiały zwolenników Prezydenta o poważny ból głowy. Tak było kiedy przemawiał do rolników na dożynkach w Spale czy ostatnio do górników w związku z „Barbórką”.
2. W ostatnią środę mieliśmy okazję zobaczyć jak Prezydent Komorowski rozmawia z przedstawicielami obcych państw w tym przypadku z Prezydentem USA Barakiem Obamą. I mimo tego, że ich wspólna konferencja prasowa trwała zaledwie kilkanaście minut to i tym razem Prezydent Komorowski pozwolił sobie na wypowiedzi, które nie wystawiają mu mówiąc najoględniej, dobrego świadectwa.
W kontekście wspólnej z Amerykanami misji w Afganistanie (a tak naprawdę udziale w wojnie prowadzonej w tym kraju) pozwolił sobie na opowiedzenie historii, która w tej sytuacji zabrzmiała niezwykle brutalnie.
Mówił o wspólnym pójściu na polowanie i konieczności wcześniejszego zapewnienia bezpieczeństwa, domów, kobiet i dzieci obydwu myśliwych. Dopiero wtedy to polowanie może być udane. Komorowski przyznał także, że tą historię opowiedział już Prezydentowi USA podczas rozmowy w cztery oczy więc wygląda na to, że nie widział w tej opowieści niczego złego.
Ciekawe jak w kontekście tej opowieści mają się czuć Afgańczycy, na których terenie te wspólne polowania są organizowane i maja potrwać jeszcze przynajmniej do roku 2014?.
3. Ale to nie wszystko było jeszcze jedno stwierdzenie w tym przypadku w kontekście relacji z Rosją. Komorowski powiedział, że z tym krajem należy układać stosunki na zasadzie „wierz i sprawdzaj” i tym razem miało to być rosyjskie przysłowie.
Otóż to nie jest żadne rosyjskie przysłowie tylko tekst przypisywany Feliksowi Dzierżyńskiemu zastosowany w Rosji Radzieckiej podczas krwawej czystki zarządzonej przez Stalina i Berię.
Używanie tego rodzaju porównań i to publicznie do opisywania relacji z Rosją tuż po ponoć niezwykle udanej wizycie Prezydenta Miedwiediewa w Polsce i serdecznościach jakich nie szczędził mu Prezydent Komorowski jest co najmniej zastanawiające.
4. To była próbka możliwości naszego Prezydenta zaprezentowana podczas wizyty zagranicznej. Mogliśmy ją zobaczyć i usłyszeć ze względu na tradycję takich wspólnych konferencji prasowych Prezydentów USA z ich zagranicznymi gośćmi.
A przecież takich spotkań z przedstawicielami obcych państw, Prezydent Komorowski odbywa po kilka w każdym tygodniu i może dobrze, że relacji z tych spotkań jednak nie słyszymy i nie oglądamy.
A swoją drogą to co robią te zastępy doradców Prezydenta Komorowskiego?. Większość z nich ma przecież tytuły profesorskie i czy takie wystąpienia i szefa nie świadczą źle o ich pracy w Kancelarii Prezydenta?
Pełno ich wprawdzie w telewizjach i rozgłośniach radiowych gdzie perorują o przewagach prezydentury Komorowskiego na prezydenturą Kaczyńskiego ale w praktyce wygląda to zupełnie inaczej.
Tamten był mężem stanu co potwierdzają publikowane teraz przecieki z amerykańskich ambasad z Warszawy, Berlina, Paryża i Moskwy, a ten raczej nim nie będzie, skoro na spotkaniach z największymi tego świata pozwala sobie na takie gafy.