Ryzykowna gra resortu finansów

 

1. W tym roku deficyt finansów publicznych wyniesie aż 7, 5% PKB, a dług publiczny wzrośnie o ponad 100 mld zł więc minister finansów nie ma innego wyjścia jak poszukiwać źródeł jego finansowania. I nie specjalnie musi się starać bo zainteresowanie polskimi obligacjami jest wyjątkowo duże, szczególnie ze strony zagranicznego kapitału. Nie ma się zresztą czemu dziwić, skoro ich rentowność jest coraz wyższa i ostatnio została wywindowana do 5,5% w przypadku obligacji 10-letnich. Przy blisko 0 % stopach amerykańskiej Rezerwy Federalnej, Europejskiego Banku Centralnego czy Banku Anglii, wolnego kapitału na świecie jest co niemiara i poszukuje on atrakcyjnych lokat.

Polskie obligacje są w tej sytuacji wyjątkowo atrakcyjnym towarem, skoro 10-letnie obligacje chwiejącej się w ekonomicznych posadach Irlandii mają rentowność 6,5%, a więc tylko o 1 punkt procentowy większą. Dochodzi do tego jeszcze wielkość naszego rynku no i jego płynność. Inwestor może łatwo na nasz rynek wejść i w razie jakiejkolwiek niepewności równie łatwo z niego wyjść.

2. W tej sytuacji nic dziwnego,że wartość zaangażowania inwestorów zagranicznych w polskie obligacje w ciągu ostatniego roku podwoiła się. W sierpniu 2009 roku to zaangażowanie wynosiło około 72 mld zł ale już na koniec sierpnia 2010 roku urosło aż 124,4 mld zł. Kierownictwo resortu finansów i sprzymierzeni z rządem ekonomiści na każdym kroku podkreślają po kolejnych udanych przetargach obligacyjnych,że popyt na papiery był 2-3 krotnie wyższy niż przygotowana oferta, co ma budować zainteresowanie na kolejnych aukcjach.

Tyle tylko,że ten gwałtowny przyrost wartości naszych obligacji w rekach zagranicznych inwestorów ma niestety i złe strony. W sytuacji jakiegokolwiek zawirowania na rynkach, kapitał zagraniczny ucieka głównie z tak zwanych rynków wschodzących ( a więc także polskiego)powodując natychmiast załamanie kursu waluty krajowej. Tak dokładnie było na przełomie 2008 i 2009 roku. Po załamaniu na rynkach finansowych głównie w USA w ciągu kilku miesięcy zagraniczni inwestorzy zmniejszyli swoje zaangażowanie w Polsce z 64 mld zł do 56,5 mld zł a więc tylko o 7,5 mld zł, a spowodowało osłabienie złotego wobec euro o blisko 40%.

3. Czy zawirowania na rynkach finansowych są możliwe także w przyszłości. Oczywiście tak i ich powodem może być załamanie finansów Irlandii czy Hiszpanii. Rentowność obligacji 10-letnich tego pierwszego kraju zbliżyła się do 7% i w tej sytuacji rząd Irlandii zawiesił kolejne aukcje swoich obligacji prawdopodobnie do końca tego roku.

Niewiele lepsza jest sytuacja Hiszpanii. Rentowność obligacji tego kraju zbliża się do 4,5%, a 20% bezrobocie i spadek wartości PKB także w I półroczu tego roku nie najlepiej wróżą gospodarce tego kraju. Jakikolwiek niekorzystny rozwój wypadków w którymś z tych krajów może natychmiast spowodować odwrót nie tylko z ich rynków ale także rynków wschodzących. Większość krajów Europy Zachodniej przyjęła jednak dosyć radykalne programy oszczędnościowe w wyniku, których w roku 2011 poważnie obniżą deficyty swoich finansów publicznych. W tej sytuacji Polska będzie jednym z niewielu albo wręcz jedynym krajem , który tego nie zrobi. Deficyt finansów publicznych w Polsce w tym roku wyniesie około 7,5% PKB w roku następnym mimo tego ,że minister Rostowski mówi o poważnych oszczędnościach też nie będzie niższy niż 7% PKB, a dług publiczny z dużym prawdopodobieństwem może przekroczyć 60% PKB.

4.W tej sytuacji wszyscy ci inwestorzy którzy tak chętnie kupują nasze obligacje, jeszcze szybciej mogą się ich pozbywać, a to zatrzęsie kursem złotego, ze wszystkimi tego pozytywnymi ale i negatywnymi skutkami. Minister Rostowski prowadzi więc bardzo ryzykowną grę, dopuszczając do finansowania naszego długu w tak dużym zakresie inwestorów zagranicznych.

Może to bowiem doprowadzić przy jakimkolwiek zawirowaniu na rynkach finansowych do gwałtownego odpływu kapitału, wyraźnej dewaluacji naszej waluty, a wtedy przy tak ogromnych potrzebach pożyczkowych możemy mieć ogromny kłopot z finansowaniem naszego zadłużenia, a i koszty jego obsługi gwałtownie wzrosną. I znowu to my ostatecznie zapłacimy za gry Ministra Rostowskiego.

 

W tym roku deficyt finansów publicznych wyniesie aż 7, 5% PKB, a dług publiczny wzrośnie o ponad 100 mld zł więc minister finansów nie ma innego wyjścia jak poszukiwać źródeł jego finansowania. I nie specjalnie musi się starać bo zainteresowanie polskimi obligacjami jest wyjątkowo duże, szczególnie ze strony zagranicznego kapitału.