Tusk coraz bardziej zmęczony rządzeniem

1. Premier Donald Tusk wrócił z kolejnego w tym roku tygodniowego urlopu i wprawdzie zapowiada, że ma jeszcze 5 lat na realizację obietnic wyborczych (sugerując wyborcom jeszcze jedną kadencję) ale z tego co mówi i robi wyraźnie widać, że jest coraz bardziej zmęczony rządzeniem zarówno krajem jak i swoja partią. Jeżeli do tego dodać jego cechy charakteru i przyzwyczajenia wyniesione z dotychczasowego kierowania partią i rządem, które w jednym z wywiadów prof. Zyta Gilowska celnie nazwała kapryśnością i okrucieństwem to wygląda na to,że ostatni rok rządów Tuska może przynieść jeszcze wiele jego zaskakujących zachowań i decyzji.

2. Te dotychczasowe coraz wyraźniej dostrzegają jego koledzy partyjni i zaczynają krytykować, a najbardziej dobitnym przykładem tej krytyki był wywiad jakiego udzielił przewodniczący PO w województwie mazowieckim i rzecznik klubu PO w Sejmie Andrzej Halicki (zresztą polityczny przyjaciel Marszałka Schetyny), który w ostrych słowach wręcz zaatakował Tuska.

Halicki wytknął Tuskowi, że lubi lizusów, gromadzi wokół siebie złych ludzi i coraz bardziej podoba mu się „polityczny salon”, a nie kierowanie partią. Przypomniał także o kulisach odejścia Wicepremiera Schetyny z rządu ,stwierdzając ze Schetyna „miał prawo poczuć zdradzony”, bo decyzja w jego sprawie była „ mu po prostu zakomunikowana”. „Nie powinno się upokarzać ludzi „-podsumował. Reakcja na te słowa wprawdzie nie samego Premiera tylko jego najbliższego współpracownika rzecznika rządu Ministra Pawła Grasia, była wręcz niesłychana jak na standardy, którymi chełpi się Platforma. Graś stwierdził,że Halicki „się czegoś napalił”, a więc wprost sugerował,że mówiąc te słowa musiał być pod wpływem środków odurzających.

Nie znam środowiska Platformy pod tym względem ale nie sądzę,żeby moda na „zażywanie tego czy owego” przeniosła się tak szybko ze Szczecina do Warszawy. Mimo takiego otwartego ataku schetynowców, Tusk jak gdyby nigdy nic realizuje swoje kaprysy rekomendując na 8 wolnych miejsc do zarządu partii swoich zwolenników i wycinając stronników Schetyny.

3. Ale to jak układają się relacje w Platformie między jej czołowymi postaciami nie są przecież najważniejsze, choć to partia mająca pełnię władzy w Polsce. O wiele ważniejsze są wypowiedzi Premiera, a szczególnie jego działania związane z rządzeniem, a te nie wróżą nic dobrego. Prowokujące szlagworty w stylu „że nie ma nawet z kim przegrać”, „stabilność zapewniana przez jego rząd symbolizowana przez gwarantowanie ciepłej wody w kranie”, czy wymienianie jako sukcesów takich działań rządu, które już na pierwszy rzut oka sukcesami na pewno nie są, pokazują że stan Premiera Tuska mimo częstych urlopów dobry nie jest.

Bo czy można uznać za sukces budowę autostrad w sytuacji kiedy do tej pory zrealizowano zaledwie 20% tego co zaplanowano do roku 2012, albo wykorzystanie środków europejskich skoro przez 3,5 roku obowiązywania tej perspektywy finansowej wykorzystaliśmy ich zaledwie 16% ,czy o zawodowej armii w sytuacji zdziesiątkowania jej kadry dowódczej przez dwie wielkie katastrofy lotnicze i gremialne odejścia na emerytury 50-letnich generałów. A Tusk te właśnie dziedziny wymienił jako główne sukcesy swojego 3-letniego rządzenia.

4. Jeżeli do tego dodać brak zdecydowanej reakcji rządu i samego Premiera na zapaść finansów publicznych (propozycje okołobudżetowe przyjęte wczoraj przez rząd można określić jako stosowanie syropu na zaawansowania gruźlicę), niereagowanie na coraz bardziej widoczny szantaż Kremla wobec naszych prób zapewnienia sobie brakujących dostaw gazu i najbardziej uwłaczający godności Polaków kompletny brak reakcji na jawne już uciekanie strony rosyjskiej od odpowiedzialności za tragedię smoleńską, to trudno o bardziej jaskrawe przykłady, pogłębiających się kłopotów z rządzeniem.

Teraz jeszcze mamy zapowiedź Premiera o przeniesieniu swojego gabinetu z KPRM do budynku Sejmu z uzasadnieniem, którego nie powstydził by się nie jeden kabaret, co coraz dobitniej świadczy, że ucieka on od rzeczywistości w świat PR-u i sprzyjających mu mediów, bo realne rządzenie go wręcz wykańcza.

 

Premier Donald Tusk wrócił z kolejnego w tym roku tygodniowego urlopu i wprawdzie zapowiada, że ma jeszcze 5 lat na realizację obietnic wyborczych (sugerując wyborcom jeszcze jedną kadencję) ale z tego co mówi i robi wyraźnie widać, że jest coraz bardziej zmęczony rządzeniem zarówno krajem jak i swoja partią.