Arogancja władzy albo prowokacja

1. Wczoraj o godzinie 11 odsłonięto pośpiesznie zamontowano na ścianie budynku pałacu prezydenckiego tablicę upamiętniającą katastrofę smoleńską i dni żałoby z nią związane. Pół godziny wcześniej tablica została przywieziona i powieszona na ścianie przez 2 robotników, którzy podczas prowadzonych prac, umiejętnie zasłaniali się niebieską plandeką zawieszona na metalowej konstrukcji. Tekst, który został umieszczony na tej skromnej marmurowej płycie, mocowanie tablicy na ścianie, jak i późniejsza „ uroczystość” jej odsłonięcia, potwierdzają w całej rozciągłości podejście rządzącej Platformy do tego co się stało pod Smoleńskiem i późniejszą żałobę narodową. Domagacie się upamiętnienia tego wszystkiego na Krakowskim Przedmieściu, to macie, jest tablica, będzie jeszcze jedna w kaplicy prezydenckiego pałacu, wystarczy. Ci, którzy domagają się czegoś więcej, to sterowani przez polityków fundamentaliści, których w żaden sposób nie można uwzględniać.

2. Przypomnijmy w tej sprawie elementarne fakty. W dniach żałoby harcerze z obydwu największych organizacji ZHP i ZHR, postawili przed pałacem prezydenckim krzyż, na którym umieścili tabliczkę, na której zawarli wezwanie do władz „o budowę w tym miejscu pomnika, który będzie hołdem dla wszystkich ofiar katastrofy, oraz świadectwem pamięci o dniach żałoby narodowej”. Przez wiele tygodni po zakończeniu uroczystości żałobnych nikt z władz nie interesował się spełnieniem tego oczekiwania, aż nieoczekiwanie Prezydent- elekt Bronisław Komorowski w swoim pierwszym wywiadzie dla Gazety Wyborczej uznał, że jedną z pierwszych jego decyzji będzie usunięcie krzyża spod pałacu. Stwierdzenie to wywołało niesłychane emocje, a pod krzyżem pojawił się spontaniczny Komitet Obrońców Krzyża, którego członkowie zaczęli dzień i noc, pilnować krzyża. Wtedy urzędnicy Kancelarii Prezydenta doprowadzili do zawarcia pośpiesznego porozumienia z Kurią Warszawską i harcerzami, w którym zdecydowano o przeniesieni krzyża spod pałacu do kościoła św. Anny w zamian za mgliste zobowiązanie upamiętnienia katastrofy i żałoby z nią związanej.

3.Okazało się jednak, ze w momencie zawierania tego porozumienia, Kancelaria Prezydenta była w posiadaniu pisma od stołecznego Konserwatora Zabytków, który stwierdzał, że żadnego upamiętnienia ze względów konserwatorskich w tym miejscu być nie może. W związku z tym w dniu w którym chciano krzyż chciano przenieść do kościoła, doszło do przepychanek, ponieważ jego obrońcy uznali, że bez gwarancji ze strony władzy, iż do upamiętnienia w tym miejscu jednak dojdzie, krzyż powinien pozostać przed pałacem. Później przed pałacem dochodziło do różnego rodzaju incydentów, podczas których ludzi modlących się i pilnujących krzyża, obrażano, popychano, wyśmiewano, chcąc sprowokować zajścia, które pozwoliły by na wprowadzenie policji i w ten sposób zaprowadzenie porządku. Wszystko to nie dało jednak żadnego rezultatu, modlący się pod krzyżem jak byli tak są i dalej domagają się godnego upamiętnienia katastrofy smoleńskiej i dni żałoby narodowej. Wczorajsza „uroczystość” doprowadziła tylko do dodatkowego podgrzania atmosfery.

4. Jeżeli popatrzy się chłodno na to wszystko co dzieje się pod pałacem od blisko już 4 miesięcy, to gołym okiem widać, że Platforma w tej sprawie toczy cyniczną grę w której używane są wszystkie chwyty z arogancją władzy i prowokacjami na czele. Czy w normalnym, demokratycznym kraju, którego urzędujący Prezydent zginąłby w katastrofie lotniczej były by jakiekolwiek wątpliwości do upamiętnienia tego faktu w najbardziej godnym miejscu. A przecież w tej katastrofie zginął także Prezydent na uchodźstwie, 6 generałów, trzech wicemarszałków Sejmu i Senatu, kilkunastu parlamentarzystów, kilku szefów najważniejszych instytucji w państwie i wiele innych ważnych osób życia publicznego, które chciały uczcić 70 rocznicę zbrodni katyńskiej, zbrodni która przez blisko 50 lat była ukrywana, a jej czczenie było zakazane. Odpowiedź na to pytanie jest oczywista taka tragedia była by czczona przez każdą władzę i każdy naród. U nas rządzący dopuszczają się rzeczy niebywałych, w celu wymazania z pamięci społeczeństwa tej tragedii, a działania które w tej sprawie podejmują są nie tylko skrajnie aroganckie ale i prowokacyjne jakby testowana była wytrzymałość społeczna. Rachunek tej władzy zostanie jednak za te działania wystawiony wcześniej czy później. Zarówno przy urnach wyborczych jak i na kartach historii.

 

Wczoraj o godzinie 11 odsłonięto pośpiesznie zamontowano na ścianie budynku pałacu prezydenckiego tablicę upamiętniającą katastrofę smoleńską i dni żałoby z nią związane. Pół godziny wcześniej tablica została przywieziona i powieszona na ścianie przez 2 robotników, którzy podczas prowadzonych prac, umiejętnie zasłaniali się niebieską plandeką zawieszona na metalowej konstrukcji.