Minister Miller rozpoczął kampanię samorządową

1. Wczoraj w telewizji TVN24 szef MSWiA Minister Jerzy Miller, dwie doby po tragicznej powodzi, która zniszczyła ¾ 18 tysięcznego miasta Bogatynia, zaatakował burmistrza tego miasta i pochwalił jego sąsiada ze Zgorzelca. Trzeba przy tym dodać,że burmistrz Bogatyni jest członkiem PiS, a burmistrz Zgorzelca jest szefem lokalnych struktur PO.

Miller mówił tak „ gdyby burmistrz Zgorzelca był w Bogatyni to prawdopodobnie dzisiaj byśmy mieli trochę inną sytuację” i dalej „bardzo byłem ujęty skutecznością i takim profesjonalnym podejściem burmistrza w Zgorzelcu. W Bogatyni tej skuteczności zabrakło. Jak słyszałem po przyjeździe do Bogatyni, ze burmistrz nie wie jaki jest stan wody i jak poziom wody zmienia się z godziny na godzinę to byłem zaskoczony”.

2. Ministrowi Millerowi szlak do ataku na władze samorządowe przetarł jeszcze w maju tego roku (podczas pierwszej fali powodziowej) sam Premier Donald Tusk, który na pretensje ludzi poszkodowanych przez powódź z miejscowości Proszówki w województwie małopolskim zareagował następująco „ trzeba było sobie wybrać lepszego wójta”.

Mimo że to „specyficzne wsparcie” dla władz samorządowych zmagających się ze skutkami gigantycznej majowej powodzi, odbyło się się przed licznymi kamerami telewizyjnymi i mikrofonami radiowymi, nikt nie śmiał zwrócić uwagę Panu Premierowi, na wyjątkową niestosowność tej wypowiedzi. Tej niestosowności nie dojrzał ani sam Premier ani jego otoczenie także później, kiedy emocje opadły, a przeprosiny w tej sprawie niestety nigdy nie padły. Ciągle jeszcze pamiętamy wyjątkowo niestosowną wypowiedź Premiera Włodzimierza Cimoszewicza, który podczas pamiętnej powodzi 1997 roku przypominał powodzianom właśnie w województwie dolnośląskim o „konieczności ubezpieczania się”.

Ale ta wypowiedź nagłaśniana regularnie przez media,kosztowała ówczesne SLD gorszy wynik wyborczy w wyborach parlamentarnych i utratę władzy w kraju. W przypadku Premiera Tuska ta wypowiedź została zaprezentowana tylko raz i tylko w mediach publicznych, po 3 miesiącach trudno ją gdziekolwiek znaleźć, a dziennikarze nie rozbierają jego słów na czynniki pierwsze.

3. „Najlepszą obroną jest atak” tą klasyczną zasadę zastosował w maju premier Tusk, a teraz Minister Miller. Ponieważ i wtedy w maju i podczas kolejnej fali powodzi w czerwcu i teraz w sierpniu, władze rządowe mają sporo na sumieniu to najlepiej zaatakować samorządowców, których gminy zostały dotknięte skutkami powodzi, przynajmniej oskarżeniami o nieudolność.

Minister Miller zjawił się w Bogatyni o godzinie 3 nad ranem co najmniej kilkanaście godzin po apogeum kataklizmu w tym mieście i przepytywał burmistrza o poziom wody w Miedziance (lokalnym potoku, który zamienił się w rwącą rzekę) w sytuacji kiedy ten poziom już od godziny 17 w sobotę się obniżał. Szkoda ,że minister przy okazji nie wyjaśnił, dlaczego starosta turoszowski musiał próbować przedostawać się samochodem z Bogatyni właśnie do Turoszowa ,żeby przekazać do centrum zarządzania kryzysowego informacje o potrzebach niszczonego przez wodę miasta (czego mało nie przypłacił życiem) bo nie było żadnej innej formy łączności, za co jak się wydaje odpowiada administracja rządowa.

Minister Miller razem z Ministrem z Klichem powinni wyjaśnić także jak to się stało,że zadysponowane przez szefa wojsk inżynieryjnych generała Lalkę już o godz.13 w sobotę 4 łodzie , jedna amfibia i 20 (słownie dwudziestu) żołnierzy pojawiło się w Bogatyni dopiero razem z Ministrem Millerem a więc po kilkunastu godzinach, skoro te siły i środki miały być dostarczone do tego miasta z odległości nie większej niż 100 kilometrów.

Wreszcie szkoda, ze minister nie wyjaśnił dlaczego na wniosek rządu przyjęta niedawno specustawa powodziowa dotyczy tylko powodzi majowej i czerwcowej i teraz, żeby udzielić pomocy Bogatyni i innym miejscowościom dotkniętym powodzią sierpniową trzeba zwoływać nadzwyczajne posiedzenia Sejmu i Senatu i dokonywać w niej kolejnych zmian.

4. Zresztą porównywanie tego co stało się w Bogatyni, gdzie w ciągu 2 godzin woda z lokalnego potoku, który na co dzień można było przejść lekko mocząc nogi, zalała ¾ miasta z sytuacją Zgorzelca, który na kilkanaście godzin wcześniej wiedział, że idzie do niego wysoka fala w związku z przerwaniem tamy w zbiorniku przemysłowym, jest z założenia tendencyjne.

Burmistrz Bogatyni sam ratował ludzi przed śmiercią wyciągając niektórych przez okna bo drzwi były już zablokowane przez wodę. Każdy ratownik był na wagę złota, bo przez pierwsze kilka godzin powodzi w Bogatyni ratownikami byli tylko jej mieszkańcy i kilkudziesięciu strażaków ochotników z miejscowej straży pożarnej. Burmistrz Zgorzelca natomiast mógł się ograniczyć do wydawana poleceń setkom strażaków i kilkudziesięciu żołnierzom, którzy przybyli do Zgorzelca na kilkanaście godzin przed nadejściem fali kulminacyjnej Szkoda, że po wizycie w totalnie zniszczonym mieście , odciętym od świata, gdzie ludzie proszą o chleb i wodę,

Minister Miller zamiast powiedzieć jaką pomoc uruchomi rząd, rozpoczął perfidne rozgrywki polityczne tylko dlatego,że nie podoba mu się opcja polityczna burmistrza Bogatyni. Panie ministrze to nie tylko nieładnie, Pan swoimi wypowiedziami dotyczącymi samorządowców, łamie standardy demokratycznego państwa. Premier Pana nie skarci, bo sam używał takich „tanich chwytów”, ale może przynajmniej skarci Pana opinia publiczna.

Wczoraj w telewizji TVN24 szef MSWiA Minister Jerzy Miller, dwie doby po tragicznej powodzi, która zniszczyła ¾ 18 tysięcznego miasta Bogatynia, zaatakował burmistrza tego miasta i pochwalił jego sąsiada ze Zgorzelca. Trzeba przy tym dodać,że burmistrz Bogatyni jest członkiem PiS, a burmistrz Zgorzelca jest szefem lokalnych struktur PO.