Wszystkie ręce na pokład

1. Wszystkie ręce na pokład zawołał podczas wieczoru wyborczego Premier Donald Tusk i zapowiedział intensyfikację swojego udziału w kampanii wyborczej Bronisława Komorowskiego.

Nie ma innego wyjścia , kandydat Platformy na Prezydenta nie wygrał ani w pierwszej turze wyborów ani nie zdobył nad Kaczyńskim kilkunastu punktów procentowych przewagi tak jak to zapowiadano od paru tygodni i jak potwierdzały to liczne sondaże między innymi sondażowni wykonujących jednocześnie zlecenia dla Ministerstwa Skarbu Państwa.

Dosłownie zaczynają to rozumieć ministrowie rządu Donalda Tuska i już zupełnie otwarcie angażują się w kampanię wyborczą kandydata Platformy Marszałka Bronisława Komorowskiego.

2.Właśnie wczoraj jeden z nich wiceminister finansów Dominik Radziwiłł stwierdził ni mniej ni więcej tylko, „że wygrana Jarosława Kaczyńskiego miałaby negatywny wpływ na rynki i polskiego złotego”. Temu stwierdzeniu nie towarzyszy oczywiście żadna merytoryczna argumentacja, ale cóż Premier nakazał to każdy z ministrów musi zrobić coś co zohydzi konkurenta albo nim nastraszy i w ten sposób przysporzy wyborców Komorowskiemu.

Tyle tylko, że ta wypowiedź jest zupełni absurdalna co więcej podobnymi stwierdzeniami straszono w kampanii parlamentarnej roku 2005 , którą wygrało ostatecznie Prawo i Sprawiedliwość. Mimo to, że rządziło tylko 2 lata, a w tym czasie było 2 Premierów Kazimierz Marcinkiewicz i Jarosław Kaczyński to okres ten był okresem prosperity dla polskiej gospodarki na niespotykaną dotychczas skalę.

Oczywiście zdaję sobie sprawę, że zostanę zaraz pouczony że rozwój ten nie miał żadnego związku z działaniami rządów Marcinkiewicza i Kaczyńskiego, choć ci sami ludzie jednym tchem są gotowi zaświadczyć, że przez obecny kryzys przeszliśmy suchą nogą tylko dzięki światłym rządom Donalda Tuska.

3.Przypomnijmy, że okres 2006 -2007 to przede wszystkim okres bardzo szybkiego wzrostu PKB, w roku 2006 był to wzrost o 6,2%, a w 2007aż o 6,8% . Były to najwyższe przyrosty PKB w całym ostatnim 10-leciu.

Konsekwencją tego wysokiego wzrostu była bardzo dobra sytuacja budżetu państwa i szerzej finansów publicznych co pozwoliło na sprowadzenie deficytu finansów publicznych do poziomu 1,9% PKB na koniec 2007 roku i zakończenie przez Komisję Europejską procedury nadmiernego deficytu wobec Polski (w 2009 roku te procedurę wobec Polski Komisja Europejska wszczęła ponownie).

To właśnie wysoki wzrost gospodarczy i bardzo dobra sytuacja budżetu państwa dały możliwość obniżki składki rentowej aż o 7punktów procentowych, obniżenia stawek podatku PIT, a także wprowadzenia ulgi podatkowej na dzieci i becikowego. Wszystkie te posunięcia spowodowały, że około 30 mld zł zamiast w budżecie państwa znalazło się w kieszeniach podatników i było podstawą podtrzymania popytu w kryzysowych latach 2008-2009.

Ale dobra sytuacja gospodarcza i stabilna sytuacja finansowa Polski były bardzo dobrze oceniane przez rynki i w związku z tym lata 2006-2007to najwyższy w całym 20-letnim okresie transformacji napływ bezpośrednich inwestycji zagranicznych do Polski. W roku 2006 było to 15, 7 mld euro a w roku 2007 aż 17,2 mld euro. W żadnym innym roku tego 20 lecia bezpośrednie inwestycje zagraniczne nie były tak wysokie i tylko 3 razy zbliżyły się do 10 mld euro.

4. Mógłbym tak wyliczać jeszcze bardzo długo,ale już te dane statystyczne dobitnie udowadniają jak absurdalna jest teza postawiona przez wiceministra finansów. Zwycięstwo Jarosława Kaczyńskiego ( choć uprawnienia Prezydenta RP w sprawach gospodarczych są cokolwiek ograniczone) powinno sprzyjać raczej uspokojeniu rynków.

Ponadto będzie ono dla nich gwarantem, że jedno władztwo, które nam grozi w przypadku zwycięstwa Komorowskiego nie spowoduje przyzwolenia na nic nierobienie rządu z czym mamy do czynienia przez ostatnie 3 lata i na zamiatanie najtrudniejszych problemów pod dywan. Donald Tusk przy niektórych rodzajach poparcia udzielanych Komorowskiemu między innymi przez Andrzeja Wajdę czy Władysława Bartoszewskiego łapał się wręcz za głowę.

Wydaje się, że przy tym specyficznym poparciu udzielonym Komorowskiemu przez ministra swego rządu powinien się raczej złapać za długopis i podpisać jego dymisję, bo ministrowi finansów pod żadnym pozorem nie wolno wypowiadać słów, które mogą wpływać negatywnie na stabilność naszych finansów.

Wszystkie ręce na pokład zawołał podczas wieczoru wyborczego Premier Donald Tusk i zapowiedział intensyfikację swojego udziału w kampanii wyborczej Bronisława Komorowskiego.