Tusk straszy w sposób zupełnie nieodpowiedzialny

1.Premier Donald Tusk w udzielonym ostatnio wywiadzie Gazecie Wyborczej mówi między innymi „Jeżeli przegramy te wybory, to możemy stać się kolejnym zdestabilizowanym krajem w Europie. Dziś grozi to Grecji, a być może innym krajom europejskim. Polsce na szczęście nie”. I dalej „ Musimy pamiętać,że nie dostaliśmy stabilności gospodarczej na wieki. Te wybory mogą być krytycznym momentem. Możemy stracić tę stabilność”. 

Jeżeli Premier rządu twierdzi, że przegrana w wyborach prezydenckich kandydata Platformy może spowodować realizację w Polsce greckiego scenariusza, to w zestawieniu z obrazami medialnymi pokazującymi sytuację w Grecji w poprzednim tygodniu, należy zacząć bić na trwogę.

Strajk generalny ,zamieszki na ulicach, nawet ofiary śmiertelne to perspektywa, która musi przerażać. Zwłaszcza jeżeli weźmie się pod uwagę przyczyny tych wielkich niepokojów społecznych. Spadek PKB w tym i następnym roku, zerowy wzrost w roku 2012, a w konsekwencji ciągłe pogarszanie stanu finansów publicznych aż do powiększenia się długu publicznego do 150 % PKB. To jest obecny obraz Grecji i nie będzie się on niestety zmieniał się na lepsze przez najbliższe kilka lat.

Czy polski Premier miał na myśli taką właśnie destabilizację? Czy strasząc w ten sposób Polaków wie, że straszy ich konsekwencjami swych nieudolnych rządów?

2. Polski na szczęście nie można porównywać do Grecji ale stan finansów publicznych naszego kraju przez dwa lata rządów Donalda Tuska gwałtownie się pogorszył i jak wynika z przesłanego przez rząd do Komisji Europejskiej Programu Konwergencji będzie się pogarszał dalej.

Na koniec 2007 roku a więc wtedy kiedy rząd Jarosława Kaczyńskiego kończył swoją działalność dług publiczny wynosił 520 mld zł. Na koniec 2009 roku już blisko 690mld zł (czyli 51% PKB) i to mimo sztuczek księgowych ministra Rostowskiego wypychających część zobowiązań państwa poza obszar finansów publicznych (np. przeniesienie wydatków drogowych do Krajowego Funduszu Drogowego, który zdaniem ministra finansów nie jest częścią sektora publicznego).

Jeszcze bardziej niepokojące są prognozy Międzynarodowego Funduszu Walutowego i Komisji Europejskiej dotyczące kształtowania się długu publicznego w przyszłości. Wynika z nich,że mimo zaklęć ministra Rostowskiego polski dług publiczny śmiało zmierza do astronomicznej kwoty 1000 mld zł.

Zdaniem MFW i KE dług publiczny na koniec 2010 roku wyniesie 806 mld zł czyli około 57 % PKB czyli przekroczy II próg ostrożnościowy z ustawy o finansach publicznych wynoszący 55% PKB ,a na koniec roku 2011 wyniesie aż931 mld zł czyli około 61,5% PKB. W ten sposób dług publiczny przekroczony próg konstytucyjny wynoszący 60 % PKB. Jeżeli dług publiczny będzie rósł w tym tempie (przyrost o ponad 100 mld zł rocznie) to w połowie 2012 roku przekroczy wspomniane 1000 mld zł czyli 1 bilion zł.

3.Z danych zaprezentowanych wyżej wynika więc czarno na białym,że to pozostawanie Donalda Tuska u władzy jest coraz większym zagrożeniem dla polskich finansów publicznych. Jeżeli sytuacja będzie przebiegała według wyżej przedstawionych prognoz to wciągu tej kadencji rządu dług publiczny ulegnie podwojeniu z 520mld zł do blisko 1 biliona zł.

To narastanie długu następuje mimo gwałtownej wyprzedaży majątku państwowego, która w ciągu dwóch ostatnich lat ma przynieść aż 35-40 mld zł wpływów.Gdyby tej wyprzedaży nie było sytuacja finansów publicznych byłaby jeszcze gorsza.

Wygląda więc na to, że Premier strasząc Polaków wariantem greckim albo zachował się w sposób nieodpowiedzialny albo też ostrzega nas przed skutkami swoich rządów. Dla przerwania narastania długu publicznego konieczne będą niestety znaczące podwyżki podatków i drastyczne cięcia wydatków budżetowych w tym głównie z obszaru polityki społecznej.

Takie właśnie pociągnięcia greckiego rządu wywołały w tym kraju ogromne niepokoje społeczne. Czyżby Pan Premier zapowiada podobny rozwój wypadków w Polsce?

Premier Donald Tusk w udzielonym ostatnio wywiadzie Gazecie Wyborczej mówi między innymi „Jeżeli przegramy te wybory, to możemy stać się kolejnym zdestabilizowanym krajem w Europie. Dziś grozi to Grecji, a być może innym krajom europejskim. Polsce na szczęście nie”. I dalej „ Musimy pamiętać,że nie dostaliśmy stabilności gospodarczej na wieki. Te wybory mogą być krytycznym momentem. Możemy stracić tę stabilność”.