Witaj: Niezalogowany | LOGOWANIE | REJESTRACJA
Kryzys finansowy w Europie dopiero się zaczyna
Wysłane przez Zbigniew Kuźmiuk w 07-05-2010 [19:15]
1. Wydawało się, że podjęta w ostatnią niedzielę decyzja ministrów finansów krajów eurogrupy o udzieleniu pomocy finansowej Grecji zakończy spekulacje dotyczące niepewnej przyszłości tego kraju. Pakiet pomocowy wydawał się wyjątkowo zasobny (110 mld euro) i długoterminowy (na 3 lata).Wszystko to miało przekonać rynki finansowe, że dalsza gra na wzrost rentowności greckich obligacji , a także na osłabianie euro wobec dolara nie mają już sensu.
Stało się jednak inaczej. Reakcja greckiego społeczeństwa (strajk generalny) i gwałtowne protesty na ulicach, które przerodziły się w zamieszki (niestety z ofiarami śmiertelnymi), pokazały że greckiemu rządowi nie uda się bezkolizyjnie przeprowadzić drastycznych oszczędności budżetowych.
2.Trudno się zresztą dziwić społeczeństwu greckiemu bo podwyżka podstawowej stawki VAT aż o 4% (z 19 do 23%) zaowocuje zapewne znacznymi podwyżkami cen wszystkich dóbr i usług co szczególnie odbije się na budżetach najmniej zamożnych rodzin. Podwyżki stawek podatku akcyzowego aż o 10% (paliwa, alkohole,wyroby tytoniowe) dotkną także wszystkich Greków.
Wreszcie zamrożenie płac w sferze budżetowej do roku 2014 z jednoczesną likwidacją 13 i 14 pensji, a także wyrównanie wieku emerytalnego kobiet i mężczyzn to także uderzenie w tych najmniej i średnio zarabiających. Mimo przyjęcia tych wszystkich rozwiązań przez grecki parlament, wrzenie społeczne nie ustaje i trudno wyrokować kiedy te gwałtowne protesty i strajki się skończą.
3. Poza tym pomoc dla Grecji przyszła za późno i to głównie jak się wydaje za sprawą Niemiec. Pani Kanclerz Merkel zamiast postawić sprawę jasno przed niemieckim społeczeństwem, że jak nie pomożemy Grecji to ucierpią niemieckie banki, które pożyczyły Grecji około 80 mld euro zwlekała z wyrażeniem zgody obawiając się nerwowej reakcji społeczeństwa prze wyborami lokalnymi, które się mają odbyć 19maja. I tak ostatecznie zgodę na pomoc musiała wyrazić wcześniej ale niestety na tyle późno,że rynki finansowe uznały,że Grecja mimo tej pomocy będzie musiała ogłosić częściową niewypłacalność.
Poza tym rynki wytypowały już niestety kolejne ofiary i są nimi Portugalia i Hiszpania. Portugalia z deficytem finansów publicznych wynoszącym w 2010 roku prawie 9% PKB i długiem publicznym sięgającym już 80% PKB (125 mld euro ) i Hiszpania z deficytem wynoszącym blisko 10% PKB i długiem blisko70% PKB (560 mld euro) jak najbardziej na takie ofiary się nadają zwłaszcza,że w najbliższych dwóch miesiącach muszą wykupić przynajmniej kilkadziesiąt miliardów swojego długu.
Może im się to nie udać albo też rentowność obligacji jakie będą te kraje musiały sprzedać przekroczy 10% i rozpocznie się scenariusz grecki. W kolejce są jeszcze Irlandia ,która ma wprawdzie dług wynoszący zaledwie 80 mld euro ale deficyt finansów publicznych na ten rok podobny do greckiego blisko 12% PKB i Włochy,których wysokość długu publicznego aż strach wymieniać 1,7 biliona euro, a więc suma wręcz niewyobrażalna.
W tej sytuacji nie dziwią obliczenia niektórych ekonomistów,którzy twierdzą, że do zażegnania zbliżającej się katastrofy Unia będzie potrzebowała aż 2 bln euro czyli pieniądze, których w takiej wysokości nie ma w Europie.
4.Jak na tym tle wygląda Polska, niestety mimo optymizmu Premiera coraz gorzej. Chwalenie się 2-3% wzrostem PKB niewiele daje bo dramatycznie pogarsza się sytuacja finansów publicznych. Deficyt finansów publicznych na ten rok przekracza 7% PKB, a dług publiczny na koniec roku wyniósł 680mld zł (51% PKB) i mimo kreatywnej księgowości ministra finansów przekroczył I próg ostrożnościowy.
Tylko w ostatnich 3dniach na skutek osłabienia złotego do euro o blisko 30 groszy dług ten wzrósł o 60 mld zł ( część zagraniczna naszego długu publicznego wynosi około 200 mld zł, osłabienie złotego o 1 grosz powoduje wzrost długu o 2 mld zł) co pokazuje,że minister finansów w zasadzie już nie panuje nad naszym zadłużeniem. Zresztą ostatnie kilka dni na giełdzie pokazuje, że nasza stabilność gospodarcza jest bardzo iluzoryczna.
Złoty jako jedyna waluta tzw.gospodarek wchodzących osłabił się aż o kilkanaście procent co pokazuje,że jego umacnianie w ostatnich kilku miesiącach było wynikiem czystej spekulacji a nie tzw. fundamentów co nam próbowali wmówić rządzący i domorośli ekonomiści.
Jeżeli kryzys w strefie euro będzie się rozwijał nasze finanse publiczne będą w coraz gorszym stanie (wzrost części zagranicznej długu na skutek spadku wartości złotego) i coraz trudniej będzie nam pożyczać pieniądze na obsługę długu publicznego co więcej trzeba będzie za nie płacić. Chciałbym być złym prorokiem ale scenariusz grecki czai się za ścianą.
Wydawało się, że podjęta w ostatnią niedzielę decyzja ministrów finansów krajów eurogrupy o udzieleniu pomocy finansowej Grecji zakończy spekulacje dotyczące niepewnej przyszłości tego kraju.