Kłamaliśmy rano, kłamaliśmy wieczorem

1. Przypominacie sobie Państwo to słynne stwierdzenie socjaldemokratycznego Premiera Węgier, Ferenca Gyurcsany, który na zamkniętym spotkaniu ze swoimi współpracownikami we wrześniu 2006 roku przyznał się,że regularnie kłamał w sprawie stanu finansów państwa byleby tylko jego formacja wygrała wybory parlamentarne. Po wycieku taśmy z przebiegu tego spotkania do mediów publicznych przez wiele tygodni w Budapeszcie trwały gwałtowne protesty uliczne domagające się podania się premiera i w konsekwencji całego węgierskiego rządu do dymisji.

Ostatecznie do tego nie doszło ale parę miesięcy później rząd Gyurcsanego musiał dokonać w węgierskim budżecie drastycznych cięć wydatków ale także podwyżek podatków ale i to było mało. Węgry pozyskały ponad 20 mld USD pożyczki z Międzynarodowego Funduszu Walutowego aby bez zawirowań obsługiwać swój dług publiczny. Te posunięcia spowodowały spadek PKB i wzrost bezrobocia, na co dodatkowo nałożyły się skutki światowego kryzysu gospodarczego. Rok 2010 będzie pierwszym od 4 lat okresem, w którym gospodarka węgierska osiągnie wreszcie symboliczny wzrost PKB.

2. Przypominam tą historię w związku z tym,że w podobny sposób jesteśmy informowani przez polski rząd o stanie naszych finansów publicznych. 

Powołanie Krajowego Funduszu Drogowego i nakazanie mu pożyczenia 7,5 mld zł poprzez emisję obligacji w roku 2009 i kolejnych kolejnych 10 mld zł w roku 2010,a następnie nie zaliczenie tego funduszu do sektora finansów publicznych pomniejszyło rzeczywisty deficyt finansów publicznych przynajmniej o 17,5 mld zł. Podobne skutki ma pozwolenie w 2009 roku Funduszowi Ubezpieczeń Społecznych na pożyczenie 8 mld zł w bankach komercyjnych aby tylko sprostać wypłatom emerytur, czy pozwolenie na pożyczanie Polskiej Agencji Rozwoju Przedsiębiorczości, która obsługuje środki unijne, a w celu zapewnienia tzw. wkładu krajowego pożycza miliardy w bankach komercyjnych.

Likwidacja Funduszu Rezerwy Demograficznej i wliczenie6,5 mld zł tam zgromadzonych do dochodów budżetu na 2010 rok wprawdzie zmniejsza deficyt budżetowy w tym roku i nie powoduje zaliczenia tej kwoty formalnie do długu publicznego ale tych pieniędzy przecież zabraknie już za kilka lat kiedy wyraźnie wzrośnie liczba osób pobierających emerytury, a będzie malała ilość osób płacących składki.

Minister Finansów pełnymi garściami korzysta także ze środków europejskich,dostaje je bowiem z budżetu unijnego w postaci zaliczek, a przekazuje do beneficjentów z wielomiesięcznym opóźnieniem i to dlatego wydzielony budżet środków unijnych w 2010 roku zamknie się deficytem wynoszącym ponad 14 mld zł.

Trwa cały czas zamieszanie wokół wysokości składki jaką ZUS ma przekazywać OFE. Do tej pory przekazuje 7,3%, minister finansów chce,żeby przekazywał tylko 3%,reszta miałaby zostać w ZUS a to zmniejszałoby dotacje budżetowe do ZUS o 13 mld zł rocznie.Rozkłada to wprawdzie II filar ubezpieczeń emerytalnych ale zmniejsza deficyt finansów publicznych aż o 1% PKB.

3.Gdyby zliczyć skutki finansowe choćby tylko tych wyżej wymienionych operacji przeprowadzonych przez ministra finansów to okazałoby się ,że deficyt budżetowy na ten rok nie wynosił 52mld zł a ponad 100 mld zł, a minister dokonuje tych posunięć tylko po to aby wykazać,że deficyt finansów publicznych na koniec 2009 roku nie przekroczył 50% PKB, a na koniec 2010 roku nie przekroczy 55% PKB czyli tzw. progów ostrożnościowych z ustawy o finansach publicznych.

Przekroczenie każdego z tych progów znacząco utrudnia przygotowanie budżetu państwa na rok następny, a ponadto pogarsza reputację ministra finansów i w konsekwencji rządu w kraju i za granicą, a to z kolei podwyższa koszty obsługi długu, a nawet może utrudnić jego finansowanie.

Robienie takich sztuczek przypomina więc do złudzenia to kłamanie rano i kłamanie wieczorem,żeby tylko opinia publiczna się o tym nie dowiedziała.

Minister i rząd liczą na cud,że wzrost gospodarczy powróci do poziomu 6% rocznie a wtedy dochody budżetowe na tyle wzrosną, że pozwolą pokryć te wszystkie zobowiązania narastające tak lawinowo w ciągu ostatnich 3 lat. Tak się jednak nie stanie, wzrost polskiej gospodarki w ciągu najbliższych paru lat i to przy optymistycznych założeniach będzie oscylował wokół 3-4% PKB,a to stanowczo za mało aby znacząco poprawić stan polskich finansów publicznych

Pozostaje więc gwałtowna wyprzedaż majątku narodowego i łagodzenie w ten sposób narastających napięć w finansach publicznych. Ale przychody z prywatyzacji rzędu 25 mld zł rocznie mogą wystąpić tylko w 2010 i 2011 roku co będzie dalej można sobie wyobrazić.

Jeżeli Platforma wygra wybory parlamentarne pod koniec 2011 roku dokona drastycznych redukcji wydatków budżetowych (być może nawet obniżek płac w sferze budżetowej) i podwyżki podatku VAT co obciąży wszystkich konsumentów ale przyniesie parę miliardów złotych rocznie dodatkowych dochodów budżetowych. Tak będą wyglądały konsekwencje kłamania przez rząd rano i wieczorem w spawie stanu finansów publicznych za co za parę lat zapłacą wszyscy Polacy.

Przypominacie sobie Państwo to słynne stwierdzenie socjaldemokratycznego Premiera Węgier, Ferenca Gyurcsany, który na zamkniętym spotkaniu ze swoimi współpracownikami we wrześniu 2006 roku przyznał się,że regularnie kłamał w sprawie stanu finansów państwa byleby tylko jego formacja wygrała wybory parlamentarne.