Rozgardiasz w rządzie Tuska

1. W lutym tego roku rząd przyjął program konsolidacji finansów publicznych na lata 2010-2013, a na jego podstawie także aktualizację programu konwergencji,którą przekazał Komisji Europejskiej w Brukseli. W obydwu dokumentach przyjęto,że zaproponowane przez Minister Pracy zmiany w systemie emerytalnym ostatecznie nie wejdą w życie, ponieważ tak naprawdę demontowały by reformę emerytalną z 1999 roku.

Przypomnijmy dla porządku parę szczegółów tej propozycji. Jakieś 3 miesiące temu na wspólnej konferencji prasowej Minister Finansów i Minister Pracy przedstawili propozycję zmniejszenia składki odprowadzanej do OFE z 7,3% do 3% wynagrodzenia co pozwoliłoby budżetowi zaoszczędzić około 13 mld zł rocznie ponieważ o taką kwotę zmniejszyłyby się jego transfery do OFE.

Propozycja spotkała się z krytyką większości ekonomistów, zdystansował się od niej także sam Premier Tusk i jego główny doradca minister Michał Boni, podkreślając,że nie jest to propozycja rządowa.

2.W związku z tym wydawało się, że jest to już pomysł nieaktualny, a tu jak gdyby nigdy nic we wczorajszym wywiadzie dla gazety Dziennik Gazeta Prawna Minister Pracy poinformowała,że kontynuowane są prace nad zmianą systemu emerytalnego gdzie propozycja zmniejszenia składki przekazywanej do OFE jest propozycją kluczową.

Dodano do niej także możliwość wycofania z OFE zgromadzonej tam składki kobietom powyżej 55 roku życia i mężczyznom powyżej 60 roku życia a nawet możliwość wyboru systemu emerytalnego ( tylko ZUS albo ZUS i OFE ) dla wszystkich będących w nowym systemie emerytalnym i dla tych, którzy dopiero wchodzą na rynek pracy.

Wszystkie te rozwiązania tak naprawdę oznaczają zakwestionowanie reformy emerytalnej.

3.Zaproponowane przez resort pracy rozwiązania mimo tego, że zostały ubrane w atrakcyjne na pierwszy rzut oka propozycje dla ubezpieczonych w II filarze, sugerująces wobodę w wydatkowaniu środków zgromadzonych w OFE, a nawet możliwość powszechnej rezygnacji z ubezpieczenia w OFE, niestety nie służą dobru ubezpieczonych ale są rozpaczliwą próbą ratowania finansów państwa przed bankructwem.

Głównym celem proponowanych zmian jest więc jak już wcześniej zaznaczyłem zmniejszenie wydatków budżetowych przynajmniej o 13 mld zł ( w warunkach roku 2011) a więc zmniejszenie deficytu finansów publicznych o 1% PKB rocznie co stwarzałoby również szansę na nieprzekroczenie przez dług publiczny 55% PKB, czyli II progu ostrożnościowego z ustawy o finansach publicznych.

Trzeba jednak zdawać sobie sprawę,że tak duża ingerencja w wielkość środków przekazywanych do OFE, a także możliwość wypłacania zgromadzonych tam oszczędności na 10 lat przed przejściem na emeryturę dla kobiet i na 5 lat przez mężczyzn oraz powszechna możliwość wyboru systemu ubezpieczeniowego (tylko ZUS czy ZUS i OFE)oznacza prawdopodobnie zakwestionowanie istnienia OFE. Zgromadziły one do tej pory oszczędności 14,4 mln ubezpieczonych i była to na koniec 2009 roku kwota 178,6 mld zł.

Ponieważ za gromadzenie tych oszczędności od każdych 100 zł wpłaty OFE pobierały do tej pory 7% wynagrodzenia, a także za zarządzanie aktywami kolejne 2,8% to suma tych prowizji od każdych wpłaconych 100 zł wynosiła 10 zł. Do tej pory więc OFE zarobiły blisko 18 mld zł i bardzo zasadne jest pytanie do obecnego rządu dlaczego zapłaciliśmy tak duże pieniądze tym firmom skoro teraz gotowi jesteśmy przyjąć propozycje ustawowe,które kwestionują sens ich dalszego istnienia.

Czy rząd Donalda Tuska zachowuje się odpowiedzialne,skoro po 10 latach funkcjonowania nowego systemu ubezpieczeń emerytalnych na skutek braków w kasie państwa chce go w praktyce zlikwidować? Czy jest możliwe w normalnie funkcjonującym rządzie,że co innego publicznie na temat przyszłości systemu emerytalnego mówi sam Premier i jego strategiczny doradca minister Michał Boni a co innego Minister Finansów i Minister Pracy?

W lutym tego roku rząd przyjął program konsolidacji finansów publicznych na lata 2010-2013