Bezrobocie będzie rosło do końca 2012 roku

1. W poprzednim tygodniu rząd po tygodniowych przepychankach pomiędzy PO i PSL, rząd przyjął i przesłał Komisji Europejskiej zaktualizowany program konwergencji do roku 2012. Większość komentatorów tego programu skupiła się na takich danych makroekonomicznych jak wzrost PKB, czy wysokość deficytu finansów publicznych albo długu publicznego w relacji do PKB.

Wzrost gospodarczy w latach 2010-2012 ma wynieść zdaniem rządu odpowiednio 3%, 4,5% i 4,2%. Deficyt finansów publicznych w relacji do PKB odpowiednio 6,9%, 5,9% i 2,9%. Dług publiczny w relacji do PKB odpowiednio 53%, 56,3% i 55,8%. 

W komentarzach zwracano uwagę na prognozowane wyraźne przyśpieszenie wzrostu gospodarczego, a szczególnie na wyraźne zmniejszanie deficytu finansów publicznych do 2,9% PKB tak aby na koniec 2012 roku polskie finanse publiczne spełniały jedno z kryteriów z Maastricht. Wprawdzie w dokumencie nie zaprezentowano instrumentów,które mają doprowadzić do takiego zmniejszenia deficytu finansów publicznych ale przedstawione liczby spełniają oczekiwania Komisji Europejskiej.

Okazuje się jednak,że nie wszystkie dane makroekonomiczne nawet według prognoz rządu będą się kształtowały tak optymistycznie.

2. Najgorsze informacje zawarte w programie konwergencji dotyczą rynku pracy. Już rok 2009 był dla tego rynku fatalny. Od grudnia 2008 do stycznia 2010 bezrobocie wzrosło z 9,5% do 12,8%, a więc o 3,3% czyli o około600 tys. osób. Po raz pierwszy od paru lat liczba bezrobotnych znowu przekroczyła 2 miliony i wyniosła 2,052 mln osób. W kolejnych miesiącach bezrobocie będzie rosło do ponad 13% i zacznie się zmniejszać ale tylko sezonowo najprawdopodobniej od kwietnia tego roku do jesieni a potem będzie znowu rosnąć.

Według programu konwergencji na trwale bezrobocie zacznie spadać dopiero pod koniec 2012 roku, a więc praktycznie za 3 lata. I to jest wyjątkowo niedobra informacja dla tych, którzy będą wchodzili na rynek pracy w najbliższych trzech latach.

3. Źle to wróży wszystkim funduszom zależnym, od wielkości zatrudnienia i wysokości funduszu płac. Zarówno wpływy do Funduszu Ubezpieczeń Społecznych, Narodowego Funduszu Ochrony Zdrowia, czy Funduszu Pracy zależą właśnie od ilości zatrudnionych w gospodarce. Im jest ich więcej tym wyższe wpływy do tych funduszy, im jest ich mniej tym wpływy są mniejsze.

Co więcej za bezrobotnych składki do tych funduszy musi odprowadzać budżet państwa co powoduje powiększenie wydatków budżetowych, a w konsekwencji i deficytu budżetowego. Nie najlepiej wróży to także nastrojom społecznym. Wypowiedzi Premiera Tuska i Ministra Rostowskiego o tym,”że kryzys przeszliśmy suchą nogą” powodują określone oczekiwania społeczne.

Ci ,którzy w ciągu ostatniego roku stracili pracę, spodziewają się,że już za chwilę odblokuje się rynek pracy i będzie można znaleźć pracę stosunkowo szybko. Nic bardziej błędnego, jak wynika z prognozy przygotowanej przez rząd nowych miejsc pracy będzie jak na lekarstwo. Może to spowodować kolejną falę emigracji zarobkowej szczególnie młodych ludzi wchodzących na rynek pracy tak jak to było zaraz po naszym członkostwie w Unii Europejskiej.

Jest to możliwe także dlatego,że od 2012 roku zostaną otwarte dla Polaków dwa ostatnie rynki pracy w Unii Europejskiej, rynek niemiecki i rynek austriacki, które mogą być dla Polaków równie atrakcyjne jak swego czasu rynek brytyjski czy irlandzki.

Ujemne skutki tamtej emigracji zaczynamy odczuwać już w tej chwili, zwłaszcza,że wyjechali ci najlepiej wykształceni i najbardziej przedsiębiorczy. Miejmy nadzieję,że mimo fatalnych prognoz dla polskiego rynku pracy w najbliższych 3 latach kolejnej fali emigracji jednak nie będzie.

W poprzednim tygodniu rząd po tygodniowych przepychankach pomiędzy PO i PSL, rząd przyjął i przesłał Komisji Europejskiej zaktualizowany program konwergencji do roku 2012.