Wrocław w obronie wolności mediów i Telewizji TRWAM

Oglądnąłem właśnie Wiadomości TVP. Towarzysz Wincenty Kraśko byłby dumny ze swojego wnuczka. Przekonałby się, że nie przepuszcza, jak i on nie przepuszczał. Jest lepszy od całego wydziału propagandy PZPR, którym kierował. Pół Polski manifestuje, protestuje, pisze petycje i domaga się różnych rzeczy, Polska sypie się we wszystkich dziedzinach, dług publiczny pogłębia się w tempie 300 mln dziennie, a u Kraśki sielanka.

Świnto III Programu Polskiego Radia. Ani słowa rzecz jasna o tym, że świntujący w większości trafili do radia po czystce, w czasie bojkotu mediów w proteście przeciwko wprowadzeniu stanu wojennego. Władza za wszelką cenę usiłowała czymś zapełnić pustkę, bo ile można nadawać archiwalne materiały. Szukała ludzi, którzy skanalizują napięcia w obszary neutralne i znalazła. Miłośnik muzyki, Marek Niedźwiedzki idealnie do tego nadawał się, podobnie jak czuła nie mniej niż Jaworowicz na krzywdę społeczną Olejnik. Pomysł ten powielono później w Teleexpresie (m.in. z M. Sierodzkim, który karierę prezentera zaczynał w 1985 roku na Festiwalu Młodzieży i Studentów w Moskwie), który w telewizji miał skupiać podobną do trójkowej widownię.  Ze starszych zobaczyliśmy na świncie Manna (z Nieba?) Wojciecha w splątaniu emocjonalnym z tymi, którzy zastąpili jego starych przyjaciół wyrzuconych na zbity pysk...

Ani słowa o wielkiej manifestacji w obronie wolności mediów. Ani słowa w obronie kolegów, w obronie elementarnych standardów, w obronie godności dziennikarza skazanego na  filtrowanie przekazu zgodnie z oczekiwaniami dysponentów. Tak jakby zapis cenzorski towarzysza Wincentego Kraśki w tej sprawie obowiązywał. W sumie nie powinno dziwić, jeśli weźmiemy pod uwagę jak wiele trudu zadano sobie by uszczelnić media po zbrodni smoleńskiej.

Skalę cenzorskich zapędów i determinację cenzorów pokazuje niezwykła koordynacja: głuchą ciszą zionie zarówno z potężnej telewizji publicznej, jak i z regionalnej stacji radiowej zorientowanej na nadawanie muzyki. List wysłany do redakcji tej ostatniej umieściłem w swoim poprzednim wpisie. Nie odniósł żadnego skutku, rzecz jasna, może któryś z następnych odniesie...

Czego boją się dysponenci mediów, skoro sięgnęli do środków bogatych, jak powiedziałby Michnik. Pojawiające się relacje z manifestacji rzucają pewne światło: uderzają w podstawy systemu opartego  na kłamstwie, który na dobre rozwinął się po 2007 roku. Media masowe muszą być zaprzyjaźnione i szczelne jeśli nadal mają odgrywać oczekiwane przez dysponentów mediów role.

Porywisty wiatr i śnieg z deszczem nie zachęcał do wyściubienia nosa z domu. Nawet Huncwot zawsze chętny opierał się. Może być kłopot z frekwencją, przemknęło, i to powstrzymało wahania. A tam... tłum ludzi, przyjaźnie nastawieni do siebie,  gapiów i... policjantów, atmosfera ciepła i pogodna, jak w rodzinie, mocno kontrastująca z tym co zsyłały Niebiosa. No i najbliższa wszystkim pani Ewa Stankiewicz, nie wiem skąd tyle sił i energii czerpie ta najwspanialsza kobieta na świecie. Parę prostych słów trafiających wprost do serc. 
 
Nieco dłużej mówił profesor Marek Dyżewski. Postać renesansowa, wielki erudyta, wybitny przedstawiciel, ma prawo tak wydawać się, gatunku na wyginięciu. Ujrzeliśmy nasz protest w wymiarze ekonomicznym, politycznym, społecznym, historycznym i kulturowym, odkrywając ze zdumieniem, że da się to przedstawić w sposób porywający i pobudzający wyobraźnię.
 
Wyjście spod pomnika Chrobrego było imponujące. Ludzie wypełnili całą Teatralną, a chwilę później Kołłątaja, od Podwala po pl Dominikański. Pochód zatrzymał się na tym potężnym skrzyżowaniu głównych śródmiejskich arterii. Ostatni raz pieszo kroczyłem w tym miejscu, w podobnej atmosferze, 31-go sierpnia 1982... Przemarsz zakończył się wiecem w Rynku, do którego dotarliśmy ul. Kazimierza od strony ul. Mikołaja.
Okazało się, że pogoda ograniczyła tylko liczbę przypadkowych gapiów, którymi zwykle wypełniony jest Rynek. Szkoda, przy ciszy medialnej zawsze ileś tam dodatkowych osób mogłoby się zdziwić, że media nic o tym nie mówiły, a przy okazji dostałoby darmową lekcję demokracji.

Polecam relację Sosenki

Poniżej znajdują się materiały filmowe, kolejno, z wystąpienia pani Ewy Stankiewicz, profesora Marka Dyżewskiego, z pochodu na Kazimierza i z odczytania  odezwy Solidarnych 2010 do rządu Donalda Tuska przez przewodniczącego Wrocławskiego Oddziału Solidarnych 2010,  pana Tomasza Małka.

YouTube: 
Forum jest miejscem wymiany opinii użytkowników, myśli, informacji, komentarzy, nawiązywania kontaktów i rodzenia się inicjatyw. Dlatego eliminowane będą wszelkie wpisy wielokrotne, zawierające wulgarne słowa i wyrażenia, groźby karalne, obrzucanie się obelgami, obrażanie forumowiczów, członków redakcji i innych osób. Bezwzględnie będziemy zwalczali trollowanie, wszczynanie awantur i prowokowanie. Jeśli czyjaś opinia nie została dopuszczona, to znaczy, że zaliczona została do jednej z wymienionych kategorii. Jednocześnie podkreślamy, iż rozumiemy, że nasze środowisko chce mieć miejsce odreagowywania wielu lat poniżania i ciągłej nagonki na nas przez obóz "miłości", ale nie upoważnia to do stosowania wulgarnego języka. Dopuszczalna jest natomiast nawet najostrzejsza krytyka, ale bez wycieczek osobistych.

Komentarze

Obrazek użytkownika PanReyTan

01-04-2012 [23:01] - PanReyTan (niezweryfikowany) | Link:

Kazdy kraj, kazda organizacja, instytucja, grupa maja swoje elity. MIala je takze przedwojenna polska. Oczywiscie roznily sie one w swojej istocie ale nadrzedna wartoscia dla nich byla Polska. Jozef S. bardzo nam te elity przetrzebil wspolpracujac w tej mierze z Adolfem H. bezprzykladnie zgodnie. Razem utworzyli przestrzen dla nowych mniej tradycyjnych, bardziej otwartych na "nowoczesnosc" elit. I w ten wlasnie sposob mamy dzieci oraz dzieci dzieci zasluzonych kiedys dzialaczy. Zdobyte zaufanie procentuje z pokolenia na pokolenie i nic w tym dziwnego bo takim potomkom wlasnie bedzie zawsze zalezalo na utrzymaniu takiego stanu rzeczy. Wiec bawia sie dzieci przyjaciol niegdysiejszych na kolejnych jublach i przyjeciach a potem przenosza wzorce z Hollywood i zawracaja na plotkujacych stronkach kto z kim i kiedy - ze niby to kogos interesuje to bagno... w ludziach budzi sie swiadomosc, lata oklamywania, serwowanej papki, mydlenia oczu staly sie elementem wplywajacym na dojrzewanie emocjonalne spoleczenstwa - wiec idzie marsz za marszem, protest za protestem i krytyka za krytyka i chociaz kolos sie nie zawalil i "elity" jeszcze sie bawia to jedno tylko wypada zacytowac: "bo gdy Titanic tonal to tez orkiestra grala".

Obrazek użytkownika Janko Walski

02-04-2012 [01:54] - Janko Walski | Link:

były inne pozycje demaskujące pustkę intelektualną i degenerację elit. "Zniewolonego umysłu" nie napisał ktoś, kto mógł być postrzegany jako ciało obce. Nurt rozliczeniowy daleki był od oczekiwań, ale był. Jest zupełnie niezrozumiałą rzeczą jego całkowita atrofia po 1989 roku. Co się stało z peerelowską awangardą? Nagłaśniane "Rozmowy na koniec wieku" stanowiły zaledwie namiastkę możliwych dyskusji. Najwżniejsze pytania nie znalazły w nich właściwego miejsca. Ponadto, takie dyskusje powinny toczyć się nieustannie na różnych płaszczynach i znacznie szerzej. Uniwersytety zamieniły się w cmentarze intelektualne. Nie wydobywał się i nadal nie wydobywa się stamtąd żaden głos. Dopiero teraz ujawnia się ogrom spustoszenia jakie pozostawił po sobie jedynie słuszny ustrój. Honor ratują zakneblowani, tyle że nie słychać ich. Mikrofony dzierży wciąż awangarda, która nic z siebie wykrzesać już nie jest w stanie. Wygląda na to, że sama się wyeliminowała. Trzeba jeszcze by oddała mikrofony.

Tytanik nie tonie i historia się nie kończy.

Obrazek użytkownika PanReyTan

02-04-2012 [03:45] - PanReyTan (niezweryfikowany) | Link:

Janko, akurat nie obwinialbym tego jedynie slusznego ustroju za pustke, ktora teraz zionie. Zwrocmy uwage, ze uplynal czas jednej generacji od czasu przemian. W czasach komunizmu mielismy jednak dostep do nauki. Absolwenci uniwersytetow prezentowali poziom wlasciwy dla ich wyksztalcenia (pomijajac oczywiscie indoktrynalne gnioty). W tamtych czasach mielismy wspaniala edukacje humanistyczna... problem jest gdzies indziej. Autentyczni opozycjonisci opuscili kraj po stanie wojennym. W Polsce pozostali tylko przedstawiciele mediow prokomunistycznych i... agenci. To duze uproszczenie ale efekt mamy taki, ze cala generacja jest wychowana przez Urbana lub Michnika. Mlodzi ci ludzie dlatego zasilaja teraz Palikota bo nie maja zaszczepionych wartosci, ktore stanowilyby istotna czesc skladowa ich moralnego kregoslupa. Dlatego dyskusja rozliczeniowa tak naprawde nigdy sie nie zaczela i ma coraz mniejsze szanse na powstanie poniewaz nie ma na nia glodu i zapotrzebowania. Przegrywa ona konkurencje z Hollywood, z Bollywood itd. ... smutne to...

Obrazek użytkownika Janko Walski

02-04-2012 [13:31] - Janko Walski | Link:

Ja te nowe generacje słabo rozpoznaję. Prawdopodobnie dlatego, że są bardzo zróżnicowane. Nie tylko osią czasu, bo chyba nie trzeba nikogo przekonywać, że rocznik 80 to zupełnie inni ludzie niż rocznik 90, ale także środowiskowo. Mimo nadprodukcji socjologów nie są znane badania, które rzuciłyby jakieś światło na te kwestie. Z pewnością są reprezentowane postawy budzące nadzieje, ale nie potrafię ocenić na ile mogą upowszechnić się w sprzyjających okolicznościach. Doświadczenie roku 80-ego pokazało, że nawet mocno zindoktrynowane społeczeństwo może wyzwolić z siebie pokłady pozytywnej energii. Jarosław Rymkiewicz dopatrzył się jej w roku 2006 i gotów jestem zgodzić się, że i przy kolejnej szansie pojawi się. Dlaczego? Ano dlatego, że postawy nichilistyczne mają wpisaną tymczasowość w swoją istotę.

Co do emigracji, to pozwolę sobie nie całkiem zgodzić się. Owszem znalazła się tam spora reprezentacja struktur Solidarności z okresu jej legalnego działania, ale prawdziwą siłę panna S pokazała po wprowadzeniu stanu wojennego w terenie. Rzesze kibiców solidarnościowej wiosny wzięły się wówczas do knucia, do walki c czerwonym, do podziemnej roboty roboty. Liczebnie sama kadra tej armii klkakrotnie przewyższała zneutralizowanych przez juntę czy poprzez aresztowania czy paszporty legalnych przedstawicieli.

Podziemna armia uznała swoją misję za zakończoną po 89 roku, po  ostatniej mobilizacji sprzed 4 czerwca. Wydawało się wówczas, że dalej wszystko będzie się już toczyć tak jak powinno. Gwarantowały to niesłychanie prawi i nieskazitelni bohaterowie stanu wojennego i nie tylko, tacy jak Michnik, Niesiołowski, Maleszka, Wałęsa, Gieremek, Kuroń, Mazowiecki, ks. Czajkowski, Jurczyk, Labuda, Boni, Kuczyński, Szczypiorski, Małachowski, Turowicz, Wajda, Piesiewicz, Piwowski, itd., itd..

Dzisiaj ci prawdziwi bohaterowie stanu wojennego ponownie czują się wywołani. Znów są aktywni. Widać ich we wszystkich przejawach oporu społecznego.

Obrazek użytkownika xtradog

02-04-2012 [10:22] - xtradog (niezweryfikowany) | Link:

Analogia do post stanu wojennego jak najbardziej adekwatna. Z tym, że już nie chodzi o "rząd dusz" i sekretarzy balansujących na krawedzi kończącej się władzy i roli mediów
Teraz to mischung propagandowych mechanizmów, żywcem skopiowanych z czasów początku kariery pewnego kiepskiego malarza z Braunau, oraz sprytu starzejącej się prostytutki, której Alfons posiada niezłe zdolności marketingowe.
Do tego armia pożytecznych idiotów i stołkowych klakierów z chórem sprytnie wykorzystanych bękartów i sierotek po "polskim socjaliźmie-I biznes sie kręci! Marionetkowi dysponenci mediów już nie siedzą ani w historycznych pałacach, ani urzędach.
Oni rządzą z tylnych kanap swoich limuzyn a za casus klasycznego "przejecia" jakie miało miejsce w przypadku polskiego Multpleksu,Solorzowo-Walterowo i ci którzy ich stworzyli na bank wywołali by podziw nawet wśród ostatnich żyjących "biznesmenów" o włosko brzmiących nazwiskach z Ameryki,którzy zarobili fortuny na Kubie za Batisty...