Czy Grecja wystąpi ze strefy euro?

1. Jakiś czas temu pisałem o problemach finansowych Grecji, które doprowadziły do tego,że dwie najważniejsze światowe agencje ratingowe Fitch i Standard&Poor's w odstępie tygodnia obniżyły rating tego kraju z A- do BBB+. Stało się to po tym jak Premier nowego lewicowego greckiego rządu poinformował opinię publiczną,że publikowane do tej pory dane dotyczące finansów publicznych były przez tamtejszy urząd statystyczny fałszowane.

Grecja mówiąc najoględniej naciągała statystykę byle tylko spełnić kryteria z Maastricht (między innymi deficyt finansów publicznych niższy niż 3% PKB a dług publiczny niższy niż 60% PKB) i od stycznia 2001 być członkiem strefy euro. Teraz ujawniono prawdę. Deficyt finansów publicznych skoczył z 6,7% PKB do 12,7% PKB a dług publiczny z 90%do aż 125% PKB. Żeby jeszcze bardziej uwiarygodnić ujawnione dane nowy rząd powołał do życia niezależny urząd statystyczny, ale po tym co się stało musi minąć parę lat, żeby inwestorzy i partnerzy Grecji z Unii Europejskiej zaczęli wierzyć podawanym przez nią danym.

2. Obniżenie ratingów przez dwie renomowane agencje światowe to rezultat ujawnienia prawdy ale jak się wydaje także niewiara w to,że Grecja jest w stanie sama uporać się ze swoimi problemami. Mimo tego, że Premier Papandreou zapowiedział obniżenie deficytu finansów publicznych do poziomu poniżej 3% PKB do roku 2013 a także podwyżkę podatków dla najbogatszych Greków i obniżkę wydatków budżetowych już w roku następnym to jednak rynki finansowe niespecjalnie zareagowały na ten komunikat. Greckie obligacje skarbowe są wprawdzie ciągle kupowane przez inwestorów ale tera trzeba im zapłacić o 2,5 pkt.procentowego powyżej stawki międzybankowej Euribor a jeszcze w maju tego roku inwestorom płacono 1,3% pkt. Procentowego powyżej tej stawki.

Na tym rynku znaczenie mają podwyżki lub obniżki rzędu 0,25 pkt. procentowego,więc różnica 1,2 pkt. procentowego to różnica ogromna wyrażająca wręcz wątpliwości co do wypłacalności Grecji. Wydarzeniem bez precedensu jest też fakt, ze oprocentowanie papierów skarbowych krajów posługujących się tą samą walutą Niemiec i Grecji różni się aż o 2,5 pkt. Procentowego. Jeżeli się weźmie pod uwagę,że Grecja ma w roku następnym sprzedać obligacje za przynajmniej 50 mld euro to widać przed jakimi wyzwaniami ten kraj będzie musiał stanąć.

3. Właśnie w ostatni poniedziałek w Financial Times ukazał się artykuł pod znamiennym tytułem „Dlaczego Grecja będzie musiała opuścić strefę euro”. Autor Desmond Lachman kiedyś pracownik Międzynarodowego Funduszu Walutowego i Wall Street porównując sytuację Grecji i Argentyny stwierdza,że w ciągu 2-3 najbliższych lat, członkostwo Grecji w sferze euro zakończy się z wielkim hukiem (choć nie ma prawnej drogi opuszczenia Unii Gospodarczej i Walutowej). Autor opisuje 3etapy przez jakie przechodzą kraje zanim ich reżimy walutowe legną w gruzach. 

Pierwszy przystanek na drodze do kryzysuwalutowego następuje wtedy kiedy przyjmujący regulacjedyscyplinujące,kraj przyjmuje stały kurs walutowy, podczas gdy jegogospodarka z nim nie harmonizuje. Mająca co jakiś czas kłopoty zwypłacalnością Argentyna przyjęła w 1991 roku sztywne powiązanieswojej waluty peso z dolarem, łudząc się bezskutecznie, iżpozwoli to raz na zawsze wyleczyć jej skłonności do hiperinflacji. Z kolei Grecja nie spełniając kryteriów zMaastricht dzięki sztuczkom kreatywnej księgowości budżetowej,zdołała uzyskać członkostwo w strefie euro od stycznia 2001.

Drugi etap to prowadzenie przez taki kraj polityki sprzecznej z nowym systemem kursowym. Członkostwo w strefie euro obliguje do przestrzegania kryteriów deficytu finansów publicznych i długu publicznego, a w Grecji te dwa kryteria są przekroczone kilkakrotnie. Ale pęczniejący deficyt budżetowy i dług publiczny przy towarzyszących im niskich stopach procentowych narzuconych z zagranicy ( w przypadku Grecji stopy EBC) powodują nie tylko kłopotyw krajowych finansach publicznych ale także utratę międzynarodowej konkurencyjności gospodarki ( na skutek podwyżek płac i rosnącej inflacji) co prowadzi do narastania potężnej nierównowagi zewnętrznej. Podobne problemy ze swoimi finansami publicznymi i utratą konkurencyjności miała Argentyna.

Wreszcie następuje trzeci etap kiedy międzynarodowe rynki zaczynają wątpi ćw utrzymanie przyjętego systemu kursowego i nie są skłonni pożyczać (albo pożyczają coraz drożej), wtedy muszą się pojawić zagraniczni sponsorzy. W przypadku Argentyny był to Międzynarodowy Fundusz Walutowy wspierany przez USA. Grecja korzysta z pomocy Europejskiego Banku Centralnego.

Ale sponsorzy zagraniczni udzielają pomocy pod pewnymi warunkami. Żądają ograniczenia wydatków budżetowych, podwyżki podatków,a często nawet obniżek płac. W Argentynie te żądania doprowadziły do zamieszek na ulicach, MFW się wycofał z finansowania, a kraj ten musiał zdewaluować znacznie swoją walutę. EBC na razie wspiera Grecję ale oczekuje znacznej redukcji deficytu a także cięcia płaci te oczekiwania także wywołują ogromne niezadowolenie społeczne. To pierwsze zapewne pogłębi tylko recesję, a to drugie mające na celu przywrócenie konkurencyjności greckiej gospodarki może doprowadzić do długoletniej deflacji, zjawiska zabójczego dla każdej gospodarki.

4. Autor artykułu w FT konkluduje,jeżeli rząd grecki miałby się czegoś nauczyć od Argentyny,byłaby to przestroga przed głupotą walki z nieuniknionym. Nie tylko wepchnie gospodarkę Grecji w spiralę długu, którego spłaty nie da się odroczyć ale także pogłębi i przedłuży recesję.Ateny powinny więc opuścić strefę euro raczej szybciej niż później, bo wtedy maja szansę zdewaluować własna walutę, która zastąpi euro, co da początek ożywieniu gospodarczemu. 

To co się dzieje z Grecją powinno być przestrogą dla wszystkich tych krajów, które nie mając dostosowanych gospodarek(szczególnie tzw. krajów peryferyjnych) zdecydowały się przyjąć nową walutę. Powinno być także przestrogą dla krajów kandydujących do strefy euro, które bez tego dostosowania, chcą się pozbawić własnej polityki pieniężnej. A to właśnie własna polityka pieniężna pozwala na szybszy rozwój gospodarczy co z kolei umożliwia skracanie dystansu rozwojowego do krajów najzamożniejszych.

Jakiś czas temu pisałem o problemach finansowych Grecji,