KPN dobrze służył Polsce

 

Dobiegł końca jeden z najdłuższych i najbardziej dramatycznych procesów lustracyjnych. Proces o o kłamstwo lustracyjne zakończył się dla Leszka Moczulskiego fatalnie. Były szef KPN wszystkiemu zaprzecza, sądy w tym wypadku okazały się dla niego surowe. Miałem okazję rozmawiać z działaczami KPN po tym wyroku - jedni nie wierzą w winę byłego lidera inni czują się z tym okropnie. Bez względu na to, co robił Moczulski przed założeniem KPN, nie mają oni żadnego powodu do wstydu. Wręcz przeciwnie działalność w tej organizacji w czasach komunizmu i dzisiaj powinna być uznawana za niezwykle chwalebną. KPN jako jeden z niewielu nurtów opozycyjnych jasno postawił sprawę walki o niepodległość Polski. Za przynależność do KPN szło się do więzienia, groziło złamanie kariery i nierzadko dotkliwe pobicie. KPN ma ogromny wkład w powstanie masowej opozycji w 1980 r. w tym również „Solidarności”. Działacze tej organizacji stali na czele wielu grup oporu w stanie wojennym. Dużo bardziej krytycznie oceniam posunięcia KPN po 1989 r., szczególnie udział w „nocnej zmianie”. Ale to już zupełnie inna historia.

Nie wiem czy prawdziwa jest wersja, że Moczulski prowadził z bezpieką grę, czy też ta, która wynika z jego dokumentów w IPN. To dla oceny ludzi KPN nie ma żadnego znaczenia. Oni zaangażowali się w walkę o wolną Polskę, gdy inni siedzieli w domach, a szczytem odwagi były postulaty liberalizacji polityki PZPR. Spór o Polskę wygrali ci, którzy wierzyli w jej pełną niepodległość, często nawet wbrew wielu liderom opozycji. Sam nie należałem do KPN, choć moja organizacja w podziemiu miała z konfederatami dobre kontakty. Jednego z liderów KPN Adama Słomkę poznałem, gdy przyszło nam pilnować, w noc przed pogrzebem, grobu Ks. Jerzego Popiełuszki. Członkowie KPN są w mojej rodzinie i wśród najbliższych przyjaciół. Jest ich setki w klubach „Gazety Polskiej”. Laur zwycięstwa dla tych, co pokonali komunizm należy im się tak samo jak i działaczom innych struktur podziemia. A że smak tego zwycięstwa jest dla nich zaprawiony dużą ilością goryczy, to już taka nasza stara tradycja...

tekst ukaże się w najbliższym nuemrze tygodnika Gazeta Polska