Ostatnio przyzwyczailiśmy się już do często zadziwiających wyroków polskich sądów. Wydawane są one na ogół w interesie miłościwie nam panującej władzy, względnie t. zw. "Salonu". Przypomnę choćby skazanie Jarosława Marka Rymkiewicza, czy dzisiejsze uznanie Kobylańskiego za "antysemitę". Ponad godzinę temu dowiedziałam się jednak z portalu Niezalezna.pl /TUTAJ/ czegoś, co niewątpliwie stanowi nową jakość w tej dziedzinie.
Oto pojawiła się tam informacja zatytułowana: "Sąd zakazał protestu – musieli przerwać strajk". Dowiadujemy się z niej, że:
"Strajk w spółce, która serwisuje samoloty PLL LOT, rozpoczął się w ubiegły poniedziałek. Związkowcy chcieli podwyżki płac, średnio mniej więcej 2 tys. zł.
Zarząd spółki uznawał protest za nielegalny.
Przewodniczący Związku Zawodowego Naziemnego Personelu Lotniczego (ZZNPL) Robert Skalski przyznał, że protestujący pracownicy spółki zostali zmuszeni do przystąpienia do pracy.
- Dostaliśmy od pracodawcy postanowienie sądu, nakazujące nam zaprzestania strajku na terenie spółki. Chodzi o powództwo cywilne. Według sądu strajk musi zostać zakończony, gdyż przynosi straty spółce. Nie mamy jeszcze uzasadnienia, więc trudno jest mi powiedzieć coś więcej, ale nie jest to decyzja sądu mówiąca o tym, czy strajk jest legalny, czy też nie - powiedział."
Jest to coś zdumiewającego. Przecież KAŻDY strajk przynosi komuś straty. Tylko wtedy może być on skuteczny. Postanowienie sądu oznacza w praktyce zakwestionowanie prawa do strajku w ogóle. Co więcej na podobnej zasadzie można przy pomocy sadu zakwestionować dowolne prawo obywatelskie, na przykład wolność zgromadzeń. Wystarczy, że miasto wytoczy organizatorom demonstracji powództwo, wskazując, że ponosi straty n.p. z powodu korków ulicznych. Mieliśmy już sądy wprowadzające cenzurę /sprawa słynnego filmu o Amway/, a teraz zakazują one strajku i zaganiają pracowników do roboty.
Ewa Stankiewicz miała świętą rację mówiąc wczoraj podczas pikiety pod MEN, że media i sądy to "ubezpieczenia obecnego reżimu". Sądownictwo nie jest już niezawisłą trzecią władzą, ale czymś w rodzaju "zbrojnego ramienia establishmentu".
- Zaloguj lub zarejestruj się aby dodawać komentarze
- Odsłony: 3604
Oburzenie jak najbardziej słuszne ;-)
I co gorsza, stale rozszerzają obszar swojej władzy.
Nie wiem jaki jest status firmy serwisującej LOT,czy aby nie jest jednostką zmilitaryzowaną i czy w statucie tej spółki jest zapisane,czarno na białym,możliwość strajku.Jeśli jest,no to sąd jak zwykle stanął po jedynie słusznej stronie,co mnie nie dziwi już od dawna.
Gdyby to była spółka zmilitaryzowana, to strajk byłby nielegalny. Nie było o tym mowy.
bezkarność (podobnie policji) absolutna (np. za fałszywe oskarżenia lub wsadzenie niewinnego człowieka). Za to za tę bylejakość i poziom etyki często zerowy nadzwyczajne przywileje - nie ma tam emerytur - jest stan spoczynku, czyli 100% uposażenia i podwyżki za każdym razem gdy takie dostają czynni zawodowo. SKANDAL.
Ten przypadek, to rzeczywiście tylko fragment patologii oskarżycielskiej lub orzeczeń/wyroków sędziów. Strajki z natury muszą przynosić straty inaczej nie miałyby sensu, kto by się nimi przejmował?
Ale jest wyjście z takiej sytuacji tylko nie w każdej branży skuteczne, tzw. strajk włoski, niby się pracuje, ale wręcz absurdalnie przestrzega się przepisów np. BHP. A już te wszystkie lobby różnych BHPowców zadbało by mieli z czego żyć i co kontrolować, więc łatwo w praktyce sparaliżować pracę do absurdu egzekwując, wymagając od firmy przestrzegania np. przepisów BHP, a to nowe rękawice, a to okulary odpowiednie itd itd. Okazuje się, że to potrafi skutecznie sparaliżować produkcję jak normalny strajk.
Tak, strajk włoski to jest metoda. Mnie jednak chodziło o coś innego, o to, że sądy roszczą sobie prawo do regulowania coraz to nowych obszarów życia i ograniczania w ten sposób wolności obywateli.
jednym takim słowem-kluczem - doprowadzono do PRZEREGULOWANIA systemu, system jest przeregulowany, wymyka się więc spod kontroli, mało kto (nawet wśród prawników panuje nad tym i wie o co chodzi), a stara maksyma obowiązuje mimo to (ukochana przez prawników: nieznajomość prawa nie zwalnia...itd.)
Jako nie prawnik, wyobrażam sobie tych prawniczych półgłówków, bo jak ich inaczej nie epitetować, gdyby pewnego dnia:
matematycy stwierdzili: nieznajomość matematyki nie zwalnia od
fizycy stwierdzili: nieznajomość fizyki nie zwalnia od
informatycy stwierdzili: nieznajomość informatyki nie zwalnia od
ITD ITD a WSZYSTKO W SZCZEGÓLNOŚCI WOBEC PRAWNIKÓW KTÓRZY O TYCH DZIEDZINACH NIE MAJA POJĘCIA?
A dlaczego niby prawo ma być tą wyróżnioną dziedziną wiedzy? Skoro prawo jest dzięki (bardzo słabym intelektualnie prawnikom, wbrew pozorom te studia kończą moim subiektywnym zdaniem słabeusze na tle wspomnianych dyscyplin)tak wewnętrznie sprzeczne, nie logiczne, że sami prawnicy się kłócą o interpretację przepisów i nie nadążają za wydajną fabryką seryjnych bubli prawnych?
to co się dzieje w sądach jest wręcz niewyobrażalne, sądy zamiast stosować literalnie obowiązujące porawo, albowiem tylko tyle i aż tyle mja prawo robić, to dokonują bezprawnej interpretacji obowiązującego prawa, interpretacji zmieniającej nie tylko sens ale i zmieniającej treść obowiązującego prawa
jest sprzeniewierzenie się wobec prawa, przez co sądy naużywając swojej władzy stają sią wymiarem niesprawiedliwości odbierającym ludziom nadzieję
to wielka tragedia narodowa
z poważaniem
stokolesny
Niestety, tak właśnie jest.
Najnowsze informacje są /TUTAJ/.
Niezależnie od trudności, trzeba się przeciwstawić złym wyrokom. Postępować zgodnie z prawem, udowadniać to przed sądem a potem zły sąd skarżyć do wyższego sądu. Jeśli SN czy NSA nas zlekceważy (czytaj: "polskie prawo") (!!!) to należy skarżyć do Strasburga. Ja skarżę.
Niezależnie od trudności, trzeba się przeciwstawić złym wyrokom. Postępować zgodnie z prawem, udowadniać to przed sądem a potem zły sąd skarżyć do wyższego sądu. Jeśli SN czy NSA nas zlekceważy (czytaj: "Jeśli SN lub NSA polskie prawo zlekceważy") (!!!) to należy skarżyć do Strasburga. Ja skarżę.
w tej sprawie zamykało nam całkowicie prawo do strajku ! A co pan powie
nap. o prawie do strajku protestacyjnego pracowników , w sprawie np.
niesłusznie przyznanych im - ich zdaniem -podwyżek i premii ! ?
Tak że nie należy pochopnie , wyciągać wniosków co do intencji , i
sprawności intelektualnej osoby orzekającej w tej sprawie !
O czymś takim nie słyszałam, choć zdarzały się indywidualne przypadki zrzekania się n.p. premii.