Klęska Kopenhagi ale zobowiązania Polski niestety pozostają

1. Wczoraj po 11 dniach obrad zakończył się szczyt klimatyczny w Kopenhadze . Obecność Prezydenta Stanów Zjednoczonych i Premiera Chin, dwóch krajów, które tak naprawdę mogły zdecydować o powodzeniu albo niepowodzeniu szczytu, dawała do ostatniej chwili nadzieję na porozumienie. Rozbieżność interesów obydwu mocarstw była tak ogromna,że do porozumienia nie doszło i szczyt w Kopenhadze zakończył się klęską, choć jego uczestnicy dyplomatycznie stwierdzają, że uczyniono w sprawie klimatu „znaczący krok naprzód”.

Prezydent USA ma zgodę szeroko rozumianej gospodarki (to prywatny przemysł decyduje o tym na jaką redukcję sobie może pozwolić) na redukcję emisji CO2 zaledwie o 3% do 2020 ( przy przyjęciu za rok bazowy 1990 roku)choć Amerykanie zdecydowanie częściej prezentują tę redukcję jako 17% przy czym za rok bazowy przyjmują rok 2005 (emisja w latach1990-2005 byłaby wtedy im darowana).

Chiny z kolei deklarują redukcję CO2 ale proporcjonalnie do wytwarzanego PKB tyle tylko,że nie chcą się zgodzić na system międzynarodowej kontroli emisji CO2 i realizacji deklaracji o redukcji tego gazu, a bez takiego systemu ewentualne porozumienie w sprawie redukcji będzie puste.

W tych dwóch sprawach postępu nie udało się osiągnąć i dlatego szczyt w Kopenhadze zakończył się klęską.

2. Ustalono jednak,że poszczególne kraje będą redukować emisję CO2 według planów jakie same przyjęły, a także, że kraje bogate od 2013 roku stworzą fundusz w wysokości przynajmniej 100 mld USD rocznie, z którego będą korzystały najbiedniejsze kraje świata chcące inwestować w ograniczenie emisji CO2. W latach 2010-2012 fundusz będzie dobrowolny i wyniesie około 10 mld USD rocznie. Bogate kraje dosyć ochoczo deklarują wpłaty na ten fundusz bo tak naprawdę przekierują tam pieniądze, które do tej pory przeznaczały na pomoc żywnościową dla tych krajów, a więc nie są to wcale żadne nowe środki przynajmniej do roku 2012 włącznie.

Dopiero od roku 2013 kiedy ten fundusz będzie obligatoryjny, a wpłaty będą uzależnione od poziomu emisji CO2 ( emitujący dużo,płacą więcej) będą to nowe pieniądze. Przy czym jak się można spodziewać w dużej mierze będą one wydawane przez beneficjentów funduszu w bogatych krajach świata bo tylko one mają technologie pozwalające ograniczać emisję CO2.

3. Mimo braku ogólnoświatowego porozumienia Unia Europejska będzie realizowała swoje ambitne zobowiązania przyjęte niestety przy zgodzie naszego kraju. Piszę niestety przy zgodzie naszego kraju bo tak naprawdę Donald Tusk w imię od początku swojego premierowania wyrażanej zasady „nie narażać się” zaakceptował rozwiązania bardzo niekorzystne dla naszego kraju.

Po pierwsze przyjęta przez UE redukcja CO2 o 20% do roku 2020 ( przy przyjęciu jako podstawy roku 2005) a nie korzystnego dla nas roku 1990 przy naszej energetyce uzależnionej w 95% od węgla wymaga gigantycznych inwestycji ,które jak poinformowano w niedawnym raporcie przygotowanym na zlecenie ministerstwa gospodarki do roku 2030powinny wynieść aż 92 mld euro. Nie stać nas na inwestycje po parę miliardów rocznie tylko i wyłącznie w ograniczanie emisjiCO2, więc nie bardzo wiadomo dlaczego Premier zgodził się na takie ograniczenia zdając sobie sprawę,że jest to obciążenie ponad nasze ekonomiczne siły.

Po drugie zaakceptowaliśmy rozwiązanie dla nas bardzo niekorzystne, przyjęcia jako podstawy rozliczeń rok 2005 podczas gdy sami mamy sukcesy w ograniczeniu emisji CO2 od roku od roku 1990 ( powinniśmy w tym okresie zredukować emisję CO2 o 6% a zredukowaliśmy ją o 32%) podczas gdy inne zamożne kraje UE w tym okresie zamiast redukować CO2 jeszcze emisję zwiększyły (np. Hiszpania miała zredukować emisję o 8% a zwiększyła ją o 48%). Kraje ,które nie wywiązały się z poziomów redukcji wprawdzie kupują dodatkowe pozwolenia na emisję ale chcą aby ten system zamknąć w roku 2012 i zacząć liczyć redukcje od 2005 roku ( darując tym samym nadmierną emisję w latach 1990-2005).

Po trzecie wreszcie zgodziliśmy się na obligatoryjną pomoc dla najbiedniejszych krajów świata od 2013roku ,która Unię kosztować rocznie co najmniej 15 mld euro. Polska składka w takiej sytuacji będzie się wahać rocznie od 1,2 mld euro ( jeżeli będzie zależała od poziomu emisji CO2 na głowę mieszkańca) do 0,5 mld euro (jeżeli składka będzie zależała od poziomu PKB na głowę mieszkańca). Pewnie ostatecznie podstawą będzie kompilacja obydwu czynników jednak z przewagą poziomu emisji CO2 i wtedy nasza coroczna składka będzie wynosić około 1mld euro.

4. Mimo więc niepowodzenia szczytu w Kopenhadze na europejskim porozumieniu klimatycznym wyszliśmy jak przysłowiowy„Zabłocki na mydle” choć medialny przekaz utrzymuje polskie społeczeństwo w przekonaniu, że negocjowane od kilku miesięcy porozumienie klimatyczne jest nieustającym pasmem sukcesów Donalda Tuska.

Chyba dopiero wysokość rachunków za energię elektryczną uświadomi przeciętnemu Kowalskiemu, że za tak naprawdę to zwykli ludzie muszą zapłacić za te rzekome sukcesy w negocjacjach klimatycznych Premiera Donalda Tuska.

Wczoraj po 11 dniach obrad zakończył się szczyt klimatyczny w Kopenhadze .