Mój wpis w „niezależnej” z 7 marca „perspektywy rosyjskie” zakończyłem stwierdzeniem, że budowanie nowych, lepszych stosunków z Rosją wymaga zasadniczych zmian w samej Polsce i nie chodzi tu tylko o zmianę rządu, ale o zmianę postawy w stosunku do naszych sąsiadów i naszego usytuowania w UE.
W obecnym naszym położeniu nie stać nas na sukcesy w pojedynkę, co wynika głównie z naszej nędznej kondycji gospodarczej. Należałoby zatem zacząć od zwiększenia aktywności zarówno na rynku wewnętrznym jak i przede wszystkim w dziedzinie eksportu. Zaległości w wykorzystaniu naszego potencjału wynikają z biernego podporządkowania się nie tylko dyrektywom, ale nawet życzeniom mocodawców unijnych reprezentujących interes „najrówniejszych” w Unii.
Kraje mniejsze od Polski jak Czechy czy Węgry potrafiły sobie lepiej poradzić w dżungli europejskich stosunków gospodarczych.
Niezależnie od walki o należne nam miejsce w towarzystwie unijnym Polska ma wszelkie możliwości, a nawet z racji swojej wielkości i formalnej pozycji, -obowiązek podjęcia aktywnego działania w kierunku zmiany oblicza jednoczącej się Europy. Chodzi o budowanie Europy wywodzącej się z jej chrześcijańskich korzeni, wprawdzie niektórzy uważają taką ideę za mrzonkę, mogę jednak posłużyć się konkretnym przykładem zrealizowania takiej mrzonki.
Otóż w 1916 roku niejaki kapitan austriackiej zweigstelle /wywiadu/ Zagórski detaszowany do NKN napisał w raporcie do austriackich władz, że „brygadierowi Piłsudskiemu bzdurzy się niepodległa Polska”. No i cóż trzeba było tylko dwóch lat żeby taka mrzonka się ziściła, zresztą chrześcijańska Europa już niemal zaistniała za cesarza Ottona III, w każdym bądź razie bez próby podjęcia walki o nią zapewne nie zaistnieje. A to chyba jest bardziej warte wysiłku niż przepychanki o ochłapy z pańskiego, unijnego stołu.
Dla bezpieczeństwa procesowego można przecież zacząć od rzeczy prozaicznych i praktycznych jak budowanie wspólnego rynku, chociażby na razie w granicach UE, z likwidacją szkodliwej unijnej biurokracji, poszanowaniem suwerenności członków wspólnoty europejskiej, utrzymaniem ich własnych walut, nawet przy istnieniu wspólnej waluty dla wzajemnej wymiany towarów i usług.
Ten rynek powinien być na zewnątrz chroniony przed agresją, a szczególnie prowadzić wspólną gospodarkę w dziedzinie energetyki i komunikacji.
W takich warunkach powstaną możliwości dla nieskrępowanego rozwoju kultury i włączenia w orbitę swojego rozwoju sąsiednich narodów. Mam na myśli głównie kraje powstałe w wyniku rozpadu Sowietów, a szczególnie Rosję.
Wprawdzie niektórzy uważają, że pod rządami Putina Rosja samodzielnie rozwija się pomyślnie i nie potrzebuje współdziałania, ale fakty jakoś tego nie potwierdzają. Wprawdzie zawdzięczając obłąkanym cenom ropy i towarzyszącym im cenom gazu, których eksport sięga prawie 250 mln. ton ropy i 180 mld.m3 gazu / dane za rok 2010/, - PKB Rosji wzrósł do blisko 1,5 biliona dolarów, tylko że jego podział nie służy rosyjskiemu narodowi. Budowanie siły militarnej i szantażowej pozycji politycznej na tym gruncie ma krótkie nogi i nie rokuje najlepiej na przyszłość, tym bardziej, że naród rosyjski w dalszym ciągu wymiera osiągając już stan krytyczny. Ludność całej Rosji spadla już do 138 milionów, a co gorsze maleje udział Rosjan, gdyż mnożą się głównie muzułmanie.
Wejście na drogę uczciwej współpracy i wzajemnej pomocy jest jedyną gwarancją ocalenia nie tylko Rosji, Ukrainy i Białorusi, ale całej naszej chrześcijańskiej kultury europejskiej.
Polska już raz skutecznie zainicjowała przemiany w Europie i dlatego nam przypada bardzo ważna rola w podjęciu działań stanowiących konsekwencję i kontynuację poprzednich.
Niestety nie można tego spodziewać się po rządzącym w Polsce układzie, ale już można zamiast toczyć małą wojenkę o błahe sprawy, tworzyć narodową siłę zdolną do walki o najwyższe cele.
Bo tylko wskazanie wielkiej skali zamiarów zdoła zmobilizować naród.
- Zaloguj lub zarejestruj się aby dodawać komentarze
- Odsłony: 2002
Ciekawe, że mądrzy i rozsądni publicyści jak tylko zaczynają pisać o Rosji a już szczególnie o jej przyszłości, wpadają z pułapkę naiwnych złudzeń i wishful thinking czyli "chciejstwa".
Czytajcie "Satelitę" Aleksandra Janowskiego i porzućcie mrzonki o tzw.demokratyzajci Rosji na swoją urojoną modłę...demokratyzujecie ją od 2000 lat...nie rozumiejąc jej