Księżycowy projekt budżetu na 2010 rok

1.Rząd przyjął we wtorek ostateczną wersję projektu budżetu na 2010 rok z deficytem w wysokości 52,2 mld zł, choć wysokość dochodów i wydatków zwiększył o ok.3,3 mld zł w stosunku do wersji przyjętej na początku miesiąca. Wysokość deficytu jest wprawdzie blisko 2 razy wyższa niż w tym roku ale z tą informacją oswajano media a za ich pośrednictwem wszystkich zainteresowanych już od trzech tygodni,dlatego teraz została ona przyjęta jako oczywistość.

Gwałtowne podwyższenie deficytu budżetowego i ujawnienie go w projekcie budżetu jest próbą podniesienia wiarygodności innych danych zawartych w budżecie na2010 rok choć jest ona co najmniej wątpliwa. Zwłaszcza,że Minister Finansów ciągle kontynuuje taktykę takiego manipulowania liczbami aby prawdziwego stanu finansów publicznych nie pokazać.Właśnie zaproponował wydzielenie środków europejskich z budżetu pod hasłem poprawienia jego przejrzystości choć gołym okiem widać,że tylko dlatego,żeby deficyt tych środków nie został doliczony do deficytu budżetowego. A ponieważ z tych środków przez cały rok 2009 minister pożyczał i finansował nimi inne wydatki a w roku 2010 nie będzie miał z czego ich zwrócić to w tym wydzielonym budżecie środków unijnych będziemy mieli także deficyt i to w wysokości 14,4 mld zł. Tak więc całościowy ujawniony deficyt wynosi 66,6 mld zł, choć ponieważ pożyczone środki europejskie minister będzie rozliczał po roku 2010 może informować,że deficyt wynosi tylko 52,2 mld zł. Taka taktyka jest stosowana także przy szacowaniu dochodów i wydatków budżetowych na rok 2010.

Na 248,9 mld zł dochodów dochody podatkowe mają wynieść 223,1 mld zł i mają być wyższe nominalnie od tegorocznych o 6% przy czym z podatku VAT o 8,9%, CIT o9,6% i PIT o 3,3%. Jak chce się osiągnąć tak wyraźnie wyższe dochody podatkowe w sytuacji kiedy przewidywany wzrost PKB w 2010roku ma wynieść zaledwie 1,2% a inflacja 1%. Przypomnę tylko,że w tegorocznej nowelizacji budżetu kiedy ten sam Minister Finansów zmniejszał poziom wzrostu PKB z 3,7% do 0,5% dochody podatkowe zmniejszył aż o 20% w stosunku do planowanych. Wydaje się w ręcznie prawdopodobne,żeby przy planowanym tak niskim wzroście gospodarczym wpływy podatkowe były aż o 6% wyższe od tegorocznych.

2. Wygląda na to,że jak przeszacowane są dochody budżetu na 2010 rok tak niedoszacowane są jego wydatki.Przynajmniej 11,5 mld zł zabraknie ZUS-owi w związku z tym ma on przejąć dotychczasowe wpływy Funduszu Rezerwy Demograficznej w wysokości 7,5 mld zł i pożyczyć w bankach komercyjnych kolejne 4mld zł. Niedoszacowane zostały także potrzeby Funduszu Pracy i Funduszu Gwarantowanych Świadczeń Pracowniczych ze względu na gwałtowny przyrost bezrobocia, a także wielkość środków nie zbędnych do współfinansowania projektów unijnych. Gdyby ujawniono wielkość środków których z budżetu się nie przekaże,a które i tak będą musiały wydane przez wymienione fundusze to deficyt budżetowy musiałby być wyższy o co najmniej20 mld zł.

3. Mimo licznych zabiegów rachunkowych,których dokonał Minister Finansów w projekcie budżetu deficyt sektora finansów publicznych w 2010 roku będzie wynosił około 7% PKB a więc ok.90 mld zł. Dług publiczny rośnie zresztą gwałtownie: w 2008 roku przyrósł o ponad 70 mld zł a w 2009 roku przyrośnie o około 80 mld zł mimo,że przychody z prywatyzacji wyniosą w tym roku ok.12 mld zł(jeżeli Minister Skarbu sprzeda Eneę)i te środki zmniejszają jego wielkość . Te gwałtowne przyrosty długu powodują,że najprawdopodobniej już w tym roku dług publiczny przekroczy 50% PKB ( pierwszy próg ostrożnościowy)a w roku 2010 55% PKB (czyli drugi próg ostrożnościowy z ustawy o finansach publicznych).Przekroczenie tego drugiego progu jest prawdopodobne mimo tego,że Minister Skarbu ma dostarczyć do budżetu przynajmniej 25 mld zł przychodów z prywatyzacji.

4. Ponieważ w przyjętej we także wtorek strategii zarządzania długiem publicznym Minister Finansów zapewnia,że dług publiczny wprawdzie zbliży się do wymienionych wyżej progów ostrożnościowych ale ich nie przekroczy jest prawie pewne,że skoncentrował się on głównie na takim żonglowaniu liczbami aby obydwu progów nie przekroczyć ponieważ wtedy na rynki popłynęły by sygnały,że dług publiczny wymknął się w Polsce spod kontroli. Choć mimo ukrywania pewnych informacji finansowych i „zamiatania niektórych wydatków pod dywan” agencja Fitch Ratings opublikowała tydzień temu informację,ze dług publiczny Polski wyniesie 56,3% PKB i zagroziła obniżeniem ratingu naszego kraju na rok 2011 jeżeli nie przedstawimy wiarygodnego planu obniżenia deficytu i długu publicznego (od momentu opublikowania tej informacji zaczęło się powolne osłabianie złotego w stosunku do dolara i do euro). Wszyscy ekonomiści bowiem wiedzą,że wielkością długu publicznego w 2009i 2010 roku można manipulować ponieważ planuje się bardzo wysokie przychody z prywatyzacji w wysokości 37 mld zł i jeżeli zostaną one zrealizowane dług publiczny będzie można zmniejszyć,ale w2011 roku nie będzie już czego sprzedawać a więc sytuacja finansów publicznych się gwałtownie pogorszy.

Wydaje się więc ,że w toku procedury budżetowej Minister Finansów będzie musiał wreszcie stanąć przed posłami „w prawdzie” bo tak księżycowego projektu budżetu w ostatnim 20-leciu żaden rząd jeszcze nie zdecydował się przynieść do Sejmu.

Rząd przyjął we wtorek ostateczną wersję projektu budżetu na 2010 rok z deficytem w wysokości 52,2 mld zł, choć wysokość dochodów i wydatków zwiększył o ok.3,3 mld zł w stosunku do wersji przyjętej na początku miesiąca.