Obecnie w Polsce toczy się jednocześnie wiele spraw, na kilku planach: oczywiście sprawa Smoleńska i kolejne jej obroty, kwestia koncesji dla TV TRWAM, palikociarskie wybryki których kwintesencją jest stwierdzenie o konieczności wyrzeczenia się polskości przez Polaków, kolejne skandale około EURO 2012 (Koleje Autostrady Stadiony Afery - w skrócie KASA 2012) , bunt przeciwko ACTA, podpisanie paktu fiskalnego, kolejna "nowa doskonalsza” lista leków refundowanych (która okazała się tożsama z listą z grudnia 2011), marsze ku czci Żołnierzy Wyklętych i reakcja na to komunistów i palikociarni na sali sejmowej, minister Graś i jego przygody z prokuraturą, polityka zagraniczna wraz z jej sprawnością w obliczu Łukaszenki… można jeszcze wyliczać, przechodząc do spraw coraz bardziej detalicznych, dziejących się w jakimś mieście czy gminie.
Te najgrubsze sprawy, mimo, że wydawałoby się dotyczą różnych sfer (no bo co Smoleńsk może mieć wspólnego z KASA 2012? – zapyta ktoś) jednak mają jedną wspólną, przewijającą się nić, która jak nić Ariadny pomaga nam wyjść z tego labiryntu współczesnego Minotaura, jakim stała się Polska w ciągu ostatnich kilku lat.
Otóż to co łączy to co dla zwykłego obserwatora jest niepołączalne to jedna cecha tych wszystkich zdarzeń – w państwie, nazwijmy to tak, o ustabilizowanej demokracji i w którym przestrzega się konstytucji oraz prawa tylko jedno z takich zdarzeń spowodowałoby albo obalenie rządu, albo zniknięcie pajaca z polityki (wyobraźmy sobie jakiegoś członka parlamentu w Anglii mówiącego na konferencji, że Brytole mają się wyrzec swej brytyjskości – prasa by go rozjechała, nie mówiąc o kolegach partyjnych). A już na pewno w podobnych sprawach prowadzone byłoby dogłębne śledztwo i rozprawy przed sądami z perspektywą wieloletnich wyroków.
A więc to co jest wspólne dla wielu spraw to całkowita bezkarność i brak kontroli nad poczynaniami ludzi, którzy albo dysponują publicznymi pieniędzmi, albo reprezentują w jakiś sposób państwo, albo tworzą przepisy, albo coś mają do czynienia z decyzjami dotykającymi sfery publicznej.
Ta bezkarność bierze się oczywiście z faktu, że media w Polsce stały się w swej większości częścią aparatu władzy – i nie ma co tym dalej pisać, bo to jest oczywiste. Warto się za to zastanowić nad tym co się takiego stało w ciągu początków drugiej kadencji rządów Tuska, że nastąpiło takie nagromadzenie spraw i to na wielu planach?
I tu kluczem jest słowo Smoleńsk. To, że po tym Wydarzeniu NIKT nie poniósł żadnych konsekwencji, co więcej awansowano i nagrodzono tych, którzy w pierwszej kolejności bez śledztwa, tylko dla zasady powinni być zwolnieni i odsunięci od obowiązków (Janicki i Arabski). W czynnościach śledczych powinni uczestniczyć jako byli funkcjonariusze państwowi, jako świadkowie lub podejrzani. To, że nikt nie został pociągnięty do odpowiedzialności stało się jasnym sygnałem dla aparatu państwowego, że WSZYSTKO MOŻNA. Oczywiście preludium do tego było jeszcze przed Smoleńskiem – afera hazardowa i „inwestor z Kataru”. Jednak po Smoleńsku Tusk i Kamanda stali się zakładnikami aparatu biurokratycznego. Oddanie śledztwa w sprawie Smoleńska Rosjanom, wyraźnie wbrew zapisom umów międzynarodowych (o czym można się byo przekonać wyguglowując stosowne akty prawne. Premier widać nie umie używać Google’a) i późniejsze nagrodzenie Janickiego, utrzymanie Arabskiego (i pozwolenie mu na startowanie w wyborach) dało biurokracji państwowej wrażenie (i nie tylko wrażenie, ale i potwierdzenie w działaniach), że Tusk i Kamanda nie będą wyciągać konsekwencji w stosunku do osób, które zaniedbują swoje obowiązki jako funkcjonariusze publiczni, lub co gorsza – że działają ze złą wolą jako ci funkcjonariusze.
To przekonanie całej wielkiej zbiorowości urzędników zostało wzmocnione po tym, gdy skandaliczny raport MAK generalicy Anodiny (mówiąc Muchą) nie spotkał się praktycznie z żadną rzeczywistą reakcją premiera jako najważniejszej osoby w państwie. Dlaczego był to sygnał dla biurokracji o całkowitej bezkarności?
Trzeba pamiętać CZYM jest raport MAK – brutalnym atakiem na zabitych w Rosji najwyższych przedstawicieli Rzeczypospolitej w tym Prezydenta i Dowódców Wojska Polskiego. Brak chociażby minimalnej obrony Ich dobrego imienia, brak reakcji na ten atak, pokazał funkcjonariuszom państwowym na różnych szczeblach, że ich działania , które były już na długo przed Smoleńskiem, czyli praktycznie ignorowanie lub wypaczanie zarządzeń ekipy PiS ( w czasach rządów tej partii), a później ignorowanie osoby Prezydenta – że te działania były uprawnione i usprawiedliwione. Kaczyńscy i ich partia była (i jest ) odbierana jako zagrożenie nie tylko dla establishmentu, ale też dla szerokich kręgów urzędników państwowych. Reakcja Tuska i Kamandy na Smoleńsk, a później na raport Anodiny była utwierdzeniem w dotychczasowym ich postępowaniu i rozgrzeszeniem z ewentualnych obaw o pociągniecie do odpowiedzialności (jeśli ktoś je w ogóle miał).
W konsekwencji Tusk ukręcił bicz na własny grzbiet. Aparat państwowy, a szczególnie ministerialny, upewniony w swojej bezkarności nie realizuje tego co sobie Tusk zamierzył – czego mieliśmy przykład jeśli chodzi o refundację, albo działa zupełnie poza kontrolą – tutaj przykładem jest ACTA. Obok tego istnieją zapewne całe sfery, które są zarządzane przez urzędników „po uważaniu”, co prowadzi do odejścia od unitarności państwa, nie tyle w sensie terytorialnym, co funkcjonalnym. Tego rodzaju oligarchizacja (bo trudno uwierzyć, żeby urzędnicy zarządzający jakąś funkcjonalną częścią państwa działali bez łączności z którąś obecnych w Polsce oligarchii) prowadzi do całkowitego obezwładnienia funkcji państwowych i sprawy się toczą jak się toczą – czego katalog mamy na początku niniejszego tekstu. Stąd też to nagłe nagromadzenie tych spraw.
Tuska i Kamandę po prostu dogonił Smoleńsk, ale w innym sensie niż sobie mogli to wyobrażać.
---
Zachęcam wszystkich do subskrypcji mojego newslettera. Info o nowościach i tekstach.
- Zaloguj lub zarejestruj się aby dodawać komentarze
- Odsłony: 4044
już dokładnie rok temu w notce "Dlaczego politycy powinni podawać się do dymisji?" /TUTAJ/, choć pisałam raczej o polityce międzynarodowej.
poza poruszoną kwestią standardów w polityce, a odnosząc się tylko do plagiatu, to nie zdadzam, się z tak bezmyślnym wsparciem dla takiego absurdu prawnego jakim jest tzw. pseudo "własność intelektualna" forsowana przez amerykanów na całym świecie dla finansowania ich długu i zbrojeń światowych, plagiat ? co to ? oszustow o plagita ? co za bzdura, a co to te "prawa autorskie" ? ustawowy monopol służący masowej grabieży - autorami to jesteśmy wszyscy, proszę w pierwszej kolejności odrobić lekcję z podstaw i z historii własności oraz z podstaw i z historii prawa, zanim będzie Pani/Pan miała nas wszystkich za przestępców albo za złodziei - kto łamie prawo ? jakie prawo ?? zbójeckie, faszystowskie prawo pseudo "własności intelektualnej" ???
w sieci nikt niczego nie może ukraść, bo zera i jedynki należą do wszystkich, a jeszcze nikt cyfr nie opatentował i mam nadzieję, że to się nikomu nie uda, w sieci to można sobie ukraść tylko... prąd, albo ryby - i nikt nie ma podstaw, ani prawa, ani żadnej legitymacji, by zawłaszczać myśl należącą do całej cywilizacji, która istnieje we wszechświecie niezależnie od każdego z nas, i stąd należy do wszystkich i do każdego z nas z osobna, bo mamy odwieczne prawo ją odkrywać wszyscy niezależnie od siebie w wielu miejscach na świecie, a nawet jeśli ktoś jest tym pierwszym odkrywcą jakieś myśli, którą uznaje za swą własną, to i tak nic mu nie daje prawa jej zawłaszczać, by pod przymusem ustawowego monopolu była powszechnie uznana za jego własność tylko po to, by mógł ograbiać innych na masową skalę z własności materialnej - myśli nikt nie zniewoli, ani nie zakuje w kajdany "własności" przy pomocy ustawowego monopolu i przymusu, myśl zawsze będzie wolna..., proszę pomyśleć.
ps. piszę tak z dzisiejszej perspektywy, bo w chwili powstawania Pani/Pana tekstu tak jeszcze nie myślałem, gdyż nie miałem potrzeby się nad tym zastanawiać, lecz teraz po ACTA mam już jasność o co w tym złodziejskim systemie chodzi.
Do przyczyn dezorganizacji funkcjonowania struktur III RP, których Pan
nie wymienił w swoim komentarzu, dodałbym denerwującą, merytoryczną ignorancję przedstawicieli ekipy Tuska, na czele z nim samym. Właśnie
Smoleńsk wykazał to najdotkliwiej!?. Wydaje mi się, że tylko parasol
ochronny "przyjaznych mediów" roztoczony nad tym rządem i nie do końca
zorganizowana, przeważająca część, niezadowolonego społeczeństwa, pozwala
Tuskowi utrzymywać się przy władzy!?. To przykre, bo każdy miesiąc dłużej
tej władzy, tym większa zapaśc gospodarcza i polityczna Polski!.
Gawędzicie sobie o państwie i demokracji stojąc w kolejce do komory gazowej.
Czy ktoś kiedykolwiek słyszał o kapo który zawstydzony swymi uczynkami
podał się do dymisji?
Czy kapo - również więzień - ma wolną wolę?
Tu nareszcie ktoś zgodnie z rzeczywistością nazywa rzeczy:
http://niezalezna.pl/245…
"Wniosek jest jeden – trzeba zdać sobie sprawę,
że jesteśmy pod okupacją kondominium rosyjsko-niemieckiego reprezentowanego przez polskojęzycznych sprzedawczyków."
http://niezalezna.pl/245…
Dziękuje za doskonaly tekst! Krótka niezwykle trafna analiza działania tuskomorowskiej machiny zła .