W moim wpisie związanym z rocznicą powstania AK napisałem, że walka prowadzona na terenie kraju w różnej formie przeciwko obu okupantom zarówno w czasie wojny jak i po jej zakończeniu stanowi nierozerwalną ciągłość.
Niestety do dnia dzisiejszego ten fakt nie został właściwie usytuowany w oficjalnie uznanej historii, co pozwala na najrozmaitsze interpretacje walki z sowiecką okupacją aż do uznania jej za „wojnę domową” z oczywistym celem zrównania pozycji zdrajców z walczącymi o wolność i niepodległość.
Ustanowienie zawnioskowanego przez prezydenta Lecha Kaczyńskiego dnia „Pamięci Żołnierzy Wyklętych” jest jedynym urzędowym uznaniem tej walki, ale dotąd nie nastąpiło zrównanie w prawach kombatanckich z uczestnikami wojny przeciwko Niemcom.
Mamy zatem do czynienia z jeszcze jednym przypadkiem paliatywu stosowanego nagminnie wobec faktu braku osądzenia PRL i jej instytucji.
Przypomnienie Polakom, czym była walka z sowiecką inwazją i okupacją w Polsce stanowi zapewne jakieś zadośćuczynienie po dziesiątkach lat prześladowań i zapomnienia, powinno to jednak nastąpić nie tylko w postaci odświętnej gali, ale przede wszystkim w podręcznikowej formie wyjaśnienia, czym ta walka była.
Rozmiar jej przekraczał wysiłek zbrojny Powstania Styczniowego, a przecież doczekało się ono właściwego umieszczenia w polskiej historii.
Należy też mieć na uwadze, że walka ta nie była prowadzona wyłącznie w czasie drugiego wkroczenia Sowietów na ziemie polskie w 1944 roku, ale zaczęła się już 17 września 1939 r. i była prowadzona od tej chwili bez przerwy aż niemal do lat pięćdziesiątych ubiegłego wieku.
Słabością oceny walki z Sowietami jest brak formalnego oświadczenia polskich władz, że z dniem 17 września 1939 roku na skutek zdradzieckiej agresji ZSRS na Polskę znaleźliśmy się w stanie wojny. Podobno zaniechanie podjęcia tej decyzji zostało wbrew oczywistemu faktowi wymuszone przez ambasadora brytyjskiego, co było zresztą jednym z licznych dowodów brytyjskiej zdrady. Wprawdzie generał Sikorski, jako Naczelny Wódz i premier stwierdził, że Polska znajduje się w stanie wojny z Sowietami, ale żadna oficjalna nota nie została w tej sprawie wydana.
Ten prawny stan rzeczy nie zmienia sytuacji faktycznej, która wymaga odpowiedniego usytuowania jej w polskiej historii.
Poza względami historycznymi i kształtowaniem świadomości narodowej istnieje do dnia dzisiejszego nie wyrównany rachunek strat i krzywd, o których nie można zapomnieć.
Należą do nich przede wszystkim:
- zabór niemal połowy ziem Rzeczpospolitej,
-grabież mienia polskiego,
-zagrabienie i niszczenie polskich dóbr kultury,
-rujnowanie polskiego dorobku materialnego,
-wywożenie polskich obywateli w głąb Rosji i zabór ich mienia.
Najboleśniejszą i nierekompensowalną stratą są ofiary życia i zdrowia ludzkiego.
Do dnia dzisiejszego nikt nie upomniał się o osądzenie bolszewickiego złamania traktatu ryskiego i paktu o nieagresji z 1932 roku, a podpisana już po 1989 roku umowa z Rosją zrównuje rolę ofiary i napastnika.
Istnieją wszelkie formalne i rzeczowe podstawy do renegocjacji przez niepodległe państwo polskie naszych stosunków ze spadkobiercami ZSRS.
Jak zwykle bowiem uległość wobec napastnika nie przynosi pozytywnych skutków.
Piszę te słowa z pozycji uczestnika walk z sowiecką okupacją, czyli „żołnierza wyklętego” i mając na względzie pamięć poległych moich Towarzyszy Broni mogę stwierdzić, że dla nich znacznie większe znaczenie miałoby nie odświętne uroczystości, ale przejaw woli działania w kierunku zrealizowania tego celu, dla jakiego poświęcili życie, czyli odzyskania pełnej niepodległości Polski na obszarze ich walk.
- Zaloguj lub zarejestruj się aby dodawać komentarze
- Odsłony: 2107
Szanowny Panie chylę czoła przed Pana tekstem. Dodałbym tylko, że żołnierze wyklęci walczyli nie tylko na terenie Polski Centralnej ale również na Wileńszczyźnie do końca lat 40 tych XX w. oraz na Nowogródczyźnie i Grodzieńszczyźnie do drugiej połowy lat 50 tych. Walczyli w bardziej dramatycznej sytuacji. O tej walce mało kto wie. Ciekawe czy ich pamięć będzie przywołana 1 marca
Szanowny Gospodarzu, całkowicie zgadzam się, że żadna z tragicznych
zaszłości pomiędzy Polską a Rosją, nie została do tej pory załatwiona!.
Tylko zadam retoryczne pytanie, kto po naszej stronie miał się o te sprawy
upomnieć?. Zdaje Pan sobie sprawę, na podstawie odkrywanych okoliczności
powstawania okrągłostołowej III RP, że było to dzieło zmowy spadkobierców
tych, co mordowali po wojnie "żołnierzy wyklętych" z dysydentami komuny!.
Całe to "towarzystwo" nawet nie miało na myśli budować Polski, która
była by w stanie rozliczyć nasze rachunki krzywd z Rosją. Przecież
była to grupa polskich renegatów, przez nią ukształtowana, z dobranymi
agentami tajnych służb/?/. Tragicznie poległy pod Smoleńskiem śp.Lech Kaczyński podjął próbę regulacji stosunków z Rosją, czym to się skończyło 4 IV 2010r.?. Dotąd jesteśmy w szoku i liżemy rany!?. Aby pomordowani
"Wyklęci" mogli być z nas, potomnych dumni, musimy zbudować Polskę ich
marzeń, może biedną, ale wolną, niepodległą i dumną!. I nie trzeba czekać
na "nowych ludzi plemię", jak przewidywał to Wieszcz, ale czynić to już,
tu i teraz, każdy Polak według swoich sił i możliwości. To jest nasza
powinność, wobec poległych i zakatowanych Bohaterów "Zołnierzy wyklętych"!.