Jerzy Buzek kandydatem na Przewodniczącego Parlamentu Europejskiego – czy aby na pewno?

W ostatnich dniach nasiliła się w mediach w Polsce dyskusja o szansach Jerzego Buzka na Przewodniczącego PE, szczególnie po ostatniej publicznej wypowiedzi Premiera Włoch Sylvio Berlusconiego o porozumieniu z Polską w sprawie poparcia włoskiego kandydata Mario Mauro na szefa PE.

Z narastającym zażenowaniem przysłuchuję się tej dyskusji i jestem coraz bardziej przekonany, że starania polskiego rządu w sprawie Jerzego Buzka skończą się identycznie jak starania o stanowisko szefa NATO dla Radka Sikorskiego czyli niczym.

Nie jest dla mnie jasne dlaczego rządzący wybrali właśnie stanowisko przewodniczącego PE jako to najbardziej istotne i uczynili ze starania się o nie priorytet. Przewodniczący PE przewodniczy posiedzeniom parlamentu, czasami prowadzi obrady, głosowania, kieruje obradami prezydium parlamentu, wreszcie reprezentuje parlament na zewnątrz. Jest to wiec funkcja prestiżowa ale przede wszystkim dla samego zainteresowanego bez specjalnego wpływu na europejskie sprawy.

Trwa ona zaledwie 2,5 roku ponieważ na skutek porozumienia dwóch największych frakcji w PE chadeków i socjalistów na funkcję tą wybierani są przedstawiciele obydwu frakcji, przy czym każdy z nich sprawuje tę funkcję przez pół kadencji parlamentu.

To Komisja Europejska zarządzająca na bieżąco sprawami UE i przedstawiająca Parlamentowi i Radzie UE projekty aktów prawnych jest ta instytucją w której warto zabiegać o ważną tekę a w konsekwencji funkcję wiceprzewodniczącego (kandydatem na przewodniczącego będzie ponownie obecny szef Komisji Manuel Barosso).

Gdyby Premier Donald Tusk rzeczywiście chciał zabiegać o ważne stanowisko dla reprezentanta Polski to właśnie na zjeździe EPP-ED w nieformalnych rozmowach z kanclerz Angelą Merkel, premierem Włoch Sylvio Berlusconim i samym Przewodniczącym Komisji Europejskiej Manuelem Barosso powinien zaproponować kandydata na komisarza np. ds. gospodarki albo ds. konkurencji z sugestią uczynienia z niego zastępcy przewodniczącego KE. To stanowisko nie jest wprawdzie tak prestiżowe ale dla naszych narodowych interesów o wiele bardziej przydatne. Gdybyśmy w przyszłej Komisji Europejskiej mieli takiego człowieka (zakładając że chciałby rzetelnie zabiegać się o najważniejsze polskie sprawy) zapewne nie powtórzyłyby się takie sytuacje jak z polskimi stoczniami, którym pomocy udzielać nie wolno i zachodnimi firmami samochodowymi, którym pomocy udzielać wolno. Tylko dokonywanie takich wyborów jest uprawianiem europejskiej polityki w imię dobrze pojętych polskich interesów.
To co się dzieje w sprawie Jerzego Buzka jest ze strony rządowej typowymi zabiegami PR – owskimi adresowanymi tylko i wyłącznie do polskiego społeczeństwa. A już stwierdzenie samego Premiera, że jeżeli Polacy w nadchodzących wyborach do PE zagłosują na Platformę to Jerzy Buzek na pewno będzie Przewodniczącym PE jest najoględniej mówiąc nadużyciem.

Skoro Jerzy Buzek nie ma już szans na zostanie Przewodniczącym Parlamentu na pół kadencji i co jasno wyraził ostatnio Berlusconi którego partia Lud Wolności będzie najliczniejszą reprezentacją (najprawdopodobniej ponad 30 osobową) w EPP-ED to może naprawdę dobrze byłoby dla polskich interesów żeby Premier wrócił na ziemię i postarał się o stanowisko dla Polaka za którym kryje się realna władza i wpływy. Żebyśmy znowu nie okazali się mądrzy po szkodzie.

W ostatnich dniach nasiliła się w mediach w Polsce dyskusja o szansach Jerzego Buzka na Przewodniczącego PE, szczególnie po ostatniej publicznej wypowiedzi Premiera Włoch Sylvio Berlusconiego o porozumieniu z Polską w sprawie poparcia włoskiego kandydata Mario Mauro na szefa PE.