Mój wpis z 21 stycznia o ratingu unijnych krajów wywołał pytania i uwagi na temat sytuacji UE i sposobów jej naprawienia.
Obawiam się, że autorzy cennych uwag nie czytali moich publikacji między innymi w „niezależnej”, z których niemal połowę poświęciłem na omawianie spraw europejskich zarówno w kontekście UE jak i w szerszym pojęciu geopolitycznym.
Europa to nie tylko kontynent czy układ gospodarczy lub polityczny, to przede wszystkim źródło kultury różnie nazywanej, ale posiadające swoje korzenie w chrześcijaństwie. Ta kultura jest tym cenniejsza, że przeżyła zarówno ataki zewnętrzne jak i wewnętrzne o ogromnej sile niszczącej, obecnie zaś jest przedmiotem pełzającej erozji ukrytej pod różnymi częstokroć pozornie niegroźnymi hasłami.
Mimo to ciągle jeszcze istnieje i jest jedyną nadzieją na odrodzenie się takiej Europy, która potrzebna jest całemu współczesnemu światu.
Niewątpliwą przeszkodą na tej drodze jest obecna forma jednoczenia Europy pod tytułem „superpaństwa” rzekomo neutralnego ideowo, a praktycznie powołanego w interesie uprzywilejowanych warstw reprezentujących postawę globalistyczną, lub po prostu sybarycką.
Ta postawa wywołuje reakcję nihilistyczną w postaci domagania się udziału w przywilejach bez jakiegokolwiek wkładu twórczego w dorobek materialny i kulturowy. W obawie przed zagrożeniem stanu posiadania stosuje się politykę przekupywania niezadowolonych ze skutkami dobrze znanymi z obserwacji obecnego kryzysu.
Odmienną postawą jest tworzenie pozytywnej koncepcji wyjścia z kryzysu nie tylko materialnego, ale przede wszystkim moralnego.
Trzeba z ubolewaniem przyznać, że tych koncepcji nie ma za wiele, a te, które są ograniczają się głównie do idei „naprawiania” istniejącego stanu, który podobnie do „realnego socjalizmu” jest po prostu nienaprawialny.
Jedyną perspektywą jest fundamentalna zmiana podstaw, na których funkcjonuje obecna Europa. UE, jako forma współistnienia narodów europejskich musi ulec likwidacji na rzecz europejskiej solidarnej wspólnoty narodów uznającej ich równość i osadzonej wyraźnie w kulturze chrześcijańskiej.
Taka forma współistnienia nie wymaga likwidacji istniejących państw narodowych, ani tworzenia sztucznych struktur zarządzania, wystarczy przyjęcie wspólnych zasad współżycia, uznania swobody w rozwijaniu narodowych kultur, ich wymiana i tworzenie wspólnego dorobku w różnych dziedzinach życia.
W dziedzinie gospodarki Europie potrzebny jest wspólny wolny rynek, który stworzy warunki nie tylko dla rozwoju wewnętrznego, ale też współpracy w skali światowej.
Do tego potrzebne jest całkowite zlikwidowanie obecnego systemu biurokratycznego zarządzania gospodarką w interesie nielicznych, a przeciwko znakomitej większości.
Swoboda w alokacji kapitału, dostosowanie lokalizacji inwestycji do miejsc zamieszkania ludzi, a nie odwrotnie jak to ma miejsce obecnie, ochrona zatrudnienia stworzą możliwości uzyskania harmonijnego rozwoju i osiągnięcie znacznie wyższego poziomu powszechnego dobrobytu.
UE charakteryzuje bardzo duża rozpiętość dochodowa między poszczególnymi krajami i główny wysiłek obecnej administracji unijnej idzie w kierunku podtrzymywania tego stanu. Jest to nie tylko niesprawiedliwe, ale wprost groźne dla równowagi europejskiej. Ponadto UE ciągle nie nadąża za przodującymi gospodarkami świata, przy amerykańskim dochodzie liczonym w PKB na mieszkańca wynoszącym ponad 40 tys. dolarów rocznie unijny to zaledwie nieco ponad 25 tys.
Jest to rezultat braku jakiejkolwiek koncepcji rozwojowej, a poprzestawaniu na pasywnej obronie przywilejów wybranych.
Stwarzając wspólny rynek Europa musi zadbać o jego ochronę przed nieuczciwą konkurencją i działaniami monopoli. Mimo istnienia obowiązujących przepisów międzynarodowych opatrzonych poważnymi sankcjami toleruje się, a nawet promuje praktyki wprowadzania na rynek europejski produktów pracy przymusowej, nieopłaconej i stosowania dumpingu. Wynika to z chęci czerpania wielkich zysków z tego procederu zagarnianych przez światowe korporacje, podobnie ma się sprawa z monopolami z monopolem naftowo gazowym na czele.
Europie potrzebny jest sprawny aparat ochrony i wspólne konsorcjum energetyczne, które byłoby w stanie zmusić monopolistów z organizacją OPEC i postsowieckim układem na czele do sprowadzenie na normalne tory obrotu surowcami energetycznymi. To, co się dzieje obecnie na linii niemiecko rosyjskiej jest tylko jeszcze jedną ważną przyczyną, dla której muszą być zmienione warunki funkcjonowania współpracy gospodarczej nie tylko w Europie, ale na całym świecie.
Europa ma wszelkie warunki dla wykorzystania własnych możliwości, ale także włączenia do harmonijnej współpracy niemal całego bloku skupionego wokół Rosji.
Rosja obecna rządzona przez oligarchię wywodzącą się głównie z kręgów KGB i sowieckiej nomenklatury zmierza wyraźnie do katastrofy. Niektórzy uznają to za sukces i sprawiedliwy wyrok Opatrzności, tylko że trzeba mieć świadomość, że następną ofiarą będziemy my. I dlatego lepiej jest poświęcić wysiłki na stworzenie takiego systemu współdziałania z Rosją, który wydźwignie ją z bagna postsowieckiego i pozwoli na przysposobienie do współżycia ze światem naszej cywilizacji. Mimo całego przerażającego ogromu dziedzictwa bolszewickiego Rosja jest bliżej chrystianizacji niż niektóre „cywilizowane” narody Europy.
Dla wykonania misji odrodzenia Europy posiada ona dostateczne zasoby materialne i duchowe ażeby sprostać zadaniu. Mam na uwadze szczególnie pokolenie Jana Pawła II, którego głos dotychczas jest zagłuszany przez pusty wrzask tworów Owsiakopodobnych, ale które ma wszelkie szanse na rechrystianizację ludów europejskich.
Zasoby materialne Europy nie są wykorzystywane nie tylko w dziedzinie energetyki łącznie z polskim gazem łupkowym, ale również w poszukiwaniu nowych źródeł energii, a także wykorzystania istniejącej infrastruktury rolnej i przemysłowej. Największym bogactwem Europy jest poziom wykształcenia relatywnie najwyższy na świecie. A przecież Europa dobrowolnie zrezygnowała nie tylko z rozwoju, ale wręcz z posiadania własnej elektroniki, przemysłu okrętowego i wielu innych dziedzin.
Posiadając takie zasoby intelektualne Europa powinna przewodzić w rozwijaniu najnowszej myśli zarówno w wytwarzaniu i wymianie dóbr, jak i w promowaniu nowych form współżycia między narodami.
Unia Europejska tkwi w marazmie i dlatego musi być, jako zasadnicza przeszkoda rozwojowa obalona wszelkimi dostępnymi sposobami.
Pierwszym krokiem w tym kierunku może być stworzenie silnego ugrupowania krajów opowiadających się za stworzeniem wolnego i równoprawnego rynku europejskiego chociażby na razie w granicach obecnej UE. Byłoby to aktywne przeciwstawienie się obecnemu podziałowi Unii i pasywnej postawie rzeczywistego kierownictwa UE z panią Merkel na czele.
Pisałem o tym wielokrotnie, a nawet za pośrednictwem byłego szefa doradców prezydenckich premiera Jana Olszewskiego przedstawiłem stosowne propozycje prezydentowi Lechowi Kaczyńskiemu. Niestety po Smoleńsku nikt tej inicjatywy nie podjął, a przecież pomijając całą tę niewydarzoną Unię dla Polski jest to jedyny ratunek przed nieuchronną katastrofą.
- Zaloguj lub zarejestruj się aby dodawać komentarze
- Odsłony: 1813
Pierwsze, to nauczyć pospólstwo, co to są Prawa Naturalne, bo zdaje się, że rzecz ta jest w Polsce prawie całkowicie zapomniana. Ludzie przedwojenni, którzy to wiedza, odchodzą.
Dalej, nauczyć teoretycznej wiedzy i praktycznego stosowania Dekalogu. Lepiej z tym jest, jak z wiedzą czym są prawa Naturalne, ale niestety niewiele lepiej.
Jednocześnie robić wszystko dla odtworzenia prawdziwych polskich elit patriotycznych. Prawdziwe polskie elity patriotyczne wywodziły się z ziemian i należy po prostu zrobić wszystko dla odtworzenia elit z niedobitków tym ludzi. Najpierw zwrócić im w naturze posesje dla jakiejś niezależności finansowej, aby mogli włączyć się do służenia narodowi za własne pieniądze /za cudze, jak robią ci potomkowie chłopów pańszczyźnianych, mających w genach zakodowane nawyki niewolnicze i pchających się do koryta by się nakraść, za cudze pieniądze z przymusowych podatków potomkowie ziemian nie zechcą służyć/.
Prawdziwe patriotyczne elity mają za swoje wyłącznie własne uczciwe i prywatne pieniądze SŁUŻYĆ narodowi. To są wtedy elity.
Niczego się w Polsce nie zrobi przy pomocy takich decydentów jacy są teraz, którzy patrzą tylko jak się dopchać do koryta, którzy idą nie aby służyć, lecz by kraść, z podatkami liczonymi łącznie rabującymi - jak to w ustroju niewolniczym - aktualnie ok. 83 procent dochodów Polaków w kraju.
Tacy decydenci nie wzięli się znikąd, bo są to w przeważającej liczbie osobnicy dziedziczący geny po ludziach, którzy przez stulecia żyli w zniewoleniu i kształtowali w sobie ducha niewolnika. W Polsce z dowolnego stanu można było uzyskać nobilitację i w Polsce warstwy szlacheckie liczyły nawet ponad 10 procent ludności, najwięcej na świecie. Ziemian było oczywiście już znacznie mniej, no a chłopi z kolei nigdy nie mieli świadomości patriotycznej a wręcz przeciwnie.
To są geny i to się kształtuje przez szereg pokoleń. Dlatego geny niewolników niestety nie nadają się do roli elit. Aby do tego dojść potrzebują gigantycznie znacznie więcej wysiłku niż ludzie, którzy to cały czas niosą w sobie w sposób naturalny już teraz. Niestety wolność musi być zbudowana w Polsce przez ludzi wolnych a nie niewolników czy osobników uzależnionych od kogokolwiek finansowo czy w jakikolwiek inny sposób.
Podobnie moralności muszą uczyć ludzie prawi.
I wyłącznie ludzie prawi nadają się by skutecznie służyć narodowi.
Powiedzmy prawdę, Polska obecnie jest państwem niewolniczym i ma niereformowalny ustrój niewolniczy: socjalizm etatystyczny połączony z tzw. kapitalizmem kompradorskim /czyli kolonialnym, inaczej reglamentowanym dla "znajomych królika"/. Bez kompletnego zdemontowania tego systemu niewolniczego Polska i Polacy do niczego dobrego nie dojdą nigdy.
I jak już takich ludzi z prawdziwej polskiej elity patriotycznej będzie dużo, to naród wybierze ich na swoich przedstawicieli w odpowiedniej ilości a oni wprowadzą w Polsce prawo, które będzie służyło temu, co pasuje temu narodowi od stuleci: prawo pozwalające "zażywać po naszemu naszych wolności".
Zatem prawo przywracające Prawa Naturalne: prawo do życia, prawo do wolności i prawo do własności. Pozwolenie na naruszanie któregokolwiek z tych Praw narusza tym samym wszystkie te Prawa.
Naruszenie któregokolwiek przykazania Dekalogu narusza wszystkie przykazania.
Zatem trzeba powszechnie przywrócić Prawa Naturalne i znajomość praktyczną Dekalogu.
I wtedy dopiero można zaczynać oddziaływać na inne narody służąc im przykładem.
Inaczej się praktycznie nie da, a czynienie czegokolwiek siłą jest nietrwałe albo przyniesie opłakane skutki.
P.s. Dobrze, że Pan Szanowny wreszcie napisał słowo o uprzejmie mówiąc nierozsądnym optowaniem za socjalizmem, który wraz ze swoimi ideałami prowadzi narody wprost w nędzę /naruszenie Prawa własności/, w naruszenie prawa do życia /np. eutanazja kryjąca się za ustawą refundacyjną, "prawo" bezkarnego zabijania nienarodzonych, chorych lub mających odmienne poglądy polityczne/, czy wolności /wiele przykładów różnych regulacji i prób nieustannego ograniczania wolności jednostek oraz wsadzania bez uczciwego sądu za kraty/...