Obniżenie ratingu 9 krajów euro przez Standard & Poor's wywołało burzę, przynajmniej w mediach. Represją są objęte czołowe kraje UE z Francją na czele.
Politycznym efektem tego posunięcia może być przegrana Sarcosy’ego w wyborach prezydenckich, co zapewne nie byłoby zmartwieniem, ale tylko w przypadku gdyby zastąpił go człowiek rzeczywiście godny pełnienia urzędu stanowiącego dziedzictwo po de Gaulle'u. Zdumiewające, ale ocena prywatnej instytucji, jaką jest S&P ma decydujące znaczenie w ustalaniu poziomu kosztów kredytu, nie wiadomo nawet czy wiarygodność jej ocen została sprawdzona w praktyce. Wydaje się, że wprost przeciwnie zmiana zaszeregowania z tytułu wiarygodności kredytowej została wprowadzona w sytuacji, kiedy nieszczęścia już się stały, a przecież najważniejsze w tego rodzaju badaniach jest określenie poziomu zagrożeń a nie stwierdzenie faktu, który już i tak wszystkim jest znany.
A faktem tym jest stan zadłużenia krajów unijnych, a przede wszystkim ich szanse na spłatę długów. Pisałem o tym w artykule „Ryzyko inwestycyjne, co to jest?” / „niezależna.pl 6.01.2012/ . Według informacji CNN aż 19 krajów unijnych posiada deficyt budżetowy wyższy aniżeli dopuszczalna granica 3 % PKB, a przynajmniej 15 przekracza sakramentalny poziom zadłużenia publicznego, czyli 60 % PKB.
Ponadto UE jako całość wykazuje w obrotach z krajami pozaunijnymi niedobór przekraczający rocznie 200 mld. euro.
Znaczące dodatnie saldo obrotów wykazują jedynie 3 kraje, a 4 posiadają niewielką nadwyżkę, reszta właśnie z Francją na czele posiadającą ujemne saldo powyżej 80 mld. USD rocznie, znajduje się pod kreską.
Co to wszystko oznacza? Przede wszystkim jest dowodem na to, że kraje unijne żyją ponad stan, ale też, że ich gospodarka nie nadąża za światowym postępem i nic dziwnego, że ma negatywną ocenę zarówno amerykańskich kół rządowych jak i ekspertów.
W moim przekonaniu jest to znacznie ważniejsze niż wszystkie rankingi najrozmaitszych agencji.
W artykule „Góra urodziła mysz” / „niezależna.pl” z 11 grudnia ubr./ zwróciłem, nie po raz pierwszy zresztą, uwagę na jałowość koncepcyjną kierownictwa UE, które poza bezskutecznym, jak się okazało dyscyplinowaniem wydatków, nie potrafi znaleźć żadnego innego rozwiązania narosłych, a raczej spowodowanych przez siebie problemów.
Jedynym rozwiązaniem stwarzającym nadzieję na przyszłość Europy jest zmiana polityki ekonomicznej z oczywistą zmianą ludzi nią sterujących.
Europie nie tylko unijnej potrzebna jest jak świeże powietrze idea przyśpieszonego rozwoju osadzonego w życiodajnym źródle chrześcijańskiej kultury.
Mimo wielkich obciążeń materialnych i moralnych Europa jako całość posiada dość zasobów niezbędnych do podjęcia tego dzieła.
Wszystko zależy od tego czy narody europejskie otrząsną się na czas ze stanu niemocy, w jaki wprowadzili je niewydarzeni przywódcy.
- Zaloguj lub zarejestruj się aby dodawać komentarze
- Odsłony: 2460
ja chcialbym wiedziec kto kieruje tymi agencjami i z jakiego to powodu ich ocen nikt nie podwaza . ostatnio bylo info ze wloski oddzial s&p byl uwiklany w jakies gieldowe przewalanki. Wiele by wyjasnilo gdybysmy wiedzieli czyje interesy reprezentuja agencje ratingowe chociaz mozna sie domyslac.
bo niestety z mediów niewiele można się dowiedzieć.Entuzjastyczne medialne doniesienia ,że UE jest lokomotywą światowego postępu stoją w sprzeczności z ostatnimi wydarzeniami na unijnej arenie.Dlatego my nadal nic nie wiemy i tylko intuicyjnie czujemy ,że jest źle,a,, wspaniała'' UE skostniała i schyłkowa.Jednak nie da się mówic o naprawie sytuacji ogólnikami ,, o idei przyspieszonego rozwoju osadzonego w życiodajnym źródle chrześcijańskiej kultury''czy o zasobach Europy,ogólników jest w UE już aż za dużo (wystarczy wysłuchać przemówień jej przywódców ).Trzeba wyjaśnić na czym konkretnie opiera Pan swoja receptę i swoje słowa np.o zasobach Europy.O jakie zasoby chodzi?