Przejdź do treści
Strona główna

menu-top1

  • Blogerzy
  • Komentarze
User account menu
  • Moje wpisy
  • Zaloguj

200 tysięcy rubli w złocie

Coryllus, 02.01.2012
Najbardziej pogardzane i wyszydzane z narodowych powstań toczyło się w czasie kiedy we Francji Eduard Manet wystawił na Salonie swój niezwykle gorszący krytykę obraz zatytułowany „Olimpia”. Kiedy Paryż skamieniał przed nagą Wiktoryną Meurent, jej czarną służącą i małym kotkiem, w Królestwie Polskim rozpruwano brzuchy kosami i strzelano do rosyjskich dragonów z tak bliska, że strzelcy widzieli ich oczy.

Opowieść nasza rozpoczyna się latem 1863 roku w województwie lubelskim. Rankiem, 8 sierpnia wyruszyła z cytadeli w mieście Iwangorod, zwanym przez Polaków Dęblinem potężna eskorta konwojująca dwa wozy. Żołnierzom towarzyszyły dwa działka, oraz szesnastu kozaków. Kozakami, jak i całym konwojem dowodził młody porucznik Laudański, saper i rodowity Polak, dla którego służba w wojsku carskim była jedną z nielicznych dróg kariery. Żołnierze, których prowadził Laudański, byli typowym „fortecznym ludem”, łazikami, przestępcami, zdegradowanymi oficerami, których zwykle zsyłano do twierdz imperium na poprawę i dla bezpieczeństwa oraz podniesienia morale innych, bardziej wartościowych garnizonów. W iwangorodzkiej twierdzy byli także Kozacy, służyło ich tam zaledwie trzydziestu pięciu, stąd Ludański, nie chcąc ogałacać garnizonu z wartościowych żołnierzy zabrał ze sobą w drogę jedynie kilkunastu Dońców.

Konwój poruszał się z zachowaniem najwyższej ostrożności, w okolicznych lasach pełno było powstańczych oddziałów, a ludność, także chłopska,  była mocno niepewna. Pięciuset rosyjskich żołnierzy, ubezpieczanych przez konny patrol kozacki maszerowało więc w milczeniu, co jakiś czas tylko któryś z nich zerkał ciekawie na towarzyszące im wozy. Mieli je dostarczyć do Lublina, a znajdowało się na nich nie byle co, bo aż 201 tysięcy rubli w złocie i asygnatach. 123 tysiące rubli wysłane przez warszawską intendenturę wojskową do Lublina, 72 tysiące rubli należące do osób prywatnych oraz 6 tysięcy rubli w papierach wartościowych. Prawdziwy skarb. O zrabowanie takiego skarbu mógł się pokusić każdy, a już na pewno każdy z powstańczych dowódców operujących w tamtym regionie.

Generał Jan Michał Heidenreich używający pseudonimu Kruk był postacią szczególną. Ten słabo mówiący po polsku absolwent Petersburskiej Akademii Sztabu Generalnego wyróżniał się od samego początku powstania, jego bojowe akcje charakteryzowało dobre przygotowanie i odpowiedzialność za życie ludzi. W warunkach trudnych odnosił sukcesy, a w bardzo trudnych udawało mu się uniknąć porażek. W dniach 8-9 sierpnia 1863 roku liczący około 3 tysięcy ludzi oddział  Kruka pokonał Rosjan w potyczce nieopodal wsi Chruślina w pobliżu Urzędowa. Potem powstańcy ruszyli na północ i w Opolu Lubelskim doszła ich wieść, że z twierdzy dęblińskiej wyruszy niebawem konwój transportujący do Lublina ogromną sumę pieniędzy. Heidnreich nie zawahał się i  rozpoczął przygotowywanie zasadzki.

Spośród podległych sobie ludzi wyznaczył 1400 najbardziej doświadczonych, najlepiej uzbrojonych i najsprawniejszych fizycznie strzelców. Prócz posiadanej, prywatnej amunicji każdy z nich otrzymał dodatkowo jeszcze siedem nabojów. Heidenreich odrzucił myśl o tym, by przypuścić atak na kolumnę carskiego wojska oddziałem kosynierów. Nie sprzyjały temu naturalne warunki. Trakt wiodący do Lublina, tak samo jak dziś, otoczony był gęstym lasem, ukryci w zaroślach strzelcy mogli razić Rosjan sami nie ponosząc zbyt dużych strat, atak Kosynierów na pewno zakończyłby się klęska. Zasadzka przygotowana została pomiędzy miejscowościami Żyrzyn a Jaworów, w odległości mniej więcej dwóch kilometrów od Żyrzyna. Kruk liczył się z możliwością klęski. Pozostałym w Żyrzynie żołnierzom, przykazał, by widząc cofających się od Jaworowa strzelców, natychmiast formowali szyk do odwrotu. Dlaczego? Owe siedem naboi wydane każdemu uczestnikowi zasadzki było ostatnim zapasem amunicji, jaki posiadał jego oddział. Pozostali w Żyrzynie powstańcy nie mieliby po prostu czym walczyć.

Plan przewidywał zablokowanie traktu niewielkim oddziałem, który zwiąże walką całą rosyjską kolumnę, w tym czasie reszta powstańców uderzy na tyły Rosjan i rozpocznie ostrzał konwoju z obydwu stron drogi. Bitwa rozpoczęła się jednak inaczej niż przewidywał to Heidenreich, oddział który miał blokować drogę już o piątej rano został zaatakowany przez kozacki patrol. Wywiązała się strzelanina, która nie zostawiła Polakom zbyt wiele czasu na dokładne wypełnienie rozkazów dowódcy. Uderzono na Rosjan z marszu. Pierwsze natarcie ruszyło z lewej strony kolumny i z tyłu, skupieni po prawej stronie drogi Rosjanie stracili orientacje i bronili się bezładnie.

Heidenreich przeliczył się jednak nieco. Pogardzani forteczni strzelcy, okazali się dobrymi wojakami. Wystawieni na ogień ze wszystkich stron, zmuszeni wrzaskiem dowódcy i jego rewolwerem do obrony wozów ze złotem stali, strzelali i umierali w milczeniu. Nikt się nie modlił i nie prosił o litość.
Powstańcy mogli podejść do rosyjskich strzelców na odległość trzydziestu kroków, byli bezpieczni, ukryci wśród zarośli, a mimo to nie udało im się zakończyć bitwy w pierwszej godzinie zmagań.

Już po pierwszej salwie konwój wyglądał strasznie, od razu bowiem zabito wszystkie konie. W powietrzu unosił się zapach zwierzęcego potu, krwi, prochu i sosnowej żywicy wypływającej z rozdartych kulami pni. Rosjanie bronili się zza końskich trupów odpierając kilka kolejnych natarć. Przewaga Polaków była jednak na tyle znacząca, że obrona nie miała szans powodzenia. Laudański przez pierwsze godziny walki liczył na to, że potworna kanonada, którą musiały słyszeć wszystkie okoliczne wsie zaalarmuje jeden ze stacjonujących w pobliżu rosyjskich oddziałów. Nic takiego się jednak nie stało. Porucznik, widząc beznadziejność sytuacji, wydał rozkaz zagwożdżenia dwóch działek i odwrotu do twierdzy. Przebicie się przez blokujących drogę z obydwu stron Polaków nie było jednak łatwe, udało się to jedynie samemu dowódcy i czterdziestu trzem zaledwie strzelcom. Część żołnierzy wydostała się z zasadzki w innym miejscu i zbiegła do pobliskiego Kurowa, było ich także około czterdziestu. Reszta pozostała na miejscu.

Po trzech godzinach walki resztka ocalałych z pogromu strzelców poddała się. Widok jaki przedstawiała zmasakrowana kolumna wojska był straszny, Rosjanie stali brudni i zlani potem, właściwie bez żadnej już osłony, z opuszczonymi w dół karabinami. Przed nimi leżały potrzaskane kulami końskie trupy. Za nimi zaś stały dwa poznaczone kulami i mocno podniszczone wozy na których było złoto.
Heidenreich nie wiedział co zrobić z  jeńcami. Część rozpuścił wolno, a ci którzy nie chcieli wracać  do służby fortecznej wstąpili do jego oddziału. Straty rosyjskie były bardzo duże, zginęło lub zostało rannych 194 żołnierzy, 150 dostało się do niewoli. Powstańcy stracili dziesięciu ludzi, a pięćdziesięciu zostało rannych.

Najważniejsze było jednak to, co po żyrzyńskiej potyczce napisały zachodnie gazety – klęska Rosji!!! Kompromitacja!!! – krzyczały nagłówki w Paryżu i Londynie. Trwająca trzy godziny jatka w żyrzyńskim lesie była wielkim sukcesem propagandowym, który dał powstaniu siłę, by trwać jeszcze przez cały następny rok. Wszystkim Polakom zaś, Żyrzyn pokazał, że ich przeciwnik, potężne imperium, nie jest przecież niezwyciężony.

Efektem żyrzyńskiej bitwy, było także to, że Administrujący Królestwem carski brat książę Konstanty został w dyplomatycznej i zawoalowanej formie odwołany do Petersburga – dla poratowania zdrowia. Wiadomym było, że brat Aleksandra II prowadził politykę wewnętrzną, która może nie sprzyjała otwarcie Polakom, ale na pewno nie była to polityka, która mogłaby tych Polaków zmusić do uległości czy upokorzyć. Wielki książę Konstanty po prostu nas lubił. Na nieszczęście jego miejsce zajął generał Fiodor Berg, człowiek krańcowo różniący się charakterem od carskiego brata.

Pozostaje jeszcze napisać, co stało się z konwojowanym przez Rosjan złotem. 201 tysięcy rubli! Suma niebagatelna. Profesor Stefan Kieniewicz podaje, że po zwycięstwie żyrzyńskim na cele dalszej walki z zaborcą przeznaczono 140 tysięcy złotych rubli ze zdobytych tam sum. Bronisław Deskur, operujący pod Łęczną otrzymał od generała Kruka 30 tysięcy rubli na dalszą walkę i działalność polityczną.  Gdzie się podziała reszta?

Wśród mieszkańców Żyrzyna i okolicznych wiosek do dziś krążą legendy o carskim złocie ukrytym przez Heidenreicha wśród porośniętych olszynami bagien. Podobno skarb leży w rozmiękłej ziemi pod potrójną olszyną. Tak się jednak składa, że lasy pod Żyrzynem, co stwierdziłem naocznie, pełne są olszyn z potrójnymi pniami. 
Inna wersja legendy o zdobytym carskim złocie mówi, że kapitan Kruk zlecił ukrycie części skarbu dwóm oficerom. Ponoć zniknęli oni wraz ze złotem. Legenda mówi, że wyjechali z Europy i rozpoczęli nowe, szczęśliwe życie gdzieś na amerykańskim środkowym zachodzie, wśród traperów, Indian i ciągnących do Oregonu osadników.  Czy to prawda? Nie wiem.

Tekst jest fragmentem książki "Baśń jak niedźwiedź. Polskie historie" dostępnej na stronie www.coryllus.pl 
  • Zaloguj lub zarejestruj się aby dodawać komentarze
  • Odsłony: 3616
Domyślny avatar

HENRY

02.01.2012 11:58

Za 200 tys rubli można było kupić 20 tys krów. Ciekawe, że wtedy i dzisiaj za złotą 10 rublówkę można kupić taką samą krowę. Ciekawe czy za 150 lat też tak będzie ;-)
Domyślny avatar

Andrzej

03.01.2012 10:56

Dodane przez HENRY w odpowiedzi na Złoto zawsze w cenie

monety z czasów Aleksandra II mają większą wartość numizmatyczną niż popularne świnki Mikołaja II.
Domyślny avatar

marianW

02.01.2012 16:14

Tak pisze sie WIELKA HISTORIE POLSKI
Domyślny avatar

Andrzej

03.01.2012 10:55

"Carscy" zostali pogrzebani w miejscu bitwy. Na ich grobie umieszczono potężny granitowy głaz z napisem chwalącym męstwo z jakim bronili się przed Polakami. W 1918-tym głaz odwrócono carskim napisem do dołu i umieszczono na niewielkim postumencie. Nowy napis chwali odwagę polskiego żołnierza w walce zaborcą. Zwłok Rosjan nikt nie wygrzebywał - nadal leżą pod spolonizowanym pomnikiem. * A złoto by się przydało...

Statystyka blogera

Liczba wpisów: 820
Liczba wyświetleń: 3,931,815
Liczba komentarzy: 10,268

Ostatnie wpisy blogera

  • Syn pana prefekta dał głos
  • Szlachta i "szlachta"
  • Nasi bohaterowie

Moje ostatnie komentarze

  • wejdziesz na moją stronę. Nie mogę pozwolić na to, żeby mnie gównem obrzucali...przepraszam.
  • Moje komentarze nie były żadnymi prowokacjami, ale odpowiedziami na prowokacje. Niech się pan już tak mocno mną nie martwi, jak będzie pan chciał sobie coś poczytać, zapraszam na stronę www.coryllus.…
  • Tutaj niczego nie uprawiam, bo nie mam żadnej możliwości. Tymi blogami rządzi administracja, autorzy są tylko dodatkiem. A o takich jak ty to w ogóle szkoda mówić.

Najpopularniejsze wpisy blogera

  • Bezczelność Ziemkiewicza zwala z nóg
  • Czy Łysiak też kochał Monikę Jaruzelską?
  • Nasi bohaterowie

Ostatnio komentowane

  • , Dzień dobry Przeczytałam całość, niby się zgadzam z opinią o niedocenianiu niektórych Twórców, ale jakieś takie poczucie krzywdy we mnie rośnie. I dlatego piszę, by sprostować to, że niby Rapacki w…
  • , Nie zgodzę się z Pana oceną tej książki. Ale mam do tego prawo. Pan również ma prawo do własnej opinii na jej temat. Uderza mnie jednak to że nie prowadzi Pan rzetelnej krytyki ani polemiki z faktami…
  • , Rzeczywiście - tobie odpisywać nie warto. Więc tylko dla ewentualnych innych - Coryllus sam się stąd wynósł, jak obrażony smarkacz. Napisał o tym wyraźnie na blogu, z którego próbował zrobić…

Wszystkie prawa zastrzeżone © 2008 - 2025, naszeblogi.pl

Strefa Wolnego Słowa: niezalezna.pl | gazetapolska.pl | panstwo.net | vod.gazetapolska.pl | naszeblogi.pl | gpcodziennie.pl | tvrepublika.pl | albicla.com

Nasza strona używa cookies czyli po polsku ciasteczek. Do czego są one potrzebne może Pan/i dowiedzieć się tu. Korzystając ze strony wyraża Pan/i zgodę na używanie ciasteczek (cookies), zgodnie z aktualnymi ustawieniami Pana/i przeglądarki. Jeśli chce Pan/i, może Pan/i zmienić ustawienia w swojej przeglądarce tak aby nie pobierała ona ciasteczek. | Polityka Prywatności

Footer

  • Kontakt
  • Nasze zasady
  • Ciasteczka "cookies"
  • Polityka prywatności