Przejdź do treści
Strona główna

menu-top1

  • Blogerzy
  • Komentarze
User account menu
  • Moje wpisy
  • Zaloguj

O obecności diabła na Ziemi

Coryllus, 21.12.2011
Po czym poznać artystę prawdziwego? Wielu się nad tym głowi i wielu chciałby znać odpowiedź od razu po to, by szpanować przed dziewczętami i znudzonymi ciotkami na urodzinach babaci Krysi. No to ja wam powiem, albowiem z niebezpieczną prędkością zbliżam się do punktu, w którym wiedział będę już wszystko. Uwaga! Jeśli widzimy kogoś, kto cudownie, perfekcyjnie, wspaniale i bez jednej fałszywej nuty gra na grzebieniu 5 symfonię, to mamy całkowitą, absolutną i nie zmąconą niczym pewność, że nie jest to Ludwig van Beethoven. To jest jedyne kryterium, ono może występować w kilku zmodyfikowanych wersjach, ale jego istota jest zawsze taka sama. Jeśli ktoś pisze nowelkę o przygodach nienarodzonego dziecka w gabinecie jakiegoś podmiejskiego łabaja i czyni to z intencją wyciśnięcia jak największej ilości łez oraz w tak zwanej obronie życia, to mamy równie całkowitą pewność, że inspiratorem tego człowieka jest zły we własnej osobie.

Tym się bowiem pan ów charaktryzuje, że produkuje samą tandetę, w najgorszym gatunku. I nie dość na tym, bo jeszcze dba o to, by tandeta ta miała jak najwięcej gorących obrońców, w osobach ludzi utytułowanych i mających pretensje do ilorazu.

Rozmyślałem dziś z rana nad systemem edukacji nowoczesnego państwa, takim systemem, którego już nie ma, a do którego wszyscy wzdychamy. Systemem, którego emanacją byli różni geniusze, także literaccy, opiewajacy problematykę moralną. Myślałem i myślałem i doszedłem do wniosku, że to bardzo dobrze iż szlag trafił ten system. To bardzo dobrze, że mamy tę okrutną pustynię zarośniętą truizmamy opartą na podstawowym kursi filozofii, który każdy student ma w nosie, żeby nie powiedzieć gorzej.

Prawdziwa wielkość nie bierze się bowiem z poznania najdoskonalszych tworów ducha i kultury materialnej stworzonych w zachodniej cywilizacji. Prawdziwa wielkość bierze się z doskonalenia praktycznych umiejętności. Bierze się także z wymiany doświadczeń i ze stałej właściwie komunikacji pomiędzy ludźmi. Wrócę do moich ulubionych przykładów, czyli do szkolnictwa jezuickiego. Nie pamiętacie tego, bo i skąd, a znalezienie tych informacji jest trudne, ale w XVI wieku ojcowie Jezuici uczyli ludzi głuchych mówić w różnych językach. Była to nauka bardzo skuteczna, tak skuteczna, że zwalczano ją z wielką zajadłością. O ile pamiętam ojciec Ponce de Leon to wymyślił, ale nie znajdziedzie wzmianki o nim w wikipedii, tam jest tylko Juan Ponce de Leon odkrywca Florydy. Nauka ta, skuteczna i dająca wiele satysfakcji uczącym i nauczanym, obwarowana była klazulą całkowitej tajemnicy. Głusi składali przysięgę, że nie pisną nikomu słowa na temat metody zastosowanej przez nauczycieli. Czy to nie wspaniałe? Czy wam się coś nie otwiera w mózgu kiedy dociera do was ta informacja. Ci sami ojcowie Jezuici, w początkach swojego istnienia mieli obowiązek, podkreślam – obowiązek – wymiany korespondencji. Po pierwszych latach jezuickiej działalności, po czasach kiedy na świecie było zaledwie 3 tysiące zakonników pozostało 125 tomów korespondencji. 125 tomów. Po samym Ignacym pozostało tych tomów 12.

Nie było wtedy inetrentu, nie było poczty, nie było nawet dobrych dróg, a listy krążyły od Litwy po Brazylię i od Londynu po Etiopię.

Póki istniała taka organizacja, rozsiana po całym świecie, ponadnarodowa i silna, organizacja która kształciła w sposób niebezpiecznie bliski doskonałości różnych, nie dających się potem ogłupić, a bardzo potrzebnych władcom, ludzi, na świecie nie mogły powstać nowoczesne imperia. Nie mogły bo zawsze na drodze do opanowania serc i umysłów odnajdowały facetów w czarnych sutannach, z różańcami owiniętymi na pięści i z książkami pod pachą. I tego się nijak proszę Państwa przewalczyć nie dało. Bo państwo ówczesne nie dysponowało taką organizacją. Postanowiło ją jednak ukraść zmodyfikować i zastosować do swoich potrzeb. Tyle, że państwa nie obejmują swoją strukturą całego świata, musiały więc stworzyć inną strukturę – piramidalną – na mniejszym obszarze. Jeśli zaś piramidalną, to obieg informacji w takiej strukturze musiał być inny zgoła niż w czasie pierwszych lat istnienia Towarzystwa Jezusowego. Informajca nie mogła swobodnie krążyć pomiędzy wszystkimi członkami organizacji, bo była tajna po prostu, a piramidalna struktura oznacza piramidalną hierarchię. Ta zaś czyni z dostępu do informacji pewien rodzaj sacrum. Jest to jednak sacrum a rebours, czyli anty-sacrum, czyli już wiadomo co. Informacja bowiem jest, ale nie można jej wykorzystać, bo jest w istocie tajna, szkolnictwo istnieje, ale nie może spełniać swojej funckji, bo informacje istotne są w istocie tajne. Tworzymy więc szkolnictwo, które opisuje świat nie będący światem rzeczywistym, ale pewnym modelem, do którego poznania dążymy. Człowiek opuszczający mury nowoczesnego uniwersytetu, nie może nic i niczego nikogo nie nauczy. Może tylko powtarzać bezmyślnie wyklepane tam formułki i ekscytować się produkowanymi przez tenże system i uznawanymi za ważne treściami. Tak to wykląda z grubsza. Zachęcam do szczegółowych analiz.

Jeśli obieg informacji „z góry na dół” odebrał informacji jej najistotniejszą funckję, to od razu pojawiła się potrzeba kontroli. Człowiek jest bowiem ułomny i każdy chciałby zarobić na sprzedaży różnych sekretów. Stąd wzięły się zapisy cenzorskie prawdziwe, czyli takie, których skuteczność mierzona jest latami spędzonymi w więzieniu. Kościelne zapisy cenzorskie uważam za nieprawdziwe, albowiem trudno nie spostrzec, że ilość ludzi sprzeciwiających się Kościołowi i ignorujących te zapisy była przeogromna i nic złego im się nie działo. Kościół, nawet mając Jezuitów nie był w stanie tej cenzury upilnować. Co innego aparat państwowy z armią urzędników pilnujących jeden drugiego.

Prócz zapisów cenzorskich pojawiły się różne kamery tajne i jawne, które doskonaliły kontrolę na informacją. Jednocześnie działania państwa nowoczesnego czyli pojezuickiego, wywoływały niezadowowolenie tak zwanego stanu trzeciego, którego liczebność wyglądała rozmaicie w rozmaitych krajach. Stan ten dysponował pieniędzmi, ale był upośledzony jeśli chodzi o dostęp do prawa. By to zmienić wymyślono rewolucję i przeprowadzono ją najpierw w Anglii, potem we Francji, a potem w Rosji. Świadomie czy nie, władcy Prus, przeprowadzili swoją własną rewolucję nazywaną reformą państwa lub wojną, w zależności do tego co im akurat bardziej odpowiadało. Uchroniło to ich samych przed śmiercią, ich poddanym dało zajęcie i spokój ducha na wiele lat, a skarbowi przyniosło dochód z rabunku podbitych krajów.

Rewolucję przeprowadzano zawsze w imię dobra ogółu, w myśl światłych zasad wypracowanych w nowoczesnym systemi edykacjnym, którego najważniejszą cechą jest struktura piramidalna. Była to prosta ściema, po każdej rewolucji informacja była jeszcze silniej kontrolowana, jeszcze mocniej tłamszona, a we Francji zastosowano nowe sposoby obchodzenia się z informacją i przeciwnikami politycznymi. Były i są one nadal w użyciu. Chodzi mi o prowokację i komprmitację. Kiedy rewolucja wygasała i nie było już mowy o ścinaniu głów jak we Francji czy rozstrzeliwaniu, jak gdzie indziej, pewne obszary wiedzy, dociekań i spekulacji były wydzielane, ośmieszane i spychane w nicość. Podnoszono inne, tworzono inne, które nie dawały człowiekowi nic, czyli nie dawały mu żadnej praktycznej umiejętności. Pojawiły się nauki o społeczeństwie, rzecz jasna o społeczeństwie nowoczesnym i o sposobach obchodzenia się z tym społeczeństwem. Pojawiły się media i nauki o mediach. Pojawiło się wiele rzeczy atrakcyjnych, a w istocie szkodliwych i złych.

Rewolucja czyli kolejny etap doskonalenia nowoczesnego państwa trwa dziś w najlepsze, a podstawowymi narzędziami obchodzenia się z informacją, poza uporczymym dystrybuowaniem jej z góry na dół i kontrolowaniem permanentnym, jest kompromitacja i prowokacja. To jest widoczne, oczywiste i dla każdego mam nadzieję czytelne. Ja niestety nie umiem nic na to poradzić, ale niech ci, którzy potrafią i wierzą głęboko, modlą się gorąco, to może coś się stanie.

Aha, pamiętajcie o moich książkach. Moje książki można już kupić w Warszawie w księgarni Tarabuk przy ulicy Browarnej 6, a także w sklepie Foto-Mag przy Alei KEN 83 lok.U-03, tuż przy wyjściu z metra Stokłosy, naprzeciwko drogerii Rossman. Można je też kupić w księgarni "U Iwony" w Błoniu oraz w księgarniach w Milanówku po obydwu stronach torów kolejowych, a także w tymże Milanówku w galerii "U artystek". Aha i jeszcze w galerii "Dziupla" w Błoniu przy Jana Pawła II 1B czyli w budynku centrum kultury. Cały czas zaś są one dostępne na stronie www.coryllus.pl   Zapras…. Uwaga! Atrapia i Toyah dostępne są jedynie w sklepie Foto-Mag, bo tak i już. Może kiedyś będą także gdzie indziej, ale na razie ich tam nie ma. Jeśli ktoś z szanownych czytelników chce otrzymać książki przed gwiazdką powinien się spieszyć. Usprawniłem co prawda znacznie wysyłkę, ale przesyłek jest sporo i mogę nie nadążyć.
  • Zaloguj lub zarejestruj się aby dodawać komentarze
  • Odsłony: 3376
Domyślny avatar

banita

21.12.2011 11:27

ze smutkiem muszę Szanownego Pana zacytować po raz kolejny jako, że mieni się Pan dziennikarzem, jak sądzę z zawodu, na którym ciążą obowiązki obiektywizmu, cytat " Rozmyślałem dziś z rana nad systemem edukacji nowoczesnego państwa, takim systemem, którego już nie ma, a do którego wszyscy wzdychamy. Systemem, którego emanacją byli różni geniusze, także literaccy, opiewający problematykę moralną. Myślałem i myślałem i doszedłem do wniosku, że to bardzo dobrze iż szlag trafił ten system. To bardzo dobrze, że mamy tę okrutną pustynię zarośniętą truizmamy opartą na podstawowym kursi filozofii, który każdy student ma w nosie, żeby nie powiedzieć gorzej." koniec cytatu, i muszę zacytować swój wpis do poprzednich felietonów Szanownego Pana wiedząc doskonale, że nakazuje Pan innym opuszczenie Pańskiego bloga, jeżeli pozwolą sobie na najdrobniejszą krytykę tekstów Szanownego Pana, tym bardziej, że Szanowny Pan był łaskaw rozjaśniać mi moje myśli: o głupcy wyuczeni z nadania profesorzy niechaj "opatrzność" zdradzie waszej kres położy ja nie tworzę dla pieniędzy lecz dla pustych duszy nędzy by je natchnąć i wzbogacić by zaczęły dług swój płacić swoim najbliższym i swojej ojczyźnie tym co nie uciekli, a żyją na obczyźnie tym zamordowanym na ulicach i skrycie tym co narażają swą wolność i życie i na zakończenie zanim ruszysz ręka nogą zanim powiesz jedno słowo rusz człowieku głową pozdrawiam banita
Coryllus

Coryllus

21.12.2011 13:31

Dodane przez banita w odpowiedzi na @Coryllus

Nawiedziły pana jakieś myśli? Kiedy? Nic nie zauważyłem.
Coryllus

Coryllus

21.12.2011 13:35

Dodane przez Coryllus w odpowiedzi na banita

Proszę pana nie chcę pana obrażać, naprawdę, jestem jak najdalszy od tego, ale niech pan na litość, nie wypisuje tu wierszy i nie komunikuje się ze mną w taki sposób, bo to jest jedynie pretekst do awantury. Nie wiem co pan ma dokładnie na myśli, a działając z rozpędu od razu pana atakuję. Niech pan na przyszłość pisze wporst i stara się by pańskie myśli były jak najbardziej czytelne. Pozdrawiam.
Domyślny avatar

banita

21.12.2011 15:58

Dodane przez Coryllus w odpowiedzi na banita

taak! a do jakiej awantury? a może o basię? pozdrawiam banita
Domyślny avatar

Bardzostarywyborca

21.12.2011 20:35

Dodane przez banita w odpowiedzi na @Coryllus

Cytat (poprawny): "...nakazuje Pan innym opuszczenie Pańskiego bloga, jeżeli pozwolą sobie na najdrobniejszą krytykę tekstów" - czyżby to była prawda?! Ja co prawda dotąd poznałem zaledwie trzeci, lecz spodobał mi się "O słowie, które płynie do duszy", reklamujący zręcznie (rzadkie zjawisko w naszej autopolityce kulturalnej, albo raczej marketingu poetyckim) polecaną książkę formatu A5 z oprawą klejoną w grzbiet (też coraz rzadsze zjawisko na usychającym rynku księgarskim). Do innego, wspominającego dorobek i buty Adasia Zwierza, zawarłem jednak pewne uwagi na moim profilu na Facebooku - ale i tak niewielu to obeszło (coraz częstsze zjawisko). Jednak tutaj mną wstrząsnęło: toć bez krytyki nie ma rozumu, jaki by nie był! No i teksty także wymagają korekty - jakie by nie były... To taka stara zasada edytorska (niestety, wychodząca z użycia).
Coryllus

Coryllus

21.12.2011 21:43

Dodane przez Bardzostarywyborca w odpowiedzi na Krytyka rozumu

Bardzo przepraszam, ale panu się zapewne wydaje, że zwracając uwagę na literówki czyni pan zadość jakimś zasadom i przyczynia się pan do powiększenia obszaru dobra na świecie. Powiem panu, że jest dokładnie odwrotnie. Wymyślam te teksty dla takich jak pan, jestem zajęty i piszę je szybko, nie mam na korektora, książki staram się wydawać dokładniej. Nie jestem jedyną osobą, która popełnia błędy, ale pan, ponieważ się panu moje teksty akurat podobają uważa za swój święty obowiązek zwracać mi uwagę na te błędy. Niech pan z łaski swojej idzie gdzie indziej, napawa się jakimś nudziarstwem i jego autorowi czyni podobne uwagi. Dobrze? Będzie mi niesłychanie miło.
Domyślny avatar

Bardzostarywyborca

21.12.2011 23:07

Dodane przez Coryllus w odpowiedzi na Bardzostarywyborca

A wasze książki towarzyszu wicie-rozumicie znajdą się i tak tam, gdzie powinny: w papierni w Jeziornej (o ile nie padła). ;-))
Coryllus

Coryllus

22.12.2011 07:31

Dodane przez Bardzostarywyborca w odpowiedzi na Głupich nie sieją, sami rosną na polonistyce!

No właśnie nie. Ale co Panu przyjdzie z tłumaczenia, gdzie się one znajdują. Jeszcze panu ciśnienie skoczy i jakieś nieszczęście będzie z tego.
Domyślny avatar

Bardzostarywyborca

22.12.2011 11:46

Dodane przez Coryllus w odpowiedzi na Bardzostarywyborca

Nie tylko w kropeczkach, przecineczkach i średniczkach - także nie widzimy błędów językowych! Celowo wstawiłem do ewentualnej korekty, a redaktorek i autorek nie znalazł! Taki to charakterek z tego charakternego pismaczyny, który młóci zdanie po zdaniu bez opamiętania, a później nawet tego sam nie czyta - to jak mają drudzy i po co? Sami też potrafią poblogować i pobajerować to i tamto. Daremny mój trud; w tym wieku człowiek ma już niereformowalny charakter... Do zobaczenia na rampie w Jeziornie!
Coryllus

Coryllus

22.12.2011 15:51

Dodane przez Bardzostarywyborca w odpowiedzi na No i braki w tekstach!

Pańska ironia jest bardzo marnej próby, ale czego się można spodziewać po człowieku, który pracuje na rampie w Jeziornej i zajmuje się przemiałem książek. Biblię też pan wysyła na przemiał?
Domyślny avatar

Bardzostaryagent

23.12.2011 02:55

Dodane przez Coryllus w odpowiedzi na Bardzostarywyborca

Pisarska Leszczynka pospolicie i zawzięcie tropi zimowe ślady przestępstw przeciwko księgarskiemu mieniu, niczym nowy porucznik Borewicz. Nie podoba jej się nawet wielka zwolenniczka biblijnej lekturki i szopenowskiego muzykowania do kolacji - baronowa Rotszyldowa. A na rampie w Jeziornie jest całkiem, całkiem - i w dobrym towarzystwie. Pamiętam te dobre czasy, kiedy każde wydanie Biblii w PRL było także poddane cenzurce w GUKPPiW (zresztą to chyba najbardziej cenzurowana książka świata i niejeden egzemplarz znalazł sie na niejednej rampie, a i na stosie... Właśnie podsunął mi zawzięty autorek stary pomysł, wydobyty z zakamarków innej rampy - ongiś w Centrali Kolportażu Prasy i Wydawnictw, gdzie teraz dumnie sterczy IPN. Będzie miał lepsze wzięcie niż książki, których nikt nigdzie nie chce, nawet na rampie...

Statystyka blogera

Liczba wpisów: 820
Liczba wyświetleń: 3,931,816
Liczba komentarzy: 10,268

Ostatnie wpisy blogera

  • Syn pana prefekta dał głos
  • Szlachta i "szlachta"
  • Nasi bohaterowie

Moje ostatnie komentarze

  • wejdziesz na moją stronę. Nie mogę pozwolić na to, żeby mnie gównem obrzucali...przepraszam.
  • Moje komentarze nie były żadnymi prowokacjami, ale odpowiedziami na prowokacje. Niech się pan już tak mocno mną nie martwi, jak będzie pan chciał sobie coś poczytać, zapraszam na stronę www.coryllus.…
  • Tutaj niczego nie uprawiam, bo nie mam żadnej możliwości. Tymi blogami rządzi administracja, autorzy są tylko dodatkiem. A o takich jak ty to w ogóle szkoda mówić.

Najpopularniejsze wpisy blogera

  • Bezczelność Ziemkiewicza zwala z nóg
  • Czy Łysiak też kochał Monikę Jaruzelską?
  • Nasi bohaterowie

Ostatnio komentowane

  • , Dzień dobry Przeczytałam całość, niby się zgadzam z opinią o niedocenianiu niektórych Twórców, ale jakieś takie poczucie krzywdy we mnie rośnie. I dlatego piszę, by sprostować to, że niby Rapacki w…
  • , Nie zgodzę się z Pana oceną tej książki. Ale mam do tego prawo. Pan również ma prawo do własnej opinii na jej temat. Uderza mnie jednak to że nie prowadzi Pan rzetelnej krytyki ani polemiki z faktami…
  • , Rzeczywiście - tobie odpisywać nie warto. Więc tylko dla ewentualnych innych - Coryllus sam się stąd wynósł, jak obrażony smarkacz. Napisał o tym wyraźnie na blogu, z którego próbował zrobić…

Wszystkie prawa zastrzeżone © 2008 - 2025, naszeblogi.pl

Strefa Wolnego Słowa: niezalezna.pl | gazetapolska.pl | panstwo.net | vod.gazetapolska.pl | naszeblogi.pl | gpcodziennie.pl | tvrepublika.pl | albicla.com

Nasza strona używa cookies czyli po polsku ciasteczek. Do czego są one potrzebne może Pan/i dowiedzieć się tu. Korzystając ze strony wyraża Pan/i zgodę na używanie ciasteczek (cookies), zgodnie z aktualnymi ustawieniami Pana/i przeglądarki. Jeśli chce Pan/i, może Pan/i zmienić ustawienia w swojej przeglądarce tak aby nie pobierała ona ciasteczek. | Polityka Prywatności

Footer

  • Kontakt
  • Nasze zasady
  • Ciasteczka "cookies"
  • Polityka prywatności