MILION ROSJAN W POCHODZIE ZA ROK


http://niewolnik.salon24.pl/

Życie przyniosło komentarz do mojego poprzedniego wpisu, w którym przedstawiłem model wytłumaczenia mechanizmów naszej drogiej transformacji; życie przyniosło, a Nasz Dziennik opisał (http://www.naszdziennik.pl/ind...), historię grupy oporu „Piłsudczycy”, która wsławiła się podpaleniem pomnika krwawego Felka na placu jego imienia, i to pomimo naszpikowania okolic dzisiejszego Placu Bankowego tajniakami.

www.swirskiphoto.com

Historia zakończyła się tak, jak się tego typu historię zazwyczaj kończą, ubecka wtyka zadenuncjowała liderów, i skończyło się w zimnych, wiślanych nurtach. Emil Barchański był widziany po raz ostatni, kiedy w towarzystwie nieznanych osób udawał się w kierunku rzeki. Jak wielu nie dożył upragnionej wolności, ale gdyby dożył, to dzisiaj usłyszałby coś wyjątkowego w polskim parlamencie, a mianowicie to, że człowiek noszący polską legitymację poselską czułby się bezpieczniej w kraju rządzonym przez Schmidtów, niż w otoczeniu obecnie zaludniających go „współziomków”. 

I to jest właśnie komentarz do mojego poprzedniego tekstu, który wielu odebrało jako przekonanie o potędze bezpieki. Jak widać nie była aż tak potężna i pomimo wielu zatłuczonych nastolatków, wielu udało się ujść z życiem i powodują dyskomfort. Casus Emila Barchańskiego, jednego z bohaterów naszej wolności, pokazuje nam również, jak niewiele wciąż niewiele wiemy o naszej historii. Co wiemy na przykład o prowadzonym przez esbecję masowym werbunku nieletnich agentów wśród uczniów polskich liceów i techników? Ci ludzie są dalej wśród nas, co więcej są dzisiaj w wieku, w którym przejmuje się władzę.

Tak się składa, że bliska mi osoba jest w Polsce w szpitalu. Dzwonię codziennie, żeby przekazać informacje ze świata i z Polski. Owszem, jest telewizor za dwuzłotówkę, ale pokazywany w nim świat jest właśnie mniej więcej tyle wart. Jest kiepsko wymyślony i nijak nie przystaje do rzeczywistego. Cała Polska w świecie skonstruowanym w łebskich, dymiących czachach, ugania się za świątecznymi zakupami, tylko garstka frustratów nie. Frustraci nie mają pieniędzy, bo są kiepscy, a za swoją kiepskość obwiniają cały świat w ogóle, a Wojciecha Jaruzelskiego szczególnie i indywidualnie. Szczęśliwie frustratów jest garstka, bo większa część grupy została skazana za atakowanie plecami policyjnych pałek już wcześniej.

Bardzo ucieszyły mnie komentarze tych, którzy przy okazji udziału w marszu frustratów mogli jego przebieg skonfrontować z późniejszymi relacjami medialnymi. „Deżawu” mamy, nieprawdaż?

Jeden z licealistów okresu stanu wojennego – Radek Sikorski uczcił rocznicę stanu wojennego szczególnie, a mianowicie udał się do Moskwy, gdzie dokonał (jak sam to określił) „jednego z osiągnięć polskiej prezydencji”, którego „praktycznym rezultatem umowy będzie to, że milion Rosjan po raz pierwszy będzie mógł podróżować bez wiz do części Unii”. Jak czerw mi się w biednej głowie wierci pytanie, skąd ten podróżujący milion Rosjan będzie wiedział, że jest jeszcze w tej dozwolonej, a nie już w tej zakazanej części Unii? Nasuwa się tutaj jedyne rozwiązanie, że obszar „dozwolony” trzeba będzie jakoś od zakazanego odznaczyć. Jakąś widoczną... nie używajmy słowa „linia demarkacyjna”, bo pojawią się natychmiast zarzuty o oszołomstwo, ale nazwijmy ją „linią sygnalizacyjną” i nanieśmy na mapę, to będziemy mieli kolejne „deżawu”. Nasz polityka zagraniczna jest skuteczna jak nigdy i nic za darmo, nie oddajemy guzika, ale je sprzedajemy za bajońskie pieniądze. Dlatego w zamian za umożliwienie milionom Rosjan bezwizowych podróży po „części Unii” wytargowaliśmy od szefa naszej dyplomacji Ławrowa piękny gest. Otóż w tym pięknym i wielkopańskim geście minister Ławrow zapewnił, „że jego kraj szuka dróg prawnej rehabilitacji ofiar zbrodni katyńskiej”. Jednak „obecne prawo Federacji Rosyjskiej utrudnia podjęcie takiej decyzji.”

Mój Bosz, ludzki pan! Mógłby zostawić status polskich oficerów zamordowanych na rosyjskiej ziemi nietknięty, a więc tak taki na jaki zasługują – status kryminalistów, a jednak „szuka”. Tyle, że prawo nie pozwala znaleźć, ale jak wiemy „prawo to prawo, twarde acz słuszne”, więc za dużo, prawda, nie da się zrobić. Ale dostaliśmy, o co walczyliśmy z takim uporem. „Twardo się Heniu postawiłem i mówię, że chcę!” „I co on na to?” „Od razu mu rura zmiękła i powiedział, że jak chcę, to on się nad tym zastanowi” „Ty to, Heniu, normalnie kozak jesteś! Aleś mu przyłożył!”.

Po udanym załatwieniu spraw nam drogich, Radek Sikorski zrealizował drugi element gospodarskiej wizyty, czyli wynajął się na moment jako profesjonalny urzednik państwowy Rosjanom i wytłumaczył, że w sprawie wraku należacego do polskich sił zbrojnych wraku Tu-154 nic nie da się zrobić, bo „Rosjanie nie są jeszcze gotowi na jego oddanie”. Dziękujemy za wytłumaczenie, to zamyka sprawę do czasu jak będą gotowi, a my będziemy mieli ministra Reczpospolitej a nie najmitę. Nie wiem, może my pensje podnieść? Czy może uzyć swoich wpływów, żeby raz w miesiącu u Camerona robił? Z oxfordzko-bydgoskim akcentem zrobiłby furorę, to pewne.

www.swirskiphoto.com

Tak to. Więc, rodaczki i rodacy, lub „ziomale” jak to się mówi dzisiaj parlamentarnie, jeśli w przyszłym roku zamarzy Wam się korzystać z uroków Prus Wschodnich, Wolnego Miasta lub niegdysiejszego polskiego korytarza, który teraz będzie raczej łączył niż dzielił, zaopatrzcie się w słownik polsko-rosyjski. Będziecie objaśniać, gdzie jest najbliższy punkt, w którym będzie się można ewentualnie ubiegać o wizę wjazdową do strefy wizowej, skoro spożywczy jest po tej, bezwizowej stronie zony, a monopolowy nieszczęśliwie po drugiej. Może zresztą w przyszłym roku będzie już tak, że „zoną” zarządzał będzie jakiś Schmitt z Neumannem i nie będziemy musieli się martwić?

Zbliżają się Święta Bożego Narodzenia. Jak co roku o naszych bohaterach mieszkających za wschodnią granicą pamięta Stowarzyszenie Odra-Niemien. Gorąco apeluję o wsparcie. Niech ludzie, którzy narażali życie za naszą wolność odczują naszą wdzięczność i pamięć:


www.odraniemen.org