Z Ameryki do Sosnowca

 

„Amerykańska demokracja nie zna takich przypadków” – powiada pan Andrzej Rozpłochowski w kontekście wydalenia z partii pań Jakubiak i Kluzik-Rostkowskiej. Ów przywódca strajku w Hucie Katowice z roku 1980 powrócił niedawno z emigracji w USA, a sosnowiecki oddział Prawa i Sprawiedliwości wystawił jego kandydaturę na swojej liście wyborczej do Sejmiku Wojewódzkiego.

 

Nie umiem zgadnąć co by było, gdyby tak olśniewające niewiasty narozrabiały w partii amerykańskiej. Mogę wszak opowiedzieć znany mi epizod z amerykańskiej demokracji,  który powinien być znany również panu Rozpłochowskiemu. Mniejsza o to czy działo się to w Jackowie,  na Greenpoicie,  czy w innym skupisku polonijnym.

 

Na pewnym budynku wisiała lśniąca tablica mosiężna informująca po polsku i angielsku, że jest to siedziba organizacji polonijnej, ufundowana i utrzymywana staraniem jej członków. Obiekt był chętnie odwiedzany prze miejscowych Polaków, którzy odbywali tam różne odpłatne spotkania i uroczystości, mimo powszechnej opinii, że organizacja opanowana jest przez łobuzerię zajmującą się ciemnymi interesami...

 

W latach 80. miejscowa Polonia zasilona została licznym i prężnym kontyngentem emigracji solidarnościowej. Oni zorganizowali się szybko, zmobilizowali też starszą emigracje i doprowadzili zgodnie ze statutem do zmiany władz wzmiankowanej organizacji polonijnej drogą demokratycznych wyborów. Gdy nowy zarząd przybył do siedziby następnego dnia, okazało się, że ze ściany zniknęła wspomniana tablica mosiężna, a zamki w drzwiach zastały zmienione. Wybuchła awantura z interwencją policji włącznie. Wtedy z budynku wyszedł dżentelmen, który oświadczył, że jest właścicielem obiektu i nie życzy sobie żadnego zbiegowiska, a policjantom okazał stosowne dokumenty...

 

Pan Rozpłochowski kandyduje z dalszego miejsca, a teraz przy wsparci Kluzik-Rostkowskiej, Migalskiego i innych miłujących pokój  rozłamowców PiS, usiłuje doprowadzić do utrącenia startującego z pierwszego miejsca Bogdana Święczkowskiego, byłego szefa ABW i bliskiego współpracownika Zdzisława Ziobry.

 

Jak podał portal Silesia24, Andrzej Rozpłochowski w roku 2006 dowiedział się, iż jego żona była tajnym współpracownikiem SB i jej to wybaczył. Natomiast dopiero w roku 2007 dotarła do niego wieść, że jego własny ojciec był wpierw etatowym pracownikiem UB, a później kontaktem operacyjnym SB...